Rozdział trzydziesty czwarty

101 14 209
                                    

Lilianna

Patrzę Mikołajowi w oczy i dostrzegam w nich całą paletę emocji, przede wszystkim ból i wściekłość. Jego tęczówki są tak przerażająco pochmurne, że boję się w nie dalej spoglądać.

Odwracam głowę i patrzę w stronę lasku, z którego nieśpiesznym krokiem wyłaniał się Nikodem, a jeszcze chwilę temu dochodziły z niego niemożliwe wrzaski.

-Mikołaj, czy Wy? - urywam, bo nie przejdzie mi to przez gardło
-Żyje- odparł chłodno i pocałował mnie w czoło. Albo raczej oparł o nie usta. Tyle mi wystarczyło, nie potrzebowałam więcej szczegółów. -Lilianno, czy on - Mikołaj wziął głęboki oddech, a jego ramiona zaczęły drżeć - czy on Cię wykorzystał?

Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej, widząc że jego kosztuje to równie dużo, ale też dlatego, że bałam się gdy go puszczę to się rozpadnę, a teraz choć przez chwilę czuję się bezpieczna.

-Nie, nie zdążył - przeraża mnie fakt, że w moim głosie nie ma żadnych emocji.

We mnie nie ma żadnej emocji.

-Dobrze- odetchnął, nie odsuwając się nawet na milimetr.

-Słuchajcie- wtrącił Niki- naprawdę nie chcę Wam przeszkadzać, ale wzbudzamy coraz większe zainteresowanie, a to jest nam teraz zdecydowanie niepotrzebne.

Odklejam się od Mikołaja i odwracam się by wsiąść do auta, gdy słyszę jego zdenerwowany głos:

-Lilianno, Ty krwawisz.

Kurwa-zaklęłam w duchu- przeciekam. Silę się na obojętność, by nie pokazać zażenowania

-Ciebie jako lekarza nie powinno to dziwić. My kobiety tak mamy i czasem zdarzają się wpadki -wzruszam ramionami

-Lilianno - zrobił pauzę, dając mi szansę na refleksję. Ta jednak nie zaszczyca mnie swoją obecnością- niezwykle się cieszę, że udało Ci się nie zajść w ciążę, ale bardziej martwi mnie Twoje udo.

Ja pierdolę. Zapadnę się pod ziemię.

-A, to. - dopiero teraz dociera do mnie jak bardzo boli mnie noga - Marcin mnie drasnął nożem.

-Ten zjeb miał nóż?! - przytyka dwa palce do oczu- Boże, co ty musiałaś tam przeżyć. Gdyby to było draśnięcie to już by nie krwawiło.

-Mikołaj - wzięłam głęboki oddech - ja naprawdę nie jestem gotowa na to by opowiadać Ci ze szczegółami co się tam stało. Tym bardziej, że ostatnim razem Marcin bardzo nas poróżnił.

-Lilanna, błagam Cię nie porównuj tych dwóch sytuacji. Wtedy miałem prawo być na Ciebie zły, ale teraz?- zaczął smutno- jak mógłbym mieć pretensje do Ciebie, że ten skurwiel, próbował Cię zgwałcić. Nie jestem, aż takim potworem, myślałem, że o tym wiesz.

Boże, jestem idiotką. Nigdy nie potrafiłam zamknąć gęby, w odpowiednim momencie.

-Nie uważam Cię za potwora- westchnęłam, ponownie go przytulając- przepraszam

-Kurwa, wsiądziecie do tego auta w tym stuleciu, czy raczej nie bardzo. - Niki wychylił się z miejsca kierowcy.

-Nie mogę wejść do samochodu- mruknęłam

-Co? - odpowiedzieli chórkiem

-Nie usiądę zakrwawioną dupą na tej tapicerce, choćbyście mieli mnie tu zostawić.
-Lils, nie wygłupiaj się, wsiadaj - kręcę przecząco głową i widzę, że Niki zaczyna dochodzić do granic wytrzymałości

-Lilianno, proszę Cię, brudna tapicerka naprawdę mnie nie interesuje. Interesuje mnie Twoja ciągle krwawiąca noga, którą jak najszybciej muszę opatrzyć

What If?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz