8.

290 11 2
                                        

Powoli mijały kolejne dni, a moja relacja z Bartkiem stawała się coraz bardziej neutralna. Na odcinkach pojawiały się interakcje między nami, ale prywatnie wciąż nie rozmawialiśmy. Powoli zaczęłam się przyzwyczajać do pustych ścian i dźwięku samotności. Samopoczucie stawało się lepsze, a atmosfera przy przyjacielach lżejsza.

Dzisiaj jest piątek, a my wyjeżdżamy na kolejny koncert. Tym razem będziemy grać w Łodzi, a dzień później w Krakowie. Rutynowo wyjeżdżamy dzień przed, aby przećwiczyć układy i tym podobne na docelowej scenie, a jutro rano już grać i spotykać się z widzami. Jestem bardzo zadowolona, że przynajmniej w weekendy się nie zanudzam. Że mogę się oderwać od rzeczywistości i stresować innymi, ważniejszymi rzeczami.

Byłam pewna, że ten poranek będzie wyglądał jak każdy inny, i się nie myliłam, aż do czasu. Poszłam do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie, bo wyjeżdżając w kilkugodzinną trasę, muszę być najedzona. Chociaż pewnie i tak Wiki będzie miała multum przekąsek. Stwierdziłam, że zjem porządne śniadanie, bo zapewne na obiad nie będzie czasu. Do zagotowanej wody wrzuciłam dwa jajka a obok wyłożyłam toster i wsadziłam do niego dwie kromki. Zaraz obok stał ekspres do kawy, a więc postawiłam na cappuccino. W czasie, gdy jajka się gotowały poszłam skorzystać z toalety i zrobić jakiś podstawowy skincare, z racji tego, że nie chciałam się malować w trasę.

- Kurwa - powiedziałam po wejściu do kuchni, patrząc na jajka, o których zapomniałam na śmierć. - Teraz to już raczej zupa jajeczna.

Natychmiast chwyciłam za ścierki, aby wytrzeć indukcję, ale znów coś mi przerwało. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Kto mógłby o tej godzinie być u mnie? Dokończyłam ścieranie wody z płyty indukcyjnej i szybko podbiegłam do drzwi. Myślę, że nie jest ciężko domyśleć się, kto tam stał.

- Faustyna, możemy porozmawiać? - powiedział mój gość. Nie będę ściemniać, byłam bardzo zaskoczona jego wizytą. Jego, bo tak. To był Bartek. Stałam przez parę sekund, patrząc się w jego twarz, po czym powiedziałam:

- Nie wiem, czy mamy o czym. Po tym, jak ostatnio mnie potraktowałeś, gdy przyszłam do ciebie z wizytą, zachowałeś się okropnie i nawet nie chcesz wiedzieć, jak się w tedy czułam - mówiłam. Głosy ze środka mojej głowy podpowiadały mi, abym zamknęła mu drzwi przed nosem tak, jak on to chciał zrobić. I tak zaczęłam robić.

- Nie! - krzyknął. - Nie zamykaj tych drzwi Fausti. Proszę - mówił, kiedy jednocześnie wsadził swoją stopę pomiędzy drzwi a futrynę. - Nie daj się prosić. Doskonale wiesz, że będzie nam to potrzebne.

Posłuchałam rad chłopaka i uchyliłam lekko drzwi.

- Wiesz, która jest godzina? Po cholere przychodzisz, kiedy już pogodziłam się z twoim odejściem.

- Oboje doskonale wiemy, że się nie pogodziłaś. Z resztą jak ja - przerwał nagle swoją wypowiedź, po czym rozczulająco dodał. - Tęsknię za nami.

Po chwili namowy, otworzyłam mu drzwi i go wpuściłam do środka. Kazałam mu usiąść przy stole i chwilę na mnie zaczekać, bo musiałam dokończyć swoją pielęgnację.

- Napijesz się czegoś? - zaproponowałam chłopakowi.

- No przecież wiesz Faustynkaa - powiedział, przeciągając moje imię, ale gdy zauważył moją twarz, poprawił się. - Mkhm, wypije czarną z mlekiem poprostu.

Siedzieliśmy w niekomfortowej ciszy przez chwile, podczas, gdy przygotowywałam sobie śniadanie. Kiedy już usiadłam do stołu i podałam towarzyszowi jego napój, pewnie zapytałam:

- Dobra, czego chcesz - mówiłam, przegryzając tosta.

- Chciałem porozmawiać o nas. O tym, że ja nie pojadę na kolejne koncerty, będąc skłóconym z tobą. Wiesz, jak ciężko się gra na jednej scenie, kiedy ciężko jest wykonać jakąkolwiek interakcje międzyludzką z tobą?

enough love for both of us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz