- Ale ty nic nie rozumiesz do cholery - powiedziałam do słuchawki telefonu. - To jest tylko seria, nic poza tym.
- Jak mam nie panikować ani nie być zazdrosnym, jak nagrywasz jakieś głupie randki z innymi influenserami? Faustyna - ciągnął chłopak. - Bądźmy poważni - usłyszałam, po czym przerwałam chłopakowi.
- Nie, nie Bartek. To, że jesteś zazdrosny to nie jest moją winą. Przecież wiesz, że w tej pracy często musimy robić collaby, a ty zachowujesz się jak małe dziecko! - krzyknęłam do telefonu. - Zadzwoń, jak przemyślisz swoje zachowanie - mruknęłam zdenerwowana, po czym się rozłączyłam.
Nie byłam zadowolona z tego, że chłopak chciał mnie stopować. Kiedy chciałam zrobić jakiś lepszy, mocniejszy kontent na moim kanale, musiały się zawsze pojawić jakieś przeszkody. Ale tym razem, nie miałam ochoty rezygnować, i nie miałam zamiaru tego robić. Wierze, że to wszystko jest po coś. Kiedy przyszło kolejne powiadomienie na moj telefon, szybko je odczytałam. „Będę za 20 minut, musimy pogadać.; Bubiś, 14:22". Nie powiem, otrzymany SMS od chłopaka lekko mnie zmartwił, ale będę silna. Bo jaka inna mam być?
Kiedy usłyszałam głośny dzwonek do drzwi, szybko wyłączyłam tiktoka, i otworzyłam chłopakowi drzwi.
- Faustyna - zaczął zdyszany, szybko wchodząc do mojego mieszkania i zamykając po sobie drzwi. - Czemu się rozłączyłaś? Czemu nie potrafisz dokończyć takiej rozmowy jak normalny człowiek? - zapytał, wpatrując się we mnie. - Jak mam nie być zazdrosny, kiedy dajesz mi takie powody.
- Ja ci daje powody do zazdrości? - zapytałam oburzona. - Bartek, to tylko seria - powiedziałam, po czym dodałam. - Która napewno dobrze się przyjmie i sprzeda, wiec nie wiem jaki problem?
- Chyba mamy inne granice w związku - odpowiedział zdenerwowany, nalewając sobie wody do szklanki. - Nie chcę, żebyś to dalej robiła - powiedział nagle.
- Co? - spytałam zaszokowana. - Będę to robić wciąż, a jak ci to nie pasuje, to droga wolna - powiedziałam, również poddenerwowana, wskazując dłonią na drzwi wyjściowe. - Przecież doskonale wiesz, że nigdy bym nic takiego nie zrobiła! - dodałam.
- No już raz miałem okazje się przekonać - odprychnął naburmuszony.
- Słucham? Mieliśmy do tego nie wracać - odpowiedziałam zdenerwowana. - Skoro mi nie ufasz, to po co jesteśmy w tej relacji? - spytałam.
- Wiesz co? Dobre pytanie - jego odpowiedz mnie zdziwiła. - Nie dość, że na okrągło dajesz mi powody do zazdrości, to jeszcze cały czas mówisz o tym, że masz przeczucie, że nam to nie wyjdzie - mówił. - I wiesz co? Chyba masz racje! - powiedział, a po jego twarzy było widać, że jest mocno zdenerwowany.
- Słucham?! - krzyknęłam, gdy w moich oczach zaczęły pojawiać się zawiązki łez.
- To słuchaj - odpowiedział. - Podobno szczerość to podstawa, tak? Przynajmniej tak mówiłaś - oznajmił mi chłopak. - To ja ci mówię, że czuje się z tym niekomfortowo i chce, żebyś przyjęła to do siebie.
- Wyjdź - powiedziałam do chłopaka, kiedy z moich oczu zaczęły cieknąć małe, a potem coraz większe łezki. - Nie dajesz mi się realizować! Czemu jesteś taki kontrolujący? - zapytałam, krzycząc na niego.
- Bo już raz ci zaufałem, a ty to nadwyrężyłaś! - krzyknął na mnie, lipnie próbując się tłumaczyć.
- A przypomnieć ci, co ty zrobiłeś w tamtą noc? - zapytałam, kiedy gorzkie łzy dotknęły kącików moich ust. Kiedy jednak ujrzałam, że chłopak spoważniał, dodałam. - Tak myślałam.
