Rozdział 12: Przeprosiny

76 5 11
                                    

Na drugi dzień obudziłam się w towarzystwie dziewczyn, które postanowiły zostać ze mną na noc, przez mój wybuch płaczu. Wtulona byłam przez całą noc, Mia spała obok mnie, a Sophia oparta o ramię Amayi.

Ze względu na to, że usnęłam w sukience z wczoraj, musiałam wstać bardzo cicho, żeby nikogo nie obudzić, a następnie się ogarnąć. Po wybraniu ciuchów, czyli czerwonych dresów i czarnego topu, poszłam się umyć pod prysznic. Umyłam również włosy, a podczas tego nadal myślałam o słowach Mateo z wczoraj.

Ojca który nawet cie nie kocha.

Nawet cię nie kocha.

Wiedząc, że te słowa się w jakimś stopniu zgadzają, dołowało mnie to jeszcze bardziej. Dopiero po jakiejś godzinie wyszłam spod prysznica. Następnie umyłam zęby, a jeśli chodzi o skincare to sobie to odmówiłam, bo wogóle mi się nie chciało tego dziś robić, dlatego obmyłam twarz jedynie wodą i nakremowałam ją, żeby nie była sucha. Oczy miałam spuchnięte od płaczu, i było to mocno widać. Z mokrymi włosami spiętymi w klamrę, opuściłam mój pokój, w którym wszystkie dziewczyny nadal spały.

Weszłam do salonu i się okazało, że byłam pierwszą która wstała. Na śniadanie postanowiłam zrobić tosty dla wszystkich z serem oraz szynką. Sama zjadłam dwa, a następnie postanowiłam wynieść śmieci.

Szkoda że nie mogłam tak samo wynieść Mateo na śmietnik, bo również był śmieciem. Chowając klucze do kieszeni dresów, wyszłam z mieszkania, zamykając za sobą drzwi.

Była już jedenasta, przez co dużo sąsiadów właśnie chodziło po klatce schodowej, po odwiedzeniu piekarni, kawiarni lub wyprowadzeniu swojego psa na spacer, żeby się załatwił. Ja musiałam iść na kontenery za blok, żeby wyrzucić dwa duże czarne wory, które trzymałam teraz w rękach. Nie umiem opisać tego jak bardzo śmierdziało ich wyrzucanie. Przez pogodę na dworze, od razu ruszyłam w stronę mieszkania. Ale zanim zdążyłam wejść do środka, zobaczyłam Mateo idącego z jakimś małym chłopcem za rękę. Byli już dość blisko mnie, więc uciec nie mogłam.

Mimo to weszłam do środka, żeby być trochę dalej od nich. Ale jakąś staruszka z pierwszego piętra właśnie szła schodami w dół, przez co musiałam czekać przy drzwiach, aż ona zejdzie na dół. W międzyczasie trzymałam kobiecie drzwi, żeby bez żadnych problemów mogła przez nie przejść. Starsza kobieta podziękowała, za pomoc, a w tym samym czasie, co ona wychodziła wszedł wysoki chłopak z jakimś chłopcem do środka budynku.

Chłopiec u jego boku wyglądał jak jego mniejsza wersja, przez co zaczynałam się zastanawiać, czy to nie jakiś robot. Jednak szybko wymazałam taką myśl.

- Hej - przywitałam się trochę cierpko. Nawet nie trochę, bo nie ukrywałam mojego wkurwienia na niego.

- Witaj Isabell - odpowiedział mi Mateo równie wkurwiony.

- Kto to? - Wskazałam brodą na chłopca.

- To...

- Jestem jego bratem. Raffael Miller, miło poznać - chłopiec patrzył na mnie poważnie, a ja się do niego uśmiechnęłam.

Szok wymalowany na mojej twarzy był chyba niedoopisania, a wkurwione spojrzenie, jakie posłał chłopcu jego starszy brat było raczej niewykonalne. Przeniosłam wzrok na Mateo, który stał naprzeciwko mnie i z przymrużonymi powiekami na mnie patrzał.

- Jestem Bell, miło poznać. - Ukucnęłam mimo to i pstryknęłam chłopca w mały nosek.

Był ubrany w czarny płaszcz, przez co nie mogłam zobaczyć, czy ma pod nim koszule czy garnitur. Jednak spodnie były garnituorwe, tak samo jak buty były dopasowane, więc mogłam założyć się o sto funtów, że ma koszule. Czarnw włosy ulizane miał do tyłu, a zielone oczy właśnie się przymrużyły.

I Wish I Knew You #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz