Rozdział 16: Łóżko Szpitalne

55 2 19
                                    

Po wypiciu kawy, czekałam jeszcze dobrą godzinę, aż mogłam wejść do Mateo. Pozwoliłam rodzinie wejść jako pierwszej, bo ja byłam jedynie jego przyjaciółką.

Chociaż nie wiedziałam jaką rolę odgrywałam w jego życiu.

Weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Bardzo się bałam jak będzie wyglądać Mateo, bo każdy kto od niego wychodził, wypuszczał z siebie wstrzymywany szloch.

Przymknęłam oczy i odwróciłam się. Oczy miał zamknięte, lewą nogę miał ułożoną na poduszkach, bo była złamana, prawą rękę miał również złamaną. Jego twarz wyglądała okrponie przez siniaki oraz rany, jakie pozostawił mu wypadek. Spokojnie i po cichu usiadłam na krześle obok jego szpitalnego łóżka i wzięłam jego lewą rękę w swoją. Splotłam nasze palce i przyglądałam się jemu, czekając aż otworzy oczy. Odwróciłam wzrok na okno, przez które widziano wysokie budynki New Jersey, długie ulicę zapełnione samochodami, pasy dla pieszych na których ludzie wyglądali jak kolorowe mrówki z takiej odległości.

Nagle poczułam jak jego ręką ściska moją, a ja odwróciłam twarz w jego stronę z lekkim uśmiechem.

- Jak tam? - Zapytałam go, nie wiedząc jak zacząć rozmowę.

- Przyszłaś.

- Przecież nie będę pierdzieć w stołek i czekać, aż to ty przyjdziesz do mnie. - Przewróciłam oczami, a Mateo się bardzo cicho zaśmiał. Sama się lekko śmiałam, żeby rozładować atmosferę.

- Inni wiedzą? Są tutaj? - Zapytał nagle, przypomniawszy sobie o naszych przyjaciołach.

Zaprzeczająco pokiwałam powoli głową, a on odetchnął z ulgą.

- Asherowi wcisnęłam historie, że spotykam się z jakąś koleżanką której on nie zna. Dobrze wiedziałam, że byś nie chciał, aby o wszystkim wiedzieli.

- Dziękuję. - Wyszeptał, patrząc na mnie.

Swoim kciukiem pogłaskał wierzch mojej dłoni, a ja podniosłam na niego wzrok i się lekko uśmiechnęłam.

- Nie musisz dziękować. - Wzruszyłam ramionami.

- Muszę. Rzadko spotykam takie osoby jak ciebie, a jeśli już znajduje to cenie je, i to bardzo.

Przechyliłam głowę minimalnie rozczulona jego słowami. Ja za to rzadko słyszałam takie słowa od ludzi.

- Znamy się ledwo dwa miesiące. - Przypomniałam mu.

- Po takim czasie mogę już stwierdzić kto chce się ze mną zadawać dla pieniędzy, a kto przez to, że naprawdę mnie lubi.

Otwierałam usta, żeby coś odpowiedzieć, ale telefon zaczął mi dzwonić. Przepraszającym wzrokiem spojrzałam na Mateo zanim odebrałam.

- Gdzie ty jesteś tak długo? Już cztery godziny Cię nie ma! Siska ja się zamartwiam, nie dajesz znaków życia. - Dramatyzował przez komórkę Asher.

- Przestań się drzeć! - Sama podniosłam lekko głos. - Będę za niecałą godzinę, dobra?

- Dobra. - Odpowiedział oburzony i się rozłączył.

Siedzieliśmy przez pięć minut w ciszy, patrząc przez okno. Było słychać w całym pokoju jedynie nasze ciche oddechy i od czasu do czasu różne krzyki ludzi, którzy gdzieś się spieszyli lub przyjechali, z nowymi pacjentami. 

- Asher jest dobrym bratem, co? - Odezwał się nagle cichy głos Mateo, a to sprawiło, że na niego spojrzałam.

- Jest dobry - Zgodziłam się z nim, bo naprawdę tak było.

I Wish I Knew You #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz