- Aarya, co się stało? - usłyszałam spanikowany głos mojej najlepszej przyjaciółki.
Odwróciłam się, aby zobaczyć, że Sophia pędzi do mnie z przerażonym spojrzeniem na jej twarzy. Usiadła obok mnie, a ja patrzyłam, jak jej oczy wędrują po mnie, jakby sprawdzała czy nic mi nie jest.
- Nie mam pojęcia, co jest nie tak z moim wilkiem. Była tak wściekła, że prawie się przemieniłam. Musiałam się stamtąd wydostać - westchnęłam.
- Coo? Twój wilk nigdy taki nie był! - wykrzyknęła Sophia.
- Wiem, wiem. Dlatego jestem tak zdezorientowana. Teraz jednak wydaje się być spokojna - odpowiedziałam.
Sophia spojrzała za mnie niepewnie - Jesteś pewna, że chcesz wrócić do środka? Jeśli twój wilk zachowuje się dziwnie, może powinnaś wrócić.
Potrząsnęłam głową - Nie, nie mogę tego zrobić. Przyszłam tu z Carterem, a to źle wygląda dla stada, jeśli odejdę. Teraz czuję się dobrze.
Wstając, uśmiechnęłam się, aby udowodnić mój punkt. Sophia wciąż była zmęczona, gdy szłyśmy w kierunku pałacu. Szczerze mówiąc, ja też, ale nie chciałam nikogo martwić.
Jak tylko weszłyśmy do pałacu, Carter podszedł do mnie i spojrzał na mnie, aby zobaczyć czy jestem ranna.
- Wszystko w porządku? Nie jesteś ranna? - Carter wygladał na zmartwionego.
Uśmiechnęłam się i potrząsnęłam głową - Nic mi nie jest, Carter, szczerze mówiąc. Po prostu potrzebowałam trochę świeżego powietrza. Czuję się teraz o wiele lepiej.
Carter spojrzał na mnie nieprzekonany, ale mimo to kiwnął głową. Sophia przełknęła ślinę - Muszę iść do Luke'a. Król wkrótce przybędzie. Carter, opiekuj się Aaryą.
odeszła, a ja odwróciłam się do Cartera, który trzymał się za ręce z Diyą.
- Wow, partner z moją kuzynką?
- To moja partnerka, teraz też twoja Luna - powiedział Carter z uśmiechem.
- Przed byciem moją Luną, jest moją kuzynką, głupku - odparłam.
- To prawda, jestem - Diya odpowiedziała uśmiechając się do mnie.
- Hej, masz być po mojej stronie - zaprotestował Carter.
- Dziewczyny przed chłopakami - wytknęłam mu język.
- Wy dwoje kłócicie się jak dzieci - zaśmiała się Niya.
- To twoja kuzynka. Ona to zaczęła - Carter przewrócił oczami.
- I to jest coś, co powiedziałoby dziecko. Weź odpowiedzialność za swoje czyny - uniosłam brwi.
- Nieważne - mruknął Carter, powodując, że nasza trójka zaczęła się śmiać.
Trzymałam się Cartera i moich kuzynek. Nie rozmawialiśmy długo, bo tłumy ucichły. Zerknęłam w górę i zobaczyłam stojącego tam lykana, który czekał na ciszę. Nad nami znajdował się balkon z dwoma tronami, na których mieli zasiąść król i Savanah.
Z jakiegoś powodu nie spodobało się to ani mnie, ani mojej wilczycy. Nie chciałam ryzykować, że mój wilk oszaleje, więc szybko pomyślałam o czymś innym.
- Panie i panowie, dziękuję wam wszystkim za przybycie tutaj dzisiaj. W imieniu króla, witam was na Balu Lykanów. Mam nadzieję, że będzie to dla was przyjemny wieczór. Wkrótce dołączy do nas król, a towarzyszyć mu będzie Savanah Willows.
Patrzyłam jak mężczyzna starał się nie skrzywić po wypowiedzeniu imienia Savanah.
Moje oczy odnalazły Sophię i Luke'a, którzy również wyglądali bardzo niezręcznie. Mój wilk nagle poruszył się ponownie, złość narastała. O nie, tylko nie znowu. Król nadchodził, nie mogłam sobie pozwolić na utratę kontroli. Żeby odwrócić swoją uwagę, znalazłam huntera i Lanę, którzy trzymali się za ręce i patrzyłam, jak Hunter całuje Lanę w policzek. Mimo, że nienawidziłam tego widoku, to była jedyna myśl, która rozpraszała mojego wilka, więc się uspokoił.

CZYTASZ
Królowa Lykanów
LobisomemDziewiętnastoletnia wilkołaczka, Aarya, nigdy nie uważała się za beznadziejną romantyczkę, dopóki chłopak, którego kochała, nie zostawił jej dla swojej towarzyszki. Ze złamanym sercem, niechętnie uczestniczy w Balu Lykanów, gdzie spotyka Króla Lykan...