16.

182 9 3
                                    

- Hej - powiedziałam, po czym pocałowałam go w usta. - Jedziemy? - zapytałam.

- Cześć Fausti - odpowiedział brunet. - Zapinamy pasy i jedziemy - powiedział, cofając z miejsca parkingowego.

Akurat dziś miałam odebrać wyniki moich badań krwi z przychodni. Z racji tego, że moje uszkodzone auto było w naprawie, poprosiłam chłopaka, aby przyjechał po mnie i odwiózł na miejsce. Oczywiście się zgodził.

W drodze rozmawiałyśmy o najbliższych naszych planach. Z racji tego, że niedługo zaczynał się lipiec, zaplanowaliśmy wspolny wyjazd w góry na dwa dni. Wybraliśmy akurat dni wolne od nagrywek, aby nie musieć się tłumaczyć ekipie, czemu akurat naszej dwójki nie będzie. Zaraz po mojej wizycie w przychodni, mieliśmy jechać na zakupy. Mieliśmy wynajętą mała, drewnianą, góralską chatkę na jedną noc. Cieszyłam się, że w ten sposób będzie wyglądał nasz pierwszy i samotny wspólny wyjazd.

- A co potrzebujemy kupić do jedzenia? - spytał brunet. - Planujemy sobie sami gotować chyba, co nie? Nie chcę robić widowiska i wychodzić samemu, w dwójkę na miasto. Z resztą rozumiesz - mówił. - Nikt z genzie nie wie i lepiej aby tak zostało.

- No tak tak, jedziemy tam, żeby wypocząć - odparłam na słowa chłopaka. - No trzeba się zastanowić, co będziemy jeść. Ja proponuję w pierwszy dzień zrobić pierogi z owocami, a może w kolejny dzień - chciałam powiedzieć moją propozycję, na co brunet mi przerwał.

- Zróbmy naleśniki! Kocham naleśniki - mówił, śmiejąc się.

- Dobra! Może być - zgodziłam się na jego propozycje. - Ale jakieś przekąski też by pasowało kupić, co nie?

- A to się już w Biedronce zobaczy - mówił chłopak, gdy dojeżdżaliśmy na miejsce. - Dobra Faustynka, wysadzam cię tu, idę pojechać do Świeżego po taką jedną rzecz do odcinka, a potem podjadę. Za ile mam być? - pytał, parkując na pustym przystanku autobusowym.

- Tak za godzinkę - odpowiedziałam. - Papa! - krzyknęłam, wychodząc i cmoknęłam w powietrze, na co chłopak zrobił to samo.

Szłam do szklanych drzwi, co jakiś czas potykając się o rozwiązaną sznurówkę mojego buta. Wchodząc, pobrałam numerek z automatu i udałam się na recepcję. Kiedy mój numerek został wyczytany, lekko zestresowana podeszłam do blatu i odebrałam mały plik kartek. Potem przeszłam do innego korytarza i zaczekałam z paroma innymi osobami na windę, aby podjechać na czwarte piętro. Wsiadając, czułam lekką gule w gardle, nie wiedząc, z jakiego powodu. Z jednej strony wiedziałam, że wszystko jest dobrze, ale bałam się, że coś niepokojącego wyszło w badaniach.
Kiedy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, wysiadłam i skręciłam w lewą stronę, kierując się do poczekalni. Wciąż nerwowo trzymałam numerek w dłoni, czekając na swoją kolej. Gdy usiadłam na białej, odrapanej ławce, widziałam na sobie dziwny wzrok starszych pań. Pewnie bym pomyślała, że to z powodu mojego nienaturalnego koloru włosów, ale wmawiałam sobie, że coś jest ze mną nie tak. Jednak kiedy z gabinetu został wyczytany mój numerek, wstałam i czułam się, jakbym szła conajmniej na egzekucję. Nigdy nie czułam się tak dziwnie.

Wchodząc do gabinetu, ujrzałam szczupła brunetkę, patrzącą na mnie z pod plaskich okularów niepokojącym wzrokiem. Natychmiast się przywitałam, a gdy nie usłyszałam odpowiedzi powtórzyłam. Brunetka kazała usiąść mi na krześle przed nią i powiedzieć z czym przychodzę. Opowiedziałam jej o moim problemie, a następnie podałam moje wyniki badań. Kobieta wertowała kartki, czytając wszystko po kolei. Jednak z jej twarzy nie mogłam wyczytać żadnej reakcji. I nie wiedziałam czy to dobrze, czy to źle.

- Długo odczuwa już pani stres? - zapytała kobieta po chwili ciszy.

- Można tak powiedzieć - odpowiedziałam, po czym dodałam. - Od około dwóch lat, często się stresuje.

enough love for both of us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz