Rozdział 5: Obiad

68 2 2
                                    

Belly?

Chłopak podniósł się, a następnie skierował się do kuchni. Zastanawiałam się przez moment, dlaczego nazwał mnie przezwiskiem, którym nikt nigdy mnie jeszcze nie nazwał. Naprawdę nigdy.

Po godzinie osiemnastej każdy nadal siedział u nas, ale mimo to postanowiłam się iść wykąpać, a później może wrócić do salonu, bo i tak chodziłam spać o dwudziestej trzeciej.

Umyłam włosy, bo gdybym je wycisnęła na patelnie, to spokojnie bym mogła ugotować na nich nuggetsy. Po umyciu również ciała i wytarcia się, ubrałam się w białą piżamę na długi rękaw z dyniami, bo w końcu był pierwszy październik, a to oznaczało, że niedługo Halloween.

Uwielbiałam to święto całym sercem, bo było można się tam przebierać, i kalorie w tym dniu się dla mnie nigdy nie liczyły.

Wyszłam z pokoju z mokrymi włosami, związanymi w kucyk. Chciałam usiąść na moje stare miejsce, ale siedziała na nim już Sophia. Za to Mateo nadal nie było, więc dziewczyna raczej nie doczeka się jej Romea.

Skierowałam się za to do kuchni, gdzie widziałam również wszystkich.

Asher właśnie śmiał się z czegoś z Amayą, która opierała głowę o jego ramię, i była całą czerwona od śmiechu. Parsknęłam na ten widok.

Nathan i Mia kłócili się jaką piosenkę wybrać, i naprawdę było widać, że są rodzeństwem. Blondynka rzuciła się na jej brat i zaczęła wyrywać mu pilot z rąk, ale mimo to przegrała, bo brunet ją odepchnął, a ona leżała teraz na podłodze na plecach.

Sophia patrzyła na nich z lekkim rozbawieniem i wszystko nagrywała, żeby zapewne mieć to jako pamiątkę.

I nagle...Poczułam się jakbym tutaj nie pasowała. Oni wszyscy znali się już bardzo długo, a ja nagle przyjechałam, i do nich dołączyłam, choć tego wcale nie chciałam. Ale po prostu nie lubię nawiązywać kontaktu z nowymi ludźmi, to tyle. Nie umiem sama zagadywać osoby. Zawsze czekam, aż ktoś mnie zagada, żeby rozmawiać z tą osobą.

- Z palcem lepiej?

Podskoczyłam w miejscu, bo byłam strasznie zamyślona. Moje oczy ujrzały lekko rozbawionego bruneta, który stanął teraz obok mnie.

- Trochę, ale chyba powinnam zmienić opatrunek - mówiłam patrząc na mojego palca, którego plaster był cały mokry.

Wyglądało to obrzydliwie.

- Daj zmienię Ci - powiedział, po czym sięgnął po plastry.

Sama sciągłam mój obecny i skrzywiłam się na jego wygląd. Wyglądało to obleśnie. Brunet założył mi nowy, bardzo uważając, żeby nie sprawić mi bólu.

Było to miłe z jego strony. Tylko trochę.

- Dzięki - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Nie ma za co - odpowiedział odwrócony do mnie plecami, bo chował plastry na ich miejsce.

Usiadłam na krześle kuchennym i położyłam ręce na blat, tak żebym mogła również położyć na nich głowę. Zrobiłam to, a następnie cicho wzdychnęłam.

- Jesteś zmęczony? - Zagadnęłam Mateo, który właśnie przecierał swoje oczy. Miał popękane krwinki, więc może był zmęczony. Albo miał zapalenie oka.

- Nie. A ty? - Spojrzał na mnie, opierając swoje ręce o blat.

- Lekko - wzruszyłam ramionami. - Już nie będę dzisiaj raczej pić. Jest w chuj głośno, nie sądzisz?

- Masz rację. Na twoim miejscu bym poszedł do pokoju, bo naprawdę wyglądasz na zmęczoną. - Usiadł naprzeciwko mnie.

- Nie chce mi się samej siedzieć - wzdychnęłam i się wyprostowałam. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, ale ja wpadłam na lekko jebnięty pomysł. Musiałam dużo wypić, bo na trzeźwo bym tego nie zaproponowała. - Chcesz iść ze mną? Też jesteś zmęczony, bo widzę.

I Wish I Knew You #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz