Rozdział dwudziesty siódmy

109 18 156
                                    

Stoję przed drzwiami do mieszkania i czekam, aż Zuza otworzy drzwi. Rozglądam się po korytarzu, który jest nowoczesny, wyłożony kamienną posadzką, a z okien rozpościera się widok na morze.

W końcu słyszę dźwięk przekręcanego zamka, spodziewam się pięknej, eleganckiej kobiety w szpilkach i idealnie ułożonych włosach, a dostrzegam kupkę nieszczęścia, w za dużej koszulce, bez makijażu, z zapuchniętymi od płaczu oczami i włosami związanymi w cebulę.

Momentalnie cała się napinam. Ostatni raz widziałam ją w takim stanie w dniu pogrzebu Łukasza.

-Zuza, co się stało - obejmuję ją ramieniem i gładzę po włosach gdy zaczyna szlochać. Jestem przerażona, moja przyjaciółka rzadko kiedy pozwala sobie na tak skrajne emocje. 

- Nic- odpowiada, pociągając nosem.
- Skarbie, spójrz na mnie, ojca oszukasz, matkę oszukasz, ale mnie nigdy. Co się stało?- Patrzy na mnie przeraźliwie smutnymi oczami 
-Pokłóciłam się z Pawłem - odpowiada zrezygnowana. Nie muszę pytać o co, bo doskonale wiem, że o mnie i Skrzyckiego.

- O co, Zuś?- patrzę na nią zatroskana
-Nieważne, serio, tak się cieszę że tu jesteś - Ponownie się do mnie przytula. Odsuwam ją od siebie i patrzę prosto w oczy zadając pytanie:
- Zuza, pokłóciłaś się z Pawłem o mnie i Mikołaja, prawda?- Zuzka była mistrzynią w wymyślaniu kłamstw na poczekaniu, ale mnie nie okłamała nigdy. 
-Poniekąd - jak ja nienawidzę jak odpowiada tak wymijająco. 
-Zuza, proszę Cię, jak na spowiedzi, bez owijania w bawełnę- patrzę na nią wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.

-No bo -widzę, że warga jej drży i ewidentnie ma problem z powiedzeniem co jej leży na sercu -odkąd nie możecie się dogadać to Mikołaj stał się nieznośny. Uwielbiam go, bo jest naprawdę dobrym przyjacielem, ale po każdym waszym nieudanym spotkaniu, wylewał na Ciebie wiadro pomyj. Przez to między mną, a Pawłem dochodziło do nieporozumień. 

-Kurwa, wiedziałam -mruknęłam, przymykam oczy by opanować złość i zastanowić się co powiedzieć - Zuza, błagam Cię, kilka dni temu się zaręczyliście , powinnaś bujać w obłokach z radości, a nie zajmować się dramatami między mną, a Skrzyckim. Powiedziałam Ci o tym, bo jesteś moją przyjaciółką i byłam rozżalona, a nie po to żeby doprowadzić do Twojej kłótni z Pawłem. Nie mamy żadnej pewności, że Twój narzeczony wiedział o zamiarach Mikołaja.

-Tak myślisz? - Zauważam delikatny błysk w jej oku.
-Skarbie, ja to wiem. Paweł nie zrobiłby niczego co sprawiłoby Ci przykrość. Przecież on wie jak bliskie sobie jesteśmy. Ale musisz się też postawić na jego miejscu, on i Mikołaj znają się właściwie od zawsze, jemu też nie jest łatwo wysłuchiwać całego tego szajsu o Mikołaju. Obie wiemy, że nieźle mu się od nas obrywało, ale kurwa Zuś, to nie może wpływać na Wasz związek. Jesteście najpiękniejszą parą jaką w życiu widziałam i jeśli kiedykolwiek mam uwierzyć w prawdziwą miłość to tylko dzięki Wam. Myślisz, że pozwoliłabym Ci wyjść za niego gdybym nie była pewna, że będziesz najszczęśliwszą kobietą pod słońcem? Oczywiście, że nie! Choćbym miała Cię porwać sprzed ołtarza- Dziewczyna parska śmiechem ocierając łzy.

-Ja po prostu wiem, że wy jesteście sobie pisani, tylko ciągle coś staje Wam na drodze. Przecież to widać, że się kochacie, tylko żadne się nie chce do tego przyznać- kurwa, człowiek się produkuje, a ta dalej swoje, wzdycham zrezygnowana.

-Tak masz racje, MY sobie stajemy na drodze, to nie ma prawa zadziałać Zuza. Fizycznie nie ma takiej możliwości - ocieram łzy z jej czerwonych policzków- Zrozum Ty moja beznadziejna romantyczko, że czasem miłość nie wystarczy. Kiedyś ktoś mądry mi powiedział, że kawy nie psuje się cukrem, herbaty cytryną, a miłości związkami i to jest prawda. Po prostu Ty i Paweł jesteście wyjątkiem potwierdzającym regułę.

What If?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz