Właśnie podjeżdżałam pod dom Partyka, jednak moja wizyta nie miała skutkować niczym pozytywnym. Bałam się, że chłopak mnie wyśmieje i będzie kazał mi wyjść. Ale na szczęście tak nie było. Pukając do domu chłopaka, usłyszałam lekkie krzątanie się zza drzwi, a wiec stanęłam, ale gdy jasne światło zachodzącego słońca zaczęło mnie razić, odsunęłam się. Kiedy usłyszałam przekręcenie w zamku, natychmiast zachciało mi się wymiotować, że w ogóle miałam czelność prosić chłopaka o takie rzeczy.
- Siema Fausti - powiedział szczęśliwy blondyn. - Co ty tu robisz? - spytał, po czym dodał. - Wejdziesz?
- Tak, dzięki - odpowiedziałam, dziękując chłopakowi za gościnę. - Możemy porozmawiać? - zapytałam.
- Brzmisz poważnie - odpowiedział chłopak, poważniejąc. - No dobra, ale mów o co chodzi, bo zaczynam się stresować - dodał, gdy na jego twarzy faktycznie pojawiło się zdziwienie.
- Jest ktoś u ciebie w domu? - zapytałam, rozglądając się i przechodząc na kanapę. Kiedy jednak usłyszałam odpowiedz przeczącą od chłopaka, na chwile zamilkłam, stresując się.
- Do sedna, Faustyna, bo robisz się jakaś dziwna - powiedział zmęczony po nagrywaniu odcinków na daily. - Skoro tak zależy ci na prywatności, to mów, bo pewnie niedługo odwiedzi mnie Kinga - dodał, lekko poddenerwowany.
- Patryk - zaczęłam. - Ciężko mi się o tym mówi, biorąc pod uwagę, że w ostatnim czasie nie mamy najlepszych relacji. Ale wierze, że mogę ci zaufać - dodałam. - Tylko musisz mi obiecać, że nikomu - powiedziałam, podkreślając ostatnie słowo. - Ale to nikomu, się nie wygadasz.
- Obiecuję - powiedział, podając mi mały paluszek na znak „pinky promise". - Ale już mów - powiedział, na co pokiwałam głową.
- Przez to, że ostatnio się od siebie odsunęliśmy, nie mówiłam ci o wielu sprawach. Ale poczułam, że przez to, co ostatnio się dzieje u mnie, muszę ci opowiedzieć - mówiłam, będąc dopiero na początku mojego monologu. - No wiec tak, jak pewnie się spodziewasz, pomiędzy mną a Bartkiem mocno zaiskrzyło - powiedziałam, kiedy na twarzy chłopaka pojawiła się mina niezrozumienia.
- Myślałem, że to tylko ship zawsze był! - krzyknął zdziwiony, przerywając mi moją wypowiedz. - Dobra no, mów dalej.
- Ale nie na długo - powiedziałam, gdy w moich oczach zaczęły się pojawiać powoli łzy. - Tydzień temu zerwaliśmy. W naszym związku brakowało tej komunikacji, tego zrozumienia - ciągnęłam. - A poza tym, jestem zdradziecką dziwką - powiedziałam, na co chłopak wyraźnie się oburzył i wzniósł.
- Co?! - krzyknął. - Kim?
Dalej tłumaczyłam chłopakowi moją sytuację oraz każdy najmniejszy szczegół naszego związku, oraz to jak w ogóle to się zaczęło. Chłopak powoli zaczął wszystko powoli rozumieć, oraz dostrzegać moje położenie w tej sytuacji. Ale po około godzinie opowiadania, kiedy księżyc już górował na niebie, stwierdziłam, że pora zmierzać do konkluzji.
- Patryk, w zasadzie przyjeżdżając tu, chciałam ciebie poprosić o jedną rzecz - powiedziałam, kiedy stres znów zawitał w mojej psychice oraz w moim całym ciele. - Masz zioło? - zapytałam, wyrzucając w końcu to z siebie.
- Czemu pytasz? - powiedział zdziwiony.
- A jak sądzisz - odpowiedziałam, pukając się w czoło. - Masz, czy nie masz.
- Mam trochę skrętów, ale Faustyna - zaczął. - To nie będzie dla ciebie dobre, wiesz?
- Dla nikogo nie jest - odparłam. - Ile chcesz za pięć? - zapytałam blondyna, będąc pewna swoich działań.
- Nic nie chce, Fausti. Chce tylko tyle, żebyś więcej po to tu nie przyjeżdżała, okej? - powiedział, będąc równie zmartwiony, co Bartek po tym, gdy dał mi pierwszego skręta w moim życiu.
- Chyba jednak wolę zapłacić, wiesz? - zażartowałam.
- Faustyna - blondyn nagle spoważniał. - Błagam cię, nie uzależnij się. Bo cholernie ciężko z tego wyjść.
- Ale może ja nie chce wychodzić z tego, Patryk - powiedziałam w pełni poważnie.
- Faustyna - zaczął. - To tylko przelotny moment w twoim życiu. Uwierz mi, że nie będziesz mogła być uzależniona od zielonego, jednoczenie będąc idolką małych dzieci.
- W piździe mam internet, Patryk - powiedziałam, przerywając blondynowi. - Uwierz mi, że teraz mam ochotę odejść z YouTube i z Genzie. Jest mi cholernie ciężko - powiedziałam, powoli płacząc.
- Posłuchaj mnie. Ze stanu po rozstaniu jest łatwo wyjść. Ale z nałogu? Za chuj - powiedział, po czym wręczył mi pięć skrętów. - Zaopiekuj się nimi odpowiednio, bo więcej ci nie dam.
- Dziękuje - powiedziałam, wstając z kanapy i kierując się do wyjścia. - Nawet nie wiesz jak.
- Do usług - powiedział, rozkładając ręce na przytulasa. - Ale tylko tych pogadankowych, bo z zielarskim kończę - powiedział, śmiejąc się. - Papa - dodał, zamykając za mną drzwi.
Wiec tak, plan na dzisiejszy wieczór jest następujący. Po pierwsze, jadę do domu, słuchając smutnych i przygnębiających piosenek. Po drugie, pale zioło i popijam to piwem. A po trzecie, najebana, staram się nie napisać do Bartka.
Podjeżdżając pod moje mieszkanie, cholernie cieszyłam się z nowych zabawek. W zasadzie, nie mogłam pozwolić na to, żeby były to zabawki, bo skręty potrafią być drogie, a ja mam za darmo od przyjaciela. Wiec musiałam się opiekować. Już w tamtym momencie zdawałam sobie sprawę, że przepalając to wszystko sama, będę miała przejebane. Wchodząc po schodach, już miałam niezły mood. Wiedząc, że dopiero dobijała dwudziesta druga, wiedziałam, że wieczór będzie udany. Przekręcając klucz w zamku, szybko zdjęłam z siebie ramoneskę i odłożyłam torebkę, jedynie wyciągając z niej telefon. Odpaliłam ledy, a zaraz potem piekarnik na mrożoną pizzę. Przebrałam się w wygodne, podomowe ciuchy i zasiadłam przed telewizorem. Otwieraczem otworzyłam butelkę piwa, a zaraz potem otworzyłam paczkę paprykowych Lay's. Włączyłam tylko film, który miał mi pocieszyć humor. Oczywistym dla mnie wyborem, był „La La Land". Moim zdaniem, jeden z lepszych komediodramatów ever, a coś na ten temat wiem, studiując kinematografie. Kiedy film się zaczął, a piekarnik nagrzał, włożyłam do środka pizzę. Wciąż zagryzałam stres chipsami i piwem, ale nie żałowałam. Potem będę.
Tego wieczoru jadłam pizzę, piłam piwa i bawiłam się lepiej, niż nigdy wcześniej. Jednak dla jeszcze lepszego nastroju, wyciągnęłam z kurtki jedno zawiniątko i odpaliłam zapalniczkę, biorąc pierwszy wdech. Zaciągałam się zapachem, aromatem i wonią skręta. Czułam się podobnie, jak za pierwszym razem. Jednak pierwszym razem, nie miałam tyle problemów na głowie. A teraz, gdy każdy po kolei wyparowywał, czułam się zajebiście dobrze.
Wyłączyłam film i w pełni rozkoszowałam się chwilą, kiedy jednak usłyszałam dzwonek do drzwi. I w tedy plany się kompletnie pozmieniały, a moje dotychczasowe przemyślenia zniknęły. Byłam pewna, że następnego dnia będę się tłumaczyć „Sory, byłam najebana", bądź „każdy popełnia błędy". Ale cóż mogę więcej rzec, noc obfitowała dobrą zabawą.
CZYTASZ
enough love for both of us
Roman d'amourall i asked you was to be good, because being addicted is hard ☆ inspo; by heart ALL FAKE