Witam Was ponownie, wracam z jeszcze dłuższym rozdziałem niż poprzednio <3 Na Wasze życzenie.
Miłego czytania <31 #trylogiapotepienia
Pov's Colton:
Westchnąłem gdy drzwi zatrzasnęły się tuż przed moim nosem. Przetarłem dłońmi zmęczona twarz, a następnie odchyliłem głowę do tyłu. Drżące powietrze ulotniło się z moich ust.
Poczucie winy nie opuszczało mnie nawet na krok. Wypełniało mój umysł i zakłócało funkcjonowanie w normalny sposób. Sprawiało, że żałowałem. A nawracające w mojej głowie słowa, które skierowałem w stronę swojej młodszej siostry, rozbijały mnie.
Mama nie byłaby ze mnie dumna.
I już chciałem po prostu odejść. Ponownie chciałem zachować się jak skończony tchórz, który ucieka przed odpowiedzialnością swoich czynów. Jednak cichy szloch dochodzący zza drewnianych drzwi, zmienił moją decyzję.
Bez wahania udałem się do środka pokoju. Widok, który zastałem, uświadamiał mnie jedynie w tym, jak wielki błąd popełniłem.
Zmartwionym wzrokiem lustrowałem zwinięte w kłębek ciało Madeline. Podeszłem ostrożnie do łóżka, na którym leżała dziewczyna, i delikatnie zasiadłem na skrawku materaca. Twarz miała wciśnięta w poduszkę, a mimo to byłem w stanie usłyszeć pociągnięcia nosem i zgrzyt ocierających się o siebie zębów.
Bez wątpienia zawiodłem w roli starszego brata. Moim zdaniem było chronić Madeline przed potworami chodzącymi po tym świecie. Okazało się, że jednym z nich, byłem ja sam.
– Wiem, że ostatnim, czego chcesz to moja obecność tutaj. – Starałem przełknąć narastającą gule w moim gardle. – Więc nie zdziwię się, jak sprzedasz mi kopniaka albo rzucisz we mnie jedną z tych cegieł, które z niewiadomych przyczyn trzymasz na biblioteczce. – Dotarło do mnie ciche, prawie znikome parsknięcie, które rozmyło się w powietrzu. – Skoro formalności mamy za sobą, to teraz proszę, wysłuchaj mnie – westchnąłem ciężko. – Zjebałem. Cholernie, zjebałem. I żałuje swoich słów każdego dnia, Maddie.
Rzuciłem się plecami na materac, lądując tuż obok brunetki. Ręce założyłem na piersi, a speszony wzrok wbiłem w gwieździsty sufit. Uśmiechnąłem się blado na samo wspomnienie użerania się z montażem tych, skuriwałych, lampeczek.
– Wiem, jak absurdalnie może zabrzmieć to, co zamierzam powiedzieć, ale spróbuj uwierzyć, że tak właśnie jest – zacząłem zestresowany, a siostra wciąż milczała. – To, co odstawiłem tamtego wieczoru, można uznać za desperacką próbę troski o ciebie. Wpadłem w szał i totalnie mi odjebało. Każde moje słowo było napędzane gniewem, co nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Popełniłem błąd, i zdaję sobie z tego sprawę. Nigdy nie chciałem odebrać ci szczęścia, a tym bardziej sprawić ci przykrości. Jesteś moją małą siostrzyczką Maddie. – Czułem jak łzy zbierały się w kącikach moich oczu. – To moją głupotą było zapoznanie cię z ludźmi ze środowiska, z którym dotąd nie miałaś doświadczenia. Moją głupotą było zabranie ciebie na nielegalne widowisko. Chyba zwyczajnie nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że to ja wplątałem cię w to gówno.
Madeline odwróciła się w moją stronę i usiadła po turecku. Ja wciąż leżałem na plecach. Dostrzegłem, że spoglądała na mnie z zaciekawieniem. Oczy miała podrażnione i całe zaczerwienione od ciągłego płaczu.
– Zwyczajnie mącisz mi, tym w głowie – westchnęła nużąco.
Pokiwałem głową. Miała zupełną rację.
– Teraz to dostrzegam. Nie zdawałem sobie wcześniej z tego sprawy. Nie pomyślałem, że i ja mogę namieszać. Wolałem zrzucić winę na inną osobę, aby nie czuć się odpowiedzialny za niektóre rzeczy, na które jesteś narażona. – Ostatnie słowa ledwo z siebie wydusiłem. – I w tym przypadku padło na Clyde'a.
CZYTASZ
Broken Liars +18
Romance"Każdy z nas potrzebuje sekretnego życia." Osiemnastoletnia Madeline West uchodzi za dziewczynę, która nie boi się wyrazić swojego zdania, a tym bardziej zwrócić uwagi. Pewnego wieczoru w zasięg jej wzroku wpada grupa trzech mężczyzn demolująca s...