Rozdział trzydziesty piąty

82 14 140
                                    

Mikołaj

Jest po pierwszej kiedy do moich uszu docierają dźwięki z dołu. No tak przecież całe osiedle musiało wiedzieć, że Nikodem Skrzycki wrócił do domu.
-Lilka! Mikołaj! Gdzie się kurwa wszyscy podziali
-Zabiję go- mruknąłem
-Co się dzieje? - zamamrotała na wpół śpiąca Lili
-Nic, śpij dalej mała - cmoknąłem ją w czoło i wygramoliłem się z łóżka, żeby spacyfikować mojego głupiego brata.

Zbiegłem na dół i zobaczyłem go siedzącego przy wyspie, żrącego resztki makaronu.
-Czemu się drzesz- syknąłem i spojrzałem na prawie pustą butelkę Chianti. Chociaż wino dobrał odpowiednie do dania.
-Gdzie Lilka?-rzucił nie odrywając wzroku od talerza
-Śpi, strasznie długo Cię nie było.
-Policja mnie zatrzymała- wzruszył ramionami

Zrobiło mi się słabo. W świetle prawa dokonaliśmy napaści na człowieka, niestety nie można było go sklasyfikować jako odpad.

-Za co? Gdzie? - odparłem siląc się na obojętność
-Wyluzuj, za prędkość. Dostałem 1200 mandatu i 6 punktów, więc cudowne zwieńczenie wieczoru - westchnął zrzucając z siebie marynarkę

-Lils u mnie?- Zapytał jakby to była oczywistość
-Dlaczego miałaby spać u Ciebie- odpowiadam z irytacją w głosie- zwłaszcza, że nie dała Ci się nawet objąć w drodze do auta.
-Nie musisz być chujem-mruknął- po prostu nie podejrzewam Cię o to, że udostępniłeś jej gościnny, biorąc pod uwagę że jeszcze trzy dni temu byłeś tam z jakimś MILFem.

-Lilianna śpi u mnie- odpowiedziałem, pomijając uszczypliwy komentarz o Iwonie.
Nikodem aż zachłysnął się winem.
-U Ciebie? W sypialni? A Ty gdzie?
-Aktualnie to ja odpowiadam na stertę Twoich głupich pytań, może już nie pij jeśli masz problem z najprostszymi rzeczami. Lilianna śpi ze mną, u mnie w sypialni.

-Ale przecież Ty...-urwał wiedząc, że to dla mnie drażliwy temat.
-Co ja? Ja straciłem już zbyt wiele czasu i nie zamierzam stracić ani dnia więcej. Choćbym miał nie zmrużyć oka do końca pierdolonego życia.

-Zamierzasz dziś w ogóle spać? -dało się wyczuć w jego głosie zatroskanie
-Nie wiem, raczej nie - odparłem nieco znużony
-Kto jak kto, ale Ty powinieneś wiedzieć, że na dłuższą metę to niezdrowe.
-Wiem -westchnąłem ciężko- więc chociaż Ty bądź mądrzejszy i idź spać. Nie musisz dopijać tej butelki, serio.

-Nie muszę, owszem, ale zamierzam. To był trudny dzień.
-Wiem Niki i jeszcze raz Ci dziękuję - podszedłem do brata i zamknąłem go w uścisku.
-Daj spokój, zrobiłbym to jeszcze raz gdyby zaszła taka potrzeba. Choć mam kurwa wielką nadzieję, że nigdy więcej nie zobaczę jej w takim stanie -przeczesał włosy dłonią- stary, byłem naprawdę przerażony. Nie wiem jak Ty...

-Niki, po prostu spróbuj o tym nie myśleć, zachowałeś się jak bohater i Lilianna o tym wie, ale minie trochę czasu nim zacznie nam na nowo ufać.
-Ale Tobie ufa, zabolało mnie to dziś, serio. Wiem, że to głupie, ale przecież nigdy bym jej nie skrzywdził- popatrzył na mnie smutno, jakby szukał potwierdzenia.

-Niki, wiem to, naprawdę. Musisz zrozumieć, że w tej sytuacji to nie my jesteśmy najważniejsi. Serio brat, idź spać -sięgnąłem do szuflady po awaryjna paczkę papierosów i wyszedłem na taras.
-Ja też muszę zapalić - westchnął. Nie miałem podstaw by mu odmówić. Wiedziałem, że dzisiejszy dzień dał mu w kość. Lilianna była wyjątkową osobą w jego życiu i to nie ulegało dyskusji. Wyciągnąłem więc paczkę w jego stronę i podałem mu zapalniczkę.

Żaden z nas nie miał odwagi się odezwać, a mimo to wiedzieliśmy, że ten wieczór zacieśnił nasze relacje. Siedzieliśmy na tarasie wydmuchując dym z płuc i obserwując jak tańczy w wilgotnym powietrzu. Chwilę później, Nikodem wstał i poklepał mnie po ramieniu.
-Mikołaj?- odwróciłem się do niego nieco zdziwiony- Jeśli ją skrzywdzisz to Cię zajebię, wiesz o tym, prawda?
-Nie tym razem braciszku - uśmiechnąłem się smutno- już nigdy więcej.

What If?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz