*SELENE*
Theron wyglądał, jakbym go spoliczkowała... naleśnikiem. Nie rozumiałam, czemu dziwił się, że chciałam poznać typa, o którym już tyle obiło mi się o uszy. Zresztą nie podobał mi się fakt, że Cindy znała jego kumpla, podczas gdy ja nawet o nim nie słyszałam, a podobno to nas coś łączyło. Wyczekujący wzrok wbiłam w bruneta.
– O tym właśnie mówiłem – odezwał się wreszcie. Spoważniał na twarzy, a chociaż ton jego głosu nie brzmiał groźnie, domyślałam się, że czekała nas całkiem poważna rozmowa. Już wystarczająco dużo czasu mu dałam, by przyszykował się do tego momentu, aczkolwiek po prawdzie mi też żyło się dobrze w błogiej nieświadomości. – Musimy pomówić.
– Więc słucham.
– Na osobności.
– Nie mam tajemnic przed Sarah – obwieściłam.
– Ale ja mam – uciął.
Zmierzyłam bruneta sceptycznym wzrokiem, a brew samoistnie powędrowała wyżej. Jako jego rzekoma partnerka wybrana przez księżyc raczej dysponowałam prawem, by usłyszeć to i owo, ale w sumie nie mogłam go przymusić do dzielenia się sekretami też z innymi, nawet jeśli chodziło o moją siostrę. Sama zresztą do tej pory nie powiedziałam mu o wydarzeniach sprzed lat, które odcisnęły na mnie niezaprzeczalne piętno. Nie powiedziałam i nie zamierzałam tego zrobić.
Przeniosłam uwagę na siostrę. Stała wpatrzona w nas i nie ruszyła się z miejsca ani o centymetr, odkąd prawie posprzeczała się z Shade'em odnośnie porządków. Wyglądała, jakby chciała, żebym solidnie się zastanowiła nad poważną rozmową z mężczyzną, ale niekoniecznie została z nim sam na sam.
– Mogłabyś?
– Ty tak poważnie? – zdumiała się, a zwiększające objętość oczy potwierdziły tezę, że mocno ją zaskoczyłam decyzją. Ona chyba sądziła, że skoro nie mam tajemnic, każę innym też obdarzyć ją bezgranicznych zaufaniem, a tego nie mogłam zrobić. Theron posiadał niezbywalne prawo do samodzielnego decydowania o tym, z kim dzielił się swoimi sekretami. – Nie żartuj sobie nawet, Sel. Nie zostawię cię teraz z...
– Z kim? – spytałam, kiedy zamilkła. Wzrokiem sunęła ode mnie do niego, a potem z powrotem na mnie. Dostrzegłam, jak przygryzła dolną wargę. Sarah nie zachowywała się zwykle tak nerwowo, a tymczasem zdawała się obserwować reakcje tulącego mnie wciąż Therona, jakby go pilnowała. – Z kim mnie nie zostawisz? Przecież ja z nim praktycznie mieszkam – przypomniałam.
Mina siostry, gdy wytknęłam jej ten drobny szkopuł, prezentowała się bezbłędnie. Jakby chciała coś powiedzieć, ale jednocześnie zawiesiła się w obawie przed... W zasadzie sama nie wiedziałam przed czym. Nie o takich rzeczach już w życiu rozmawiałyśmy, a raczej nie istniało nic gorszego niż walczące ze sobą zmutowane wilczury hasające wolno po lesie.
– Zanocuj u mnie.
Nagła propozycja Sarah totalnie mnie zaskoczyła. Therona chyba też, bo nie od razu podjął kontrę. Zachowywał się raczej tak, jakby przez chwilę rozważał, czy rozbrzmiewające w powietrzu słowa naprawdę padły. Nagle docisnął mnie mocniej do siebie, przez co z trudem odetchnęłam. Ten dotyk aż bolał. Wsunęłam między nas ręce, co wcale nie należało do prostych, ale musiałam uzyskać chociaż trochę przestrzeni, w przeciwnym wypadku zmiażdżyłby mi żebra.
– Nie wiem, co ci się roi w głowie, ale odpuściłbym. – Klatka piersiowa Shade'a zawibrowała od powarkiwania, które wyłapałam jako tło dla jego wypowiedzi. – Selene jest moją partnerką, moją luną wyznaczoną mi wolą księżyca i to ja o nią zadbam.
– Theron...
Włożyłam więcej siły, by utrzymać choć minimalny dystans. Z każdym słowem ciaśniej oplatał mnie ramionami, przez co praktycznie zaczynał mnie dusić. Przez głowę przemknęła myśl, że lada moment połamie mi nie tylko żebra, ale pękną mi przez niego również płuca i serce, bynajmniej wskutek rozgoryczenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/368286040-288-k845331.jpg)
CZYTASZ
Klątwa błękitnej pełni | Bracia Shade #1 [ZAKOŃCZONE]
Người sóiSelene jest domatorką w pełnym znaczeniu tego słowa. Niechętnie wyściubia nos z domu, nie posiada grona znajomych, a nawet pracę wykonuje zdalnie. I wszystko szłoby jak z płatka, gdyby nie starsza siostra, która przymusza ją do udziału w domówce zor...