Adonis warknął na mężczyznę. - Jak ty się tu, kurwa, znalazłeś?
Ku mojemu zaskoczeniu, ten człowiek nie wyglądał na przestraszonego czy nawet speszonego tym, że Adonis był o kilka sekund od utraty kontroli. Zamiast tego, wyglądał jakby mu się to podobało.
Potwierdzał to jego uśmieszek i to nie był seksowny uśmieszek. To był przerażający uśmiech. Taki, który sprawia, że czujesz się niespokojny.
- przyszedłem tylko zobaczyć twoją partnerkę. Uspokój się – ten człowiek nie miał wstydu.
Ciało Adonisa było bardzo napięte, a Lexi chwyciła się mnie, prawdopodobnie zdenerwowana na wypadek, gdyby Adonis stracił kontrolę.
Zauważyłam Niyę stojącą z boku z zakłopotanym wyrazem twarzy. Na szczęście była z dala od tego całego dramatu. Ona ma wystarczająco dużo na głowie. Ostatnią rzeczą, jakiej dziś mi potrzeba, jest utrata kontroli przez Adonisa przed tym idiotą, który najwyraźniej to chciał osiągnąć.
- Jestem królem i to ja decyduję, jakie szumowiny mogą wejść do mojego domu, a ty nie jesteś mile widziany. Zabierz więc swoją irytującą siostrzenicę i odejdź – Adonis zacisnął zęby.
Siostrzenicę? Czekaj... nie mów mi, że jego siostrzenica to Savanah?
- Nazywasz moją siostrzenicę irytującą? Savanah nie zasługuje na takie ostre słowa – mężczyzna wyglądał na urażonego.
Wiesz co, widzę to podobieństwo. Oboje to irytujący głupcy, którzy nie znają swojego miejsca i oboje mają to spojrzenie w oczach potwierdzające, że są do niczego. Cóż, bonusem tego kutasa jest to, że może zabrać swoją sukowatą siostrzenicę do domu, więc nie musiałabym się z nią użerać. Jeden stres mniej na mojej głowie. Poza tym Savanah już dawno przestałą być mile widziana, jeśli o mnie chodzi.
- Nie muszę ci tłumaczyć mojego doboru słów, Mark – Adonis zaciskał pięści. To nie wróżyło niczego dobrego.
– Cóż, słyszałem o ataku na twoją partnerkę. Jak ktoś zdołał się zakraść i powiesić nad nią ciało martwego dziecka? A gdzie ty byłeś? Słyszałem, że byłeś w swoim gabinecie, z dala od swojej towarzyszki. Jeśli nie jesteś w stanie chronić własnej partnerki przed gniewem, to z pewnością nie jesteś w stanie kierować królestwem.
O cholera, nie. Ktoś musi powiedzieć temu Markowi, że jak tak dalej pójdzie, to wywalę go na zbity pysk.
Jak on śmie obrażać mojego partnera w ten sposób? I czy on naprawdę wierzy, że pozwolę mu tak się po prostu wywinąć? Zwęziłam oczy i stanęłam przed Adonisem. Nie skrzywdziłby mnie, a w ten sposób zachowałby spokój.
- Za kogo ty się uważasz, mówiąc Adonisowi, do czego jest zdolny, a do czego nie? Rządził bez partnera przez dziesięć lat i wykonał cholernie dobrą robotę. Twoja opinia jest niechciana i jest kupą gówna, ponieważ jesteś po prostu wkurzony tym, że twoja siostrzenica nie stała się partnerką Adonisa. Teraz nadszedł czas, abyś ty i twoja cofająca się linia włosów, wypierdalali stąd. Aha i nie zapomnij o swojej jęczącej siostrzenicy – uśmiechnęłam się słodko na koniec.
Usłyszałam cichy śmiech Lexi, a niektórzy ze strażników pękli ze śmiechu. Spojrzałam na jednego z nich, chyba zrozumiał przekaz i pospieszył się, by na dobre pozbyć się irytującej szumowiny.
Mark stał tam z otwartymi ustami, prawdopodobnie zszokowany, ponieważ żadna kobieta nigdy nie odezwała się do niego w ten sposób.
- Słuchaj, nie przyjmuję rozkazów od kobiet – Mart szydził.
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam. – Nigdy nie sądziłam, że użyję mojego tytułu, ale teraz wydaje się, że to idealny moment, ponieważ oznacza to, że mogę zrzucić cię z twojego wysokiego konia. Wynoś się z mojego pałacu, zanim cię zmuszę, takie są rozkazy królowej. Próbowałeś szczęścia ze swoją siostrzenicą i na szczęście się nie udało, więc nadszedł czas, abyś odszedł.

CZYTASZ
Królowa Lykanów
WerewolfDziewiętnastoletnia wilkołaczka, Aarya, nigdy nie uważała się za beznadziejną romantyczkę, dopóki chłopak, którego kochała, nie zostawił jej dla swojej towarzyszki. Ze złamanym sercem, niechętnie uczestniczy w Balu Lykanów, gdzie spotyka Króla Lykan...