XVIII

112 8 88
                                    

Pov: Wiktoria

Patrzyłam na Patryka oczekująco, czekając aż mi odpowie. On ciężko westchnął i spojrzał na mnie.

P: Na niego? - Prychnął - tak i nie tylko za to - zmarszczyłam brwi, niezbyt rozumiejąc, co chce przez to przekazać. On wyłapał to, że nie wiem o co mu chodzi, więc się znów odezwał - po pierwsze zwyzywał Cię, a po drugie wykorzystał.

W: Nie wykorzystał mnie - zaprotestowałam. W sumie to nie wiem dlaczego go bronię.

P: Byłaś pijana, czyli owszem, wykorzystał Cię - upierał się przy swoim, ale ja również umiałam być bardzo upartą istotką.

W: On też był pijany, czyli nikt nikogo nie wykorzystał, koniec i kropka - zaakcentowałam i przytuliłam chłopaka. On rozczochrał moje włosy - Patryk no!

P: Co takiego? - Zaśmiał się. Skrzyżowałam ręce i się odwróciłam. On zarzucił dłonie na moją szyję, tym samym przyciągając mnie do niego. Upadłam tyłem głowy na jego kolana, a on odgarnął mi włosy z twarzy - no, nie dąsaj się już.

W: Jesteś głupi - mruknęłam, próbując sprawić wrażenie, że jestem zła. Naprawdę się starałam, ale nie umiem się na niego gniewać, tym bardziej za coś takiego.

P: I właśnie za to mnie kochasz - uśmiechnął się i dumnie wypiął pierś, przez co wyglądało to komicznie. Zachichotałam, a on spojrzał na mnie, niby urażony.

W: Masz rację - przyznałam mu to i zauważyłam, że poczuł się jeszcze bardziej usatysfakcjonowany - wracamy do reszty?

P: A może chcę spędzić z Tobą czas? Tylko we dwoje - szepnął. Przegryzłam wargę i zmieniłam pozycję na siedzącą.

W: Tak? - Usiadłam mu na kolanach i również szepnęłam, drapiąc delikatnie jego szyję, przez co z jego ust wydobyło się ciche westchnienie.

P: Mhm... - Zbliżył się do mojej twarzy i spojrzał na moje usta, które po chwili pocałował. Trwało to niezbyt długo, bo od razu chwycił moją bluzkę i zaczął ją zdejmować. Ja nagle poczułam jakieś obrzydzenie do samej siebie. Wcale nie tak dawno, zrobiłam to z Bartkiem, a teraz mam się pieprzyć z Patrykiem? Ułożyłam dłonie, na jego przedramieniu, zatrzymując go.

W: Przepraszam... Nie dzisiaj, źle się czuję... - Szepnęłam odwracając wzrok. On automatycznie się odsunął i usiadł na skraju łóżka.

P: Ta, okej - mruknął - idę się umyć.

Skinęłam głową, nie protestując. Opadłam na materac, a następnie podciągnęłam się na poduszkę, aby leżeć trochę wyżej. Patrzyłam w sufit bez konkretnego celu. Nagle do moich uszu, dobiegło pukanie.

W: Proszę... - Powiedziałam cicho i niechętnie. Totalnie nie miałam ochoty, na żadne odwiedziny. Do pokoju niepewnie wszedł Bartek. Zajebiście, jeszcze jego tu brakowało... - Czemu zawdzięczam sobie Twoją wizytę? - Rzuciłam wkładając w to trochę sarkazmu. Podrapał się niezręcznie po karku i szczerze? Pierwszy raz w życiu, widziałam go zawstydzonego.

B: Wiktoria... Ja... Myślałaś o tym? - Wydukał w końcu.

W: O czym? - Grałam głupią. Chciałam o tym zapomnieć i wrócić do starości.

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz