Podpieram się o ścianę budynku, próbując odzyskać oddech. Podnoszę wzrok na Hassibę, która rozgląda się dookoła. Nikogo oprócz nas nie ma w tej uliczce i raczej nie zapowiada się, żeby ktoś miał tędy przejść – ślepy zaułek z kilkoma śmietnikami.
– Na pewno udało ci się go zgubić?
– Prawie wyplułam płuca, a ty mnie pytasz, czy na pewno mu uciekłam? Miej we mnie trochę wiary, co? – Udaje mi się wykrztusić między ciężkimi oddechami.
Dziewczyna powoli pociera dłońmi jedna o drugą, po czym naciąga głębiej kaptur płaszcza na głowę. Patrzy za siebie, a potem zbliża się do mnie.
– Zastanawiałam się, czy w ogóle ci to powiedzieć. Cokolwiek sobie pomyślisz, wiedz, że robię to dla twojego dobra. – Podkreśla, a ja mam ochotę wywrócić oczami.
– Bardzo mnie zachęciłaś tym wstępem. – Prostuję się i odgarniam mokre włosy z twarzy. Hassiba ignoruje mój komentarz.
– Sprawdziłam dane twojego Strzelca, zasłyszałam kilka rozmów i plotek... To jest on, Amaris – mówi szeptem, żeby jej słowa nie odbiły się od ścian budynków i nie poniosły dalej. – Ten sam Archie, którego znaliśmy.
Przełykam ciężko ślinę. Patrzę na nią i sama nie wiem czy mam ochotę się zaśmiać, czy popłakać.
Był tylko jeden Archie, którego znaliśmy w trójkę.
– Masz na myśli, że to on był moim narzeczonym?
W odpowiedzi dostaję ciche potwierdzenie, ale dla mnie jest niczym krzyk. Znów kładę rękę na ścianie, żeby nie stracić równowagi.
Hassiba i Konrad często odwiedzali mnie, gdy byłam młodsza. Przy każdej okazji wspominali, że ja i on jesteśmy jak z obrazka. Obstawiali, kto pierwszy wyzna drugiej osobie miłość, gdy trochę dorośniemy.
Dziewczyna chwyta moje ramiona i obraca w stronę wyjścia z alejki.
– Wiem, że jesteś w szoku, ale musisz już iść. Jeśli nas tu zobaczy, ciężko będzie ci się wytłumaczyć. – Mówiąc to, wypycha mnie na główną ścieżkę. Nie oglądam się za nią, tylko śledzę wzrokiem tłum ludzi przed sobą. Gdybym mogła, uciekłabym stąd. Jak najdalej, byle nie musieć się z nim konfrontować.
Nagle chłopak staje przede mną, dysząc. Kiedy nasze spojrzenia się krzyżują, zdaję sobie sprawę, jak mocno bije mi serce. Razem z nim pulsują skronie, a żołądek zaciska się boleśnie.
Wszystko nabiera sensu, a każdy detal jego twarzy jest nagle boleśnie znajomy – poza płaską blizną na lewym policzku.
– Pani, proszę tego więcej nie robić – mówi Archie cicho, jednak dźwięk jego głosu wydaje się niezwykle donośny.
Przeczesuję palcami włosy. Splatam ze sobą dłonie, żeby je czymś zająć.
Stoi przede mną chłopak, z którym byłam zaręczona i pewnie nawet wyszłabym za niego, gdyby nie moja siostra. To w nim skrycie się kochałam, mając nadzieję, że pewnego dnia będzie żywił do mnie równie silne uczucia. Przesiadywałam z nim nad rzeką w dzień i podziwiałam gwiazdy w nocy. Długo broniłam jego przyszłości, tak aby żył swoim najlepszym życiem. Jednak teraz to już nic nie znaczy. Nie może nic znaczyć.
– Wszystko w porządku, pani?
Powrót do rzeczywistości jest jak policzek. Z nadzwyczajną świadomością czuję krople deszczu uderzające o moją skórę. Stopy i ręce mi przemarzły, a ubranie przemokło do suchej nitki. Mrugam parokrotnie, patrząc na Archiego. Dopiero teraz uderza mnie podobieństwo do chłopca, którego znałam. Zawsze lubiłam porównywać jego błękitne oczy do nieba o różnych porach dnia, a on zbierał kolorowe kwiaty i wplatał mi je we włosy. Do jego ojca należał łuk, o którym nieraz mi opowiadał – w przyszłości miał stać się jego własnością. Jako chłopiec uginał się pod jego ciężarem. Dziś z pewnością utrzymałby go bez najmniejszego trudu.
CZYTASZ
Dziecko Księżyca
FantasíaKapłanka i Strzelec - dwie dusze połączone przez los, rozdzielone przez zemstę. Amaris Waltz, posiada niezwykły dar czytania przyszłości z gwiazd. Wiele lat temu obiecała swoje serce Archiemu Orrowowi, dawnemu przyjacielowi. Wszystko zmieