Dzisiaj wielki dzień. Oprócz koncertu w moim mieście, urodziny Bartka. Normalnie powiedziałabym coś w stylu "mojego chłopaka", "mojego przyjaciela", ale na ten moment nie miałam pojęcia, na czym stoję. Ale chyba nie martwiłam się o to, bo najważniejsze było to, że w końcu doszliśmy do porozumienia. A nuż nasze ścieżki się złącza.
Z racji tego, że około południa zaczynaliśmy meet & greety, a wcześniej trzeba było odbyć jeszcze jedną prośbę wstałam o godzinie siódmej. Biorąc pod uwagę to, że miał po mnie dziś przyjechać Bartek równo o ósmej trzydzieści, tak, jak sam obiecywał, należytym było wstać o takiej godzinie. Zaraz po tym jak wstałam, udałam się pod prysznic, bo o pierwszej już nie miałam siły.
Ciepła woda spływała po moim ciele przyjemnie je otulając, a szampon dotykał mojej delikatnej skóry głowy.
Maszynka usuwała włosy z moich nóg, a żel zmywał piankę. I właśnie podczas tych czynności miałam chwilę dla siebie. Co prawda krótki, ale skuteczny detoks od telefonu. Kiedy już wychodząc, zamykałam kabinę prysznicową, moje mokre ciało otulał ręcznik, a potem szlafrok. Z racji braku czasu szybko wysuszyłam moje różowe włosy i zrobiłam małą pielęgnację. Moje zęby umyłam szczoteczką soniczną, która dostałam niedawno w paczce PR. Nie powiem, jeden z lepszych prezentów.Kiedy wychodzac z łazienki, już ubrana w jasne jeansy i czarny top, spojrzałam na zegar, dochodziła godzina ósma. A ja usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam pewna, że to Bartek, a więc szybko otworzyłam drzwi. Jednak się pomyliłam. Za drzwiami ni z tąd, z owąt stała Wiktoria.
- Hej piękna - powiedziała czerwonowłosa, w momencie, kiedy ujrzała mnie przed sobą.
- Hej? - powiedziałam pytającym tonem. - Co ty tu robisz, tak wcześnie?
- Aa bo nie ma mnie kto podwieść, to wpadłam do ciebie - odpowiedziała po krótce. - A przeszkadzam?
Zaprzeczyłam, po czym powiedziałam, że przyjedzie po mnie dziś Bartek z racji, że moje auto jest uszkodzone. Wika się zgodziła jechać z nami i zaproponowała, że pomoże mi w śniadaniu.
Robiłyśmy ponownie moje piątkowe śniadanie, które w ostatnim czasie wyjątkowo mi posmakowało. Ale zapomniałam napisać do bruneta, że mam niezapowiedzianego gościa. Kiedy zadzwonił kolejny dzwonek do mych drzwi byłam już przekonana, że znajdzie się za nimi Bartek. Tylko, że nie przyjechał sam, a z dużym bukietem kwiatów.
- Witam panią - powiedział żartobliwie, gdy otwarłam mu drzwi. - Mam spóźnienie jednominutowe, ale to przez to - mówił, wyciągając zza pleców duży bukiet goździków z gipsówką i paroma piwoniami.
- Dziękuję panu- powiedzialam, po czym się zaśmiałam.
- Aha, a gdzie dla mnie? - mówiła oburzona Wika.
Kiedy Bartek usłyszał jej głos, natychmiast spoważniał, i powiedzial, że to nie do niej przyjechał. Przynajmniej szczerze.
- To co, jedziemy? - zapytałam, aby rozpromienić atmosferę.
- No już, chodźmy. Wika jedzie z nami? - zapytal, na co potwierdzająco odkiwałam głową. - Super - mruknął chłopak.
- No już nie przesadzaj - odpowiedziała rozczarowana Wika. - Przynajmniej uniemozliwie ci próbę dostania się do mojej nagiej przyjaciółki. To potem.
Po tym, co powiedziała Wiktoria trochę się zawstydziłam, widząc, że Bartek też. Ale już wyjechaliśmy bez zbędnych pogadanek. Kiedy dotarliśmy na miejsce lekko po dziewiątej, dalej nie byliśmy ostatni. Wciąż brakowało między innymi Patryka, czy Kostka. Ale akurat po nich, można się było tego spodziewać. Kiedy już wszyscy dotarli, powitaliśmy VIP- ów, oraz zaczęliśmy próbę. Kiedy ona przebiegła pomyślnie, poszliśmy do garderoby, aby zmienić nasze stroje na meety oraz poprawić makijaże. Wtłoczyłam w siebie całą pozytywną energię z meetów, aby na koncercie być na maksa pozytywną.
I tak jak sądziłam, koncert przebiegał pomyślnie, aż do którejś to przerwy, gdy moje kolana już odmawiały posłuszeństwa. Wiedziałam, że je nadużywam, ale nie wiedziałam, że będą tego aż takie skutki. Kiedy zeszłam ze sceny na wygodna kanapę, natychmiast podbiegli medycy, Karol i parę moich przyjaciół. I Bartek. Wszyscy się o mnie martwili, co było nawet miłe, ale stwierdziłam, że wracam na scenę bez zbędnego przedłużania. Nie ukrywam faktu, że ciężko było się powstrzymać od podskakiwania, bo energia była niesamowita, ale jeśli chciałam iść potem na urodziny musiałam przestać.
Na szczęście, udało mi się przetrwać resztę koncertu bez wyraźnego bólu, i udać się na imprezę urodzinową. W naszym party busie działy się rzeczy nie do opisania, ale właśnie za to ich kocham. Inni powiedzą, że trzyma nas tylko umowa, ale ja twierdzę, że trzyma nas o wiele wiele więcej innych rzeczy. Od poczucia humoru, przez taki sam mindset, aż po wspólne problemy i rozważania. Kocham tą moją małą ekipke, i mam szczerą nadzieję, że uda mi się z nimi już wytrwać do końca.

CZYTASZ
enough love for both of us
Romanceall i asked you was to be good, because being addicted is hard ☆ inspo; by heart ALL FAKE