Siedzę na podwórku już piątą godzinę i, szczerze powiedziawszy, zdarzyło mi się przysnąć już dwa razy. Jest chwilę po piątej, ale moja Kapłanka stwierdziła, że niebo jest dziś wyjątkowo piękne i ma ochotę przyjmować ludzi, dopóki ostatnia gwiazda nie zgaśnie. Zaczynam się zastanawiać, czy jest masochistką, czy to tylko zemsta za narzucenie jej takich, a nie innych godzin przeznaczonych na sen. Nie mniej to nic, co można by zgłosić Cesarzowi jako podejrzane zachowanie.
Wzdycham i opieram głowę o barierkę tarasu. Z braku lepszego zajęcia wyjmuję z kieszeni list, który po południu został mi dostarczony przez posłańca. Autorem był mój przyjaciel.
„Drogi Archie,
twoja siostra jest wyjątkowo śmiała – jak na tancerkę. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, kiedy bez mrugnięcia okiem zwróciła uwagę Cesarzowej, gdy krzyczała na muzykantki. Całe szczęście Jej Cesarska Mość tylko się uśmiechnęła i pogratulowała Mei własnego zdania.
Archie, zaklinam cię, porozmawiaj z nią, bo mnie chyba nie ma zamiaru słuchać. Jeśli Cesarzowa dojdzie do wniosku, że twoja siostra jest zbyt odważna w jej towarzystwie, to nie wyniknie z tego nic dobrego.
Z pozdrowieniami
Ansel".
Biorę głębszy oddech i wypuszczam powietrze ustami.
Już nawet nie jestem zdziwiony. Wiem, że żaden list nie będzie w stanie wpłynąć na Mei, bo nawet rozmowa niewiele zazwyczaj wnosi. Moja siostra jest osobą z mocnym poczuciem sprawiedliwości, ale czasami mam wrażenie, że nie dba o konsekwencje ani dla siebie, ani dla innych. Liczę, że z czasem jej to przejdzie, jednak zanim to nastąpi, może narobić sobie wrogów i problemów. Pałac preferuje ludzi, którzy grzecznie przytakują, a dla takich jak ona perspektywa utraty stanowiska jest najłagodniejszą z kar.
Będę musiał złożyć wniosek o zastępstwo na jeden dzień i zamienić z Mei choć kilka słów, nawet jeśli miałoby to wyglądać jak rozmowa ze ścianą.
Nagle coś spada na moje kolana. Patrzę na pozaginaną kartkę i podnoszę wzrok.
– Rozumiem, że czytasz jakąś miłosną korespondencję, ale ile razy mam się prosić, żebyś zaniósł odpowiedź? – pyta Kapłanka, unosząc brodę, jakby zaznaczała, że patrzy na mnie z góry; w przenośni i dosłownie. – Jak możesz kazać czekać tej biednej kobiecie, kiedy na zewnątrz jest zimno? – Unosi brew i zaszczyca mnie kpiącym uśmiechem, jednak ja skupiam się na czymś innym.
– Stać ją na wizję Kapłanki?
W orzechowych oczach przez sekundę błyska coś między irytacją a pogardą. Dziewczyna opiera ręce na biodrach i kręci głową.
– Nie sądzisz, że mogę przyjmować, kogo zechcę, gdy oficjalnie są to godziny mojego odpoczynku? Pozwól więc, że to ja zdecyduję, czy w tym czasie ktoś musi zapłacić, czy nie.
Chowam list z powrotem do kieszeni i staję naprzeciwko Kapłanki. Jestem od niej wyższy o głowę, więc teraz to ja patrzę na nią z góry, jednak to nie przeszkadza jej w mierzeniu mnie lekceważącym spojrzeniem.
– Pani, zasady mówią jasno, jakie są warunki otrzymania wizji. – Mówiąc to, oddaję kartkę. Przez chwilę patrzy mi prosto w oczy, a potem wchodzi do świątyni. Już chcę pójść za nią, ale wraca w płaszczu z kapturem narzuconym na głowę. Wymija mnie i idzie w stronę bramy. Zanim zdążę zareagować, uchyla wejście i wyciąga rękę z kartką. Słyszę, jak kobieta dziękuje jej żarliwie kilka razy.
Stoję osłupiały i nie bardzo wiem, jak zareagować. Paść na kolana i przeprosić, że zmusiłem ją do takich kroków? Przecież to nieprawda, a w dodatku wcale nie poczuwam się do jakiejkolwiek winy. Nawrzeszczeć na nią? Gdyby było mi wolno, już dawno bym to zrobił. Przeprowadzić wykład na temat zasad? Po co, skoro umyślnie je łamie.
CZYTASZ
Dziecko Księżyca
FantasyKapłanka i Strzelec - dwie dusze połączone przez los, rozdzielone przez zemstę. Amaris Waltz, posiada niezwykły dar czytania przyszłości z gwiazd. Wiele lat temu obiecała swoje serce Archiemu Orrowowi, dawnemu przyjacielowi. Wszystko zmieniło się, k...