Rozdział 14

623 45 14
                                    

*SELENE*

Niedziela przeminęła mi o dziwo znacznie szybciej niż każdy inny, przeciętny dzień. Początkowo atmosfera zdawała się przyciężka. Zgęstniała po tym, jak wspomniałam o możliwych kłamstwach, aczkolwiek nie czułam, aby Theron miał mi za złe to, co powiedziałam głośno. Szybko się ogarnął, w związku z czym spędził ze mną czas w zwyczajny, niewymagający sposób.

Owszem, starał się cały czas być jak najbliżej, a przy tym pozostawał niezmiennie delikatny, czuły oraz troskliwy. Dużo rozmawialiśmy, biorąc pod uwagę, że dopiero dziś spędziliśmy dzień tylko we dwoje, zaś dłonie Therona błądziły w przestrzeni. Tu musnął mnie niby przypadkiem, tam otarł się o moje biodro, gdy mijał w wąskiej przestrzeni mieszkania, podczas gdy innym razem otwarcie otaczał ramieniem talię.

Znów obejrzeliśmy film, tym razem urządzając seans z boskiego zdarzenia. Shade o wszystko zadbał, zapewnił popcorn i napoje, jak również chrupki oraz dipy. Wcześniej nie posądziłabym go aż o taką organizację. Z drugiej strony, kto normalny gnał skoro świt po bułeczki, by sprawić przyjemność nieswojej dziewczynie. Już nie miałam serca mu mówić, że nie przepadałam za sklepowymi drożdżówkami. Czymś zupełnie innym były domowe wypieki, a słodkości jego matki mogły konkurować z babcinymi, co oceniłam tydzień temu.

– Mam nadzieję, że to nie jest żadna cicha sugestia – rzucił, gdy włączyłam kolejny film.

Zerknęłam na Therona. Właśnie zajadał się popcornem, trzymając kilka uprażonych ziaren kukurydzy. Badał mnie spojrzeniem, co nie przeszkodziło mu w podsunięciu mi michy pełnej chipsów. Patrząc na ilość jedzenia, które przygotował, rozważałam, czy nie próbował mnie utuczyć niczym zła baba jaga zamierzająca pożreć biednego chłopca imieniem Jaś. Swoją drogą on też przekonał się, iż w lesie drzemało zło.

– Niby dlaczego miałabym ci coś sugerować?

Dźwignął sceptycznie brew. Jeszcze przez chwilę świdrował mnie spojrzeniem. Nie przejmując się zanadto tym, co myślał, przejęłam misę i ułożyłam ją na nogach. Siedziałam skrzyżnie, przez co zajmowałam zdecydowanie większą część kanapy, ale nie brakowało mu miejsca. Zupełnie nieoczekiwanie pochylił się ku mnie tak bardzo, że nasze nosy prawie stykały się ze sobą, zaś czułam na twarzy jego oddech.

– I bez powodu wybrałaś ten film? – Przełknęłam ciężko, a oddech ugrzązł mi w gardle. Jeśli miałam być szczera, to tak. Jak stracić chłopaka w 10 dni wybrałam losowo, nie zagłębiając się w tytuł. Zwyczajnie pamiętałam, że kiedyś bardzo mi się podobał. Mocniej skrócił niewielki dystans między nami, a kiedy ponownie przemówił, muskał wargami moje. – Nie stracisz mnie nawet w dziesięć lat. Już ja o to zadbam, lusia.

Ciepło rozlało się w mej piersi. Lusia brzmiała tak słodko, że brakowało mi określeń, by opisać odczuwane teraz uczucie. Kąciki same powędrowały do góry w nieśmiałym uśmiechu, a policzki oblał rumieniec. Zawstydzona spuściłam wzrok, ale dostrzegłam malujące się na twarzy Therona zadowolenie. Odsunął się po dłuższej chwili, kiedy film trwał już w najlepsze.

Kompletnie nie umiałam skupić się na seansie. Myślami wciąż wracałam do deklaracji, którą złożył siedzący obok mężczyzna zerkający na mnie od czasu do czasu kątem oka. Nie przeszkadzało mi nawet ramię wyłożone przez niego na podparciu kanapy, a o jakie opierałam górną partię pleców.

Po następnej komedii dostrzegłam, że mężczyzna zrobił się nieco spięty. Niby to zachowywał się normalnie, ale spoglądał na zegarek i zaczął się dziwnie wiercić w mieszkaniu. Drążyć nie zamierzałam, szczególnie że w stosunku do mnie odnosił się w dalszym ciągu niezwykle czule. Ani przez moment mnie nie zignorował, zawsze ripostując każdy komunikat.

Klątwa błękitnej pełni | Bracia Shade #1 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz