XI

133 9 11
                                    

Pov: Wiktoria

Natalka zawołała wszystkich na dół, bo podobno ma coś ważnego do przekazania, wraz z Karolem, który też już tam czeka. Miałam pokój z Patrykiem, a że spał to musiałam go obudzić. Szturchnęłam go lekko i szepnęłam, aby go nie wystraszyć.

W: Hej, Patryk, czas wstać - chłopak przetarł oczy rękami i zaczął się rozciągać. Zaśmiałam się, bo wyglądało to dosyć zabawnie.

P: Śmieszy Cię coś koleżanko? - Udawał poważnego. Pokiwałam głową, na tak, a on nagle odzyskał energię i rzucił się na mnie - taka jesteś mądra? - Zaczął mnie łaskotać po całym ciele, a ja nie mogłam przestać się śmiać.

W: Przestań głupku! - Kopałam go i próbowałam od siebie odepchnąć, ale on praktycznie nie drgnął. Przestał, a ja dopiero zauważyłam w jakiej pozycji byliśmy. On wisiał nade mną, mając ręce po bokach mojej szyi. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać, dopóki nie usłyszeliśmy dźwięku, otwierania drzwi. Zanim zobaczyłam w ogóle kto to, jęknęłam zirytowana, że nie było dane nam dokończyć.

B: Możecie się później migdalić? - Przewrócił oczami - wszyscy na was czekają - czy oni serio nie mogli po nas wysłać kogokolwiek innego? On jak zawsze musi wszystko zepsuć, nawet taką cudowną i przyjemną chwilę. Otworzyłam usta, aby mu coś odpowiedzieć, ale Patryk był pierwszy.

P: Jesteś zazdrosny - zaśmiał się, i przekręcił głowę w bok, żeby zobaczyć jego reakcję. Kubicki popatrzył na niego z obojętnością.

B: Błagam Cię, o co? Po prostu jesteście tak uroczy, że chce się rzygać - powiedział ewidentnie podirytowany, ale nie wydaje mi się, żeby powodem była zazdrość. No bo czemu miałby być o mnie zazdrosny? Nawet się nie lubimy - dobra schodzicie, czy nie?

P: Tak, jasne i dlatego wyglądasz, jakbyś miał mi zaraz konkretnie przypierdolić w ryj - nadal się z niego nabijał. Nie wiem czy jestem ślepa, czy nie, ale serio nie widzę oznak zazdrości u Bartka.

B: Jak dalej będziesz mi wmawiał, że jestem zazdrosny o tą szma... - Mortal w mgnieniu oka znalazł się przy nim i uderzył go z pięści w twarz. Kubicki wpadł na ścianę i złapał się za nos, który był lekko przekrzywiony i lała się z niego krew. Zakryłam usta dłonią, bo trochę się wystraszyłam. A to wszystko przeze mnie.

P: Przeproś ją. - Powiedział stanowczo. Ja natomiast, wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół. Nie chciałam w tym uczestniczyć, nie chciałam przeprosin, chciałam po prostu spokoju.

Pov: Bartek

Zabolało. I tu już nawet nie chodziło o ból fizyczny, po prostu wróciły mi wspomnienia z dzieciństwa, jak matka mnie biła, a ojciec nic z tym nie robił. Raz, jak miałem około ośmiu lat, popchnęła mnie na stół. Uderzyłem o jego kant i straciłem przytomność. Najlepsze jest to, że żadne z moich cudownych, kochanych i troskliwych rodziców, nie pofatygowało się nawet, aby zawieść mnie do szpitala. Nadal mam pierdoloną bliznę na głowie. Skąd wiem? Niby jej nie widać przez włosy, ale jak się dotyka w tym miejscu to jest duże uwypuklenie. Szukałem pomocy u rodziny, ale nikt mi jej nie okazał. Wujek - brat taty, wmawiał mi, że muszę być silny i się nie mazać. Babcia od strony mamy, obiecywała że coś z tym zrobi, ale to były puste słowa. W końcu jaka matka, doniesie na własne dziecko? Dziadka nie miałem, a z resztą rodziny nie miałem kontaktu. Nigdy nie doznałem prawdziwej miłości. Ale już jej nie oczekuję i nie potrzebuję. Nie ufam ludziom, a zwłaszcza dziewczynom, dlatego nie byłem nigdy chociażby w związku. Wystarczyły mi laski na jedną noc. Mam wrażenie, że już nie potrafię kochać i nie zasługuję, na to żeby być kochanym.

Zacisnąłem szczękę, aby nie płakać i nie okazać słabości, w końcu jestem facetem. Mężczyzna nie powinien płakać prawda? To byłoby żałosne. Patryk złapał mnie za koszulkę i mocniej przycisnął do ściany. Ani ja ani on, nie zauważyliśmy, że Wiktoria wyszła z pokoju.

P: Słyszałeś mnie czy mam powtórzyć? Masz ją przepraszać, tyle razy dopóki Ci nie wybaczy, tak Wik... - Obrócił się, a mój wzrok powędrował w tym samym kierunku - Wika? - Poluzował uścisk i skupił się na skanowaniu pomieszczenia. Po chwili spojrzał na mnie ponownie, puszczając mnie - gdzie ona jest?

B: Skąd mogę wiedzieć? Jebie mnie to - odepchnąłem się od ściany i skierowałem do wyjścia. Udawałem, że nic mnie nie interesuje, jak zwykle. Prawda jest jednak taka, że jak najszybciej chciałem wyjść i jej poszukać, ta dziewczyna trochę zawróciła mi w głowie... Ale nie zakochałem się, nawet nie jestem do tego zdolny.

W ciszy, razem z Patrykiem zeszliśmy na dół. Wszyscy już tam byli i spojrzeli na nas z dezaprobatą. Pewnie Wiktoria im już wszystko sprzedała, bo siedziała na kanapie z nosem w telefonie. Zirytował mnie wzrok wszystkich na nas, więc powiedziałem podniesionym głosem.

B: Co kurwa, pierwszy raz nas widzicie? - Zapomniałem, że w pokoju był też Karol... Friz odchrząknął, oraz rzucił mi wkurzone spojrzenie.

K: Chcesz coś jeszcze dodać, Bartek? - Warknął, a ja odpowiedziałem ze skulonym ogonem.

B: Nie, przepraszam - Patryk parsknął śmiechem, a ja pokazałem mu środkowego palca, a on odpowiedział tym samym. Chyba już jesteśmy pogodzeni.

K: Dzieciaki... - Pokręcił głową zażenowany - w każdym razie, mamy dla was dosyć fajną niespodziankę... A w sumie to dwie - uśmiechnął się do Hani - Natalka wam o tym powie.

N: Więc pierwsza jest taka, że chłopak Hani, drugi Bartek - zaśmiała się - dołącza do Genzie i... Leci z wami do Francji! - Krzyknęła. Wszyscy się ucieszyli, ja w sumie też, ale bardziej z tej drugiej informacji. Po co nam kolejna osoba? Pewnie wszystko zepsuje, zwłaszcza, że nie był ani w Twoje 5 Minut, ani zapewne nie miał styczności z internetem.

B: Super - mruknąłem sam do siebie, z wyczuwalną ironią w głosie. Hania od razu spiorunowała mnie wzrokiem.

H: Coś Ci nie pasuje? - Znowu zaprzeczyłem, bo już nie miałem ochoty, w dniu dzisiejszym na żadne kłótnie.

Nati i Karol jeszcze coś tłumaczyli, a potem wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Ogólnie zapomniałem o nosie, bo byłem przyzwyczajony do bólu. Wchodziłem właśnie do pokoju, ale jakaś dłoń, swoją drogą bardzo drobna, złapała mnie za nadgarstek. Ja automatycznie się odwróciłem.

W: Wszystko okej? - Zapytała z dziwną troską. Na początku nie wiedziałem o co pyta, ale potem przypomniałem sobie, o moim urazie. Tylko czemu ją to interesuje?

B: Ta, czemu pytasz? - Prawie nazwałem ją szmatą, dlaczego tu przyszła i się o mnie martwiła?

W: Tak po prostu, idziesz z tym do lekarza? - Dopytywała, a ja niezbyt lubiłem jak ktoś, za bardzo wpierdalał się w moje życie, więc mimo, że nic złego nie zrobiła, odpowiedziałem chamsko.

B: Nie Twoja sprawa, a poza tym, jak coś mi się stało to wszystko przez Ciebie - wyrwałem się z jej uścisku, i tym razem powiedziałem to, czego ostatnio nie zdążyłem - szmato - szybko tego pożałowałem.

W: Nie potrzebnie się tym przejmowałam - prychnęła i odeszła szybkim krokiem do swojego pokoju.

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz