Byłam w drodze na badania. Skoro ciąża nie jest odpowiedzią na moje problemy, to musi być to coś innego. Normalnie moje życie toczyłoby się dalej, ale mój stan nie dawał mi spokoju. Ciągłe zawroty głowy, bóle pleców i brzucha, zwiodczałe nogi. No nie był to napewno przypadek. Zagapiona i zamyślona, przejechałam przez zamknięty szlaban od szpitala, co rozpaliło nowe ogniska złości.
- No żesz kurwa - powiedziałam sama do siebie, bo nie wiedziałam co mam zrobić w tej sytuacji.
Co prawda, szlaban nie ucierpiał, bo był w miarę elastyczny, ale od razu po dotknięciu, ocuciłam się z amoku. Odjechałam do tyłu autem, co przywołało spojrzenia ciekawskich osób. Kiedy owy się otworzył, szybko odjechałam i zaparkowałam. Szybko wyszłam z samochodu, aby sprawdzić, czy jest porysowany. Na moje nieszczęście, maska była lekko wgnieciona w jednym miejscu. W drodze do przychodni od razu umówiłam się do mechanika. Pomimo, że wgniecenie nie było gigantyczne, wolałam nie ryzykować. Wciąż poddenerwowana i głodna, skierowałam się do gabinetu na pobranie krwi. Nie lubię tego uczucia, jednak jak mus to mus.
Gdy już przyszła na mnie kolej, usiadłam na fotelu, a pani wykonywała swoją pracę. O dziwo, pomimo, że badania wykonywałam na NFZ, pielęgniarka była miła. Po udanej wizycie, szybko podziękowałam i udałam się na parking. Cieszyłam się, że nie zajęło mi to więcej niż czterdzieści minut. Resztę dnia miałam spędzić z dziewczynami. Do mieszkania Hani, miałyśmy udać się z Wiką i Julitką. Cieszyłam się, że miałam w końcu sporą grupę przyjaciół. Wydaje mi się, że w końcu dorosłam do tego momentu. W czasach licealnych, pomimo, że nie byłam nielubiana, nie miałam zbyt wielu znajomych. A teraz, pomimo sławy i pieniędzy, odnalazłam miłość i przyjaźń. Pomimo umowy, łączyły nas już prawie dwuletnie relacje, jednak miałam wrażenie, że znamy się już wiele lat. Każda osóbę z naszej grupy znałam praktycznie na wylot.
Wszystkie relacje, reakcje, plany, marzenia, kontakty, adresy. Widziałam o nich wszystko.
Pomyślałam, że przed przyjazdem do Haniulów, zajadę do mojego domu po parę niezbędnych rzeczy. Chciałam wziąść jedzenie, które przyszykowałam na ten wieczór oraz przebrać się w coś wygodniejszego. Poza tym, mialam jescze pare godzin do spotkania. Podjeżdżając pod dom, zauważyłam radiowóz, a zaraz obok grupkę chłopaków. Normalnie nie zdziwiłabym się, ale mieszkałam w spokojnej okolicy. Wyszłam, mocno trzaskajac drzwiami, a potem zakluczylam drzwi. Głośny dźwięk samochodu, przywołał ich spojrzenia, a potem wołanie mojej ksywki. Słowo "Fausti" wielokrotnie padło z ich ust, i zaczęłam się zastanawiać, czy naprzyklad nie odkryli mojego adresu, i czegoś nie zdemolowali, ani nie zakłócali ciszy moim sąsiadom.
Wchodzac do mojej kamienicy, minęłam się ze staruszką, którą już wcześniej miałam okazję poznać. Ta kobieta zmieniła mój pogląd na starszych ludzi. Wiadomo, że każdy jest rozny i ma inne poglądy, ale ta pani trafiała w moje w stu procentach. Myślę, że jeszcze nigdy się z nikim aż tak nie zgadzałam. Przechodząc, oczywiście przywitałam się z siwą babuleńką.
- Dzień dobry, pani Stasiu - powiedziałam, przytrzymując drzwi.
- Witaj dziecko drogie, co tam u ciebie? - zapytała, stojąc obok mnie. - Coraz częściej na siebie wpadamy ostatnio - mówiła, śmiejąc się.
- No dobrze, dobrze. Praca, dom, przyjaciele. I to w sumie na tyle.
- Aa no to dobrze. Wiesz co Faustynka, ci chłopcy co tam stoją - popatrzyła przez szybę w drzwiach klatki. - To oni stali pod twoim balkonem i krzyczeli "Fausti", "Fausti". No i ktoś zadzwonił na policję.
- A, no i dobrze - odpowiedziałam krótko.
- Nie wiedziałam, że masz takie branie - powiedziala, śmiejąc się, na co ja również się zaśmiałam. - A to ten, ci twoi widzowie? No, bo ja ostatnio oglądnęłam to wasze Ge - mówiła, nie potrafiąc wymówić naszej nazwy, co zawet było słodkie.

CZYTASZ
enough love for both of us
Romanceall i asked you was to be good, because being addicted is hard ☆ inspo; by heart ALL FAKE