- Faustyna, to nie ma sensu. Jeżeli nasz związek tak wyglada po ponad miesiącu bycia razem, nie widzę sensu ciągnięcia tego. Mamy wiele nieprzepracowanych spraw, których nie da się przepracować, albo ty nie chcesz ich przepracować - mówił, a z jego oczu zaczęły się lać łzy. Jego wypowiedź z każdym kolejnym słowem, coraz mocniej mnie szokowała. - Nie ufamy sobie - powiedział, płacząc. - A wiec jak mamy zbudować związek, bez zaufania? Jak mamy zbudować mocną i trwałą relacje bez zrozumienia? - zapytał. - W związku, uczucie miłości nie jest najważniejsze. Bo można pokochać nad życie osobę nie dla nas - mówił, a jego słowa we mnie mocno uderzyły. - Pokochać osobę, ze sprzecznymi wartościami. Miłość, to proces. Uczucia to nie wszystko - powiedział, kiedy wpatrywałam się w niego z rozmazanym od łez makijażem. Zarówno widziałam, że oczy chłopaka były przemęczone i wysuszone, przez płacz. - W takiej sytuacji, jak nasza, muszę to poważnie przemyśleć, Faustyna - powiedział, wychodząc.
Stałam w tym miejscu jeszcze przez pare minut, wpatrując się w pustkę. Miejsce, w którym stał chłopak przed chwila, na ten moment było przepełnione złymi uczuciami i mocnymi przemyśleniami. Kiedy w końcu postanowiłam się ruszyć, podeszłam do komody i wyciągnęłam paczkę papierosów, które miałam przyszykowane na czarną godzinę. Wzięłam zapalniczkę leżącą obok, a potem butle wina i poszłam do pokoju to przepalić i przepić.
Miałam głęboką nadzieje, że to żart. I powoli zaczynało do mnie docierać to, że to moja wina. Bezpodstawnie oskarżyłam chłopaka, z tylu głowy wiedząc, że to moja wina. Nie powiedziałam chłopakowi, że idę nagrywać randki z Kacprem Błońskim, a on dowiedział się dopiero z mojego kanału. I już było za późno, żeby cokolwiek cofnąć. To ja zachowałam się jak szmata, i to kolejny raz. Niepotrzebnie wypomniałam chłopakowi sytuacje z Wrocławia, bo sama sobie na to zapracowałam. To była tylko i wyłącznie moja wina. I to mnie dodatkowo dobijało.Mijały kolejne sekundy, minuty, godziny a ja siedziałam na łóżku z jedną pustą, drugą do połowy pełną butelką oraz z wypaloną do połowy paczką szlugów. Kiedy podniosłam się do łazienki i przechodziłam obok lustra, widząc swoją twarz, przeraziłam się. Moje różowe włosy były powyginane na każdą stronę, od wysoko upiętego koka, a moje oczy podkrążone i zalesione. Moje ubrania całe przesiąknięte zapachem tytoniu. Jednym słowem dramat. Wychodząc z łazienki, kiedy zobaczyłam miejsce, w którym cztery godziny temu kłóciłam się z Bartkiem, z powrotem poleciały mi łzy. I dotarło do mnie to, że nigdy już nie będzie tak samo. Przekroczyłam taką granicę, że nie dziwi mnie to, że brunet był zazdrosny, bo najzwyczajniej w świecie też bym była.
Stwierdziłam, że muszę to sobie sama przepracować, bo nikt za mnie tego nie zrobi. Musiałam zrozumieć, że to zwyczajny koniec pewnego etapu. Okazało się, że chłopak był tylko i wyłącznie wakacyjną miłością, co było dla mnie cholernie ciężkie do przepracowania. Nie było dla nas przyszłości, bo byliśmy totalnie inni. Nasze charaktery, jak się okazało nie były takie zgrane.
I jedna rzecz, która mnie dodatkowo dobijała to to, że chłopak miał rację. Cholerną racje. Zakochanie nie wystarcza. Można zakochać się w kimś, kto nawet na ciebie nie spojrzy. Możesz zakochać się w kimś, kto ciebie będzie ranił. Możesz zakochać się w kimś, przy kim będziesz gnić, przy kim wszystkie twoje idee będą się gryzły, a plany rujnowały siebie nawzajem. Możesz zakochać się w swoim współpracowniku, tak jak ja. I pomimo tego zrozumienia, pomimo głębokiego uczucia, to nie wyjdzie. Wszystko nawzajem się koliduje ze sobą. A najtrudniejszym będzie to, że zerwanie trzeba przeżyć, a my musimy pozostać przyjaciółmi. Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że to się tak głupio zakończy. Że wystarczyłaby jedna dodatkowa rozmowa, a wszystko by było w normie. I tu jest kolejny dowód, że nie potrafię się zaangażować. Jestem pracoholikiem, i praca wyniszcza mnie i moją miłość. Internet zżera mój wkład w moje właśnie życie prywatne. Oraz że nie przepracowałam poprzednich związków. Odrazu założyłam, że nam nie wyjdzie. W mojej głowie to było nierealne, a gdy się wydarzyło, moje postrzeganie go jako przyjaciela, za mocno ryło mi banie. Może poprostu jesteśmy dla siebie zbyt idealni, aby nam wyszło?
Teraz wiem, że nigdy nie pozwoliłabym mu wyjść z mojego mieszkania.
CZYTASZ
enough love for both of us
Roman d'amourall i asked you was to be good, because being addicted is hard ☆ inspo; by heart ALL FAKE