-Lloyd wszystko dobrze? - spytała Rumi podbiegając do bariery
-w miarę.. ale nie mogę
stąd wyjść - odpowiedziałem-będzie dobrze jakoś cię stąd wyciągniemy pozwolisz, że pójdę im pomóc - powiedziała
-pewnie.. uważaj na siebie - przytaknęła głową i delikatnie się do mnie uśmiechnęłaPo czym wzięła katanę i rzuciła się na Hiroto. Przez cały czas gdy oni walczyli ja próbowałem się stąd wydostać ale to na nic.
Nic nie działało została nadzieja w złotej mocy ale mega rzadko z niej korzystałem i nie byłem pewien czy dam radę nad nią zapanować no ale raz się żyje.
Próbowałem użyć złotej mocy, a gdy już mi się udało Hiroto mi w tym przeszkodził.
-może i jest was więcej ale ja mam do dyspozycji wszystkie jego moce - powiedział i w okół jego dłoni jak i mnie pojawiła się zielona poświata
Gdy tylko zaczął uderzać w nich moją mocą z bólu gwałtownie upadłem na kolana. Coraz ciężej mi się oddychało, a gdy użył mojej mocy Oni wcale nie było lepiej.
-Harumi biegnij do niego! - krzykną Kai, a Rumi przytaknęła głową
-Lloyd! co się dzieje? wszystko dobrze?- Harumi podbiegła do bariery i spytała, a w jej głosie było można wyczuć niepokój.
Jedynie kiwnąłem przecząco głową, a gdy zaczęła mi lecieć krew z nosa było pewne, że jest ze mną coraz gorzej.
-Trzeba go stąd wyciągnąć! - krzyknęła, a mnie zaczęło odcinać
Kiedyś chciałem odejść ale teraz to nie czas i nie miejsce na umieranie.
Skumulowałem w sobie gniew, a gdy Hiroto nie mógł już użyć moich mocy wiedziałem, że mój plan dochodzi do skutku.
-Rumi odsuń się - powiedziałem, a ta wykonała moją prośbę
-Harumi-
-Rumi odsuń się - powiedział Lloyd, a gdy jego oczy zrobiły się fioletowe wykonałam polecenie
Nagle nastąpił wybuch. Oślepiło mnie dokumentnie. Innych tak samo.
Gdy wreszcie normalnie widziałam odrazu spojrzałam na Lloyda. Był w formie Oni ale jego oczy nie były fioletowe jak ostatnio.. tylko czerwone.
Gniew i ból ewidentnie przejął kontrolę. Nie dziwię się. Ale mam nadzieję, że w jakimś stopniu się kontroluję i nas nie zaatakuje. Jeszcze w takiej wersji go nie widzieliśmy i nie wiemy do czego jest zdolny.
Chłopak powoli wstał ale teraz nie rozpoznałam w nim Lloyda. Widziałam tylko potwora.. ale wiedziałam, że nim nie był.
On sam..
Nie chciał nim być..Ale stawał się nim gdy na długo mnie zostawiał albo gdy się kłóciliśmy.
W pewnym momencie Lloyd rzucił się na demona, a jego słowa potwierdziły, że miał pełną kontrolę nad sobą.. no może niepełną.
-idźcie!.. dogonię was - powiedział zmodelowanym głosem i spojrzał na mnie ostrzegawczo
Wiedział, że nie mam zamiaru go zostawić ale przytaknęłam i wybiegłam stąd tak samo jak reszta.
Kątem oka widziałam jak Lloyd jeszcze chwilę na nas patrzył, a potem rzucił się na demona.
Stanęliśmy przed wyjściem, Zane i Pixal poszli weszli do perły lądów i ją uruchomili.
-teraz pozostaje nam czekać - powiedział Garmadon na co wszyscy się z nim zgodzili
-a co jeśli nie da rady? - spytał Kai-da radę.. musi - odrazu powiedziałam - nie możemy zakładać najgorszego
Minęło jakieś dwadzieścia, trzydzieści minut i nagle wszyscy gwałtownie odwróciliśmy się w stronę wejścia gdy usłyszeliśmy głośny krzyk.
Cholernie głośny krzyk i należał.. nie do Lloyda.
To było pewne.-to nie Lloyd - powiedziałam
-myślisz, że.. - Kai staną koło mnie i spojrzeliśmy na siebieŻadne z nas nie musiało nic mówić. Odrazu biegiem ruszyliśmy do wejścia.
Zamurowało nas gdy ujrzeliśmy Lloyda który stoi nad ciałem demona.. bez głowy, a w jednej ręce trzymał miecz, który ewidentnie nie był jego.
-kto mieczem wojuje ten od miecza
ginie - powiedział Lloyd i wbił miecz w klatkę piersiową demona-Lloyd? - spytałam, niepewnie
podchodząc do chłopaka
-wszystko gra - powiedział trochę oschłym głosem-a możesz..
-mogę - przerwał mi i wrócił do swojej formy jakby dosłownie przeczytał mi w myślachPodbiegłam do niego i wpadłam w jego objęcia. Podejrzewałam, że niemiał wyboru i albo on zabije tego demona albo demon zabije jego.
Więc nie mogłam mieć problemu o to, że Lloyd go zabił. Najważniejsze, że tu był i żył.
-wszystko dobrze? - spytałam, a ten
zluzował uścisk
-t-tak.. - powiedział łamiącym się głosem po czym zaczął tracić równowagę i upadł-Lloyd - kucnęłam przy nim i dopiero teraz zauważyłam, że leciała mu krew z nosa.. najwidoczniej się przeciążył
Chwyciłam jego podbródek i zmusiłam go do kontaktu wzrokowego ze mną.
-będzie dobrze - uśmiechnęłam się do niego smutno i pocałowałam w czółko
-tak wiem - wymusił uśmiech na twarzy i mnie objął, a ja się wtuliłamSzczęście, że wszystko było dobrze.. przez jakiś czas ale to zawsze coś.
W spokoju wróciliśmy do klasztoru. Naciskałam na Lloyda by się przespał i odpoczął ale jak to on cały czas mówił, że nie musi, że wszystko gra i w ogóle.
W końcu wyszło na to, że położył się dopiero wtedy kiedy ja, a ninja za drzwiami komentowali nas i.. i takie tam.
——————————-
Moi drodzy wczoraj nie było rozdziału ponieważ od dzisiaj czy wczoraj rozdziały będą co drugi dzień.
Skoro kończymy książkę to trochę ją przedłużymy czekaniem na rozdziały. Na pewno ostatni rozdział będzie później niż pozostałe.
Możecie pisać kogo uśmiercić.. może skorzystam.
Komentarze są wasze ->
Pa pa <3
CZYTASZ
Prawdziwe oblicze - II tom książki „To nie koniec Lloyd"
Hayran KurguNinja po długiej przygodzie z problemami Lloyda i walkami z wrogami nie zakończyli nadchodzącego wydarzenia. To będzie ciężka przeprawa przez przeznaczenie jednego z nich. Czy bohater da radę przeciwstawić się przepowiedni?.. Tego dowiecie się w II...