XIV

107 10 24
                                    

Pov: Wiktoria

Q: Wiktoria? Co Ty tu robisz? - Uniosłam głowę do góry, a moim oczom ukazał się Patryk. Nie byłam na siłach, aby utrzymać się na nogach, więc swój ciężar przeniosłam na ciało Qrego. Chłopak objął mnie niepewnie ręką i patrzył zdziwiony.

W: Mogłabym zapytać Cię o to samo... - Wybełkotałam, ale nie jestem pewna czy było to zrozumiałe. Moje słowa strasznie się o siebie plątały.

Q: Przyleciałem nagrywać teledysk do nowej nutki - odpowiedział niemal od razu.

W: Mhm... - Powoli urywał mi się film, miałam ochotę zasnąć, a pragnienie odpoczynku było tak silne, że mogłam zasnąć właśnie w środku Nicei. Patryk poklepał mnie delikatnie po głowie.

Q: Hej, hej, hej... Nie śpimy Wika - ledwo otworzyłam oczy - wiem, że z Genzie tu przylecieliście, ale gdzie reszta? Czemu jesteś tutaj sama i... Pijana? - Zapytał lekko mnie od siebie odsuwając i spoglądając na mnie troskliwie.

Ogólnie mam z nim relację jak brat i siostra, pomimo młodzieńczych lat. On i Przemek, zdobyli się na przeprosiny i widziałam, że szczerze żałują tamtych wydarzeń. Wybaczyłam im i wyszło mi to na dobre, bo są naprawdę świetnymi osobami.

W: Nie wiem... Nie pamiętam już... - Zaśmiałam się, pod wpływem alkoholu, nawet nie wiem z czego. Nagle wpadłam na genialny pomysł - mam ochotę popływać - odeszłam od niego kilka kroków, i upadłam na chodnik po czym znowu zaczęłam się śmiać. Delikatnie się podniosłam - zabierzesz mnie nad wodę? Prooooszę! - Ponownie do niego podeszłam i rzuciłam się mu na szyję.

Q: Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł Wika... - Odparł sceptycznie do tego nastawiony.

W: Niby dlaczego? - Zmarszczyłam brwi.

Q: Może dlatego, że masz lęk przed pływaniem? Poza tym jesteś kompletnie pijana, jak Ty sobie to wyobrażasz dziewczyno? - Próbował przemówić mi do rozsądku, ale pod wpływem alkoholu, potrafiłam być bardzo uparta.

W: No to będziesz mnie pilnował... Nic mi się nie stanie! - Złożyłam ręce jak do modlitwy, i zrobiłam proszące oczka. On jedynie westchnął i pokręcił głową, nieprzekonany moimi zapewnieniami.

Q: No nie wiem, jest też późno... - Przewróciłam oczami.

W: No i co? Będzie fajny klimat, może zrobisz mi kilka fotek na Instagrama - uśmiechnęłam się chytrze. Chłopak chyba wyczuł, że nie ma nic do gadania, i że nie odwlecze mnie od tego pomysłu, więc złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę wody.

Q: Chwila... W czym Ty chcesz w ogóle wejść do wody? - Zatrzymaliśmy się na moment, a ja zdałam sobie sprawę, że faktycznie nie mam żadnego stroju kąpielowego przy sobie.

W: W ubraniach? - Bardziej zapytałam niż stwierdziłam, po czym wzruszyłam ramionami.

Q: Jak wyjdziesz z wody, to będzie Ci zimno i jeszcze się przeziębisz, nie ma nawet takiej opcji - odpowiedział dosyć stanowczo.

W: Dobra, nie marudź - szturchnęłam go - skoro tak, to wejdę w bieliźnie. Potem po prostu się ubiorę i będzie wszystko dobrze - Chciał ewidentnie zaprotestować, ale tym razem to ja go pociągnęłam i znaleźliśmy się na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Plaża była opustoszała, nie było dosłownie nikogo oprócz nas.

Q: Jesteś pewna Wiktoria?

W: Tak, nie martw się, nic mi się nie stanie - pisnęłam uradowana - a zrobisz mi jakieś zdjęcia?

Q: No jak już tu jesteśmy, to zrobię - powiedział ściszonym głosem, wiedząc, że już nic nie zdziała.

W: Dzięki! - Zsunęłam z siebie dresy, oraz ściągnęłam koszulkę przez głowę, pozostając w bieliźnie i butach, których po chwili również się pozbyłam.

Weszłam powoli do wody, na razie do łydek. Morze było ciepłe, przez co było mi bardzo przyjemnie. Stałam tak około trzy minuty, a następnie ruszyłam głębiej. Byłam już zanurzona do bioder i poprosiłam Patryka, o zrobienie kilku zdjęć.

Pov: Qry

Przeglądałem aktualnie zdjęcia jakie nam wyszły. Wika siedziała tam już dość długo, więc postanowiłem ją zawołać, aby się nie przeziębiła. Oderwałem w końcu nos od telefonu i spojrzałem na wprost, lecz ani śladu dziewczyny. Serce zabiło mi szybciej, a ja zacząłem się rozglądać, tyle że nigdzie jej nie było.

Q: Wiktoria, gdzie jesteś? - Powiedziałem podniesionym głosem ale odpowiedziała mi jedynie cisza - to nie jest zabawne do cholery! - Głos mi się lekko załamał. Nie ukrywam, coraz bardziej się bałem, że coś jej się stało, ale przecież muszę zachować zimną krew i nie panikować.

Schowałem telefon do kieszeni, a następnie ściągnąłem spodnie i koszulkę, po czym wbiegłem do wody. Na początku sprawdziłem brzeg, ale nikogo nie było, potem zamoczyłem się głębiej, ale też nic. Chciałem zanurkować, jednak jest ciemno i tak czy siak to nic nie da. Do moich oczy napłynęły łzy i zrezygnowany wypłynąłem na brzeg. Usiadłem na mokrym piasku i schowałem twarz w dłonie. To wszystko moja wina. Co miałem w głowie, pozwalając jej wchodzić do wody, gdy jest pijana i nie potrafi pływać? Szybko chwyciłem za jeansy, po czym wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do mojego imiennika, a jej chłopaka. Odebrał praktycznie od razu.

P: No siema, co tam? - Odezwał się pierwszy, wyluzowany, jeszcze niczego nieświadomy.

Q: W-Wika... To znaczy... O-Ona... - Zacząłem się jąkać, pomimo, że nigdy tego nie robiłem. Teraz natomiast ogarnął mnie tak ogromny stres i strach, że nie wiedziałem co mówię i co robię.

P: Co z nią? Widziałeś ją? Bo jakiś czas temu razem z Bartkiem od nas uciekli.

Q: J-Ja... Tak... - Cały się trząsłem i ledwo co kontaktowałem.

P: No to o co chodzi? - Zapytał już teraz lekko zaniepokojony, ja jednak nie byłem w stanie odpowiedzieć - no mów! - Krzyknął, a ja się wzdrygnąłem i trochę otrzeźwiałem.

Q: Bo... Spotkałem ją na mieście, pijaną i samotną. Pytałem co tu tobi, ale stwierdziła, że nie pamięta, i wpadła na pomysł, że chce popływać... - Zatrzymałem się i ciężko przełknąłem ślinę - odradzałem jej, ale mnie namawiała. Poprosiła o foty na Insta, zrobiłem je, a potem je przeglądałem. Gdy skończyłem, zorientowałem się, że... Nigdzie jej nie ma... Byłem w wodzie, przeszukałem też całą plażę ale nic... - Wypuściłem wstrzymywane powietrze.

P: Popierdoliło Cię?! Jak to kurwa jej na to pozwoliłeś?! - Wykrzyczał wkurzony i jednocześnie przestraszony - poinformowałeś chociaż jakieś służby?

Q: Ja... Jeszcze nie... - Wyszeptałem.

P: No to już! Nie ma na co czekać! Dzwoń, a my zaraz będziemy... - Rozłączył się, a ja z trzęsącymi się rękami, wybrałem numer 112.

____________________________
BAHAHAHAH ALE WAM FAJNY ROZDZIAŁ DAŁAM CO NIE

BUZIAKI, JUTRO DOWIECIE SIĘ CO DALEJ BĘDZIE 😗

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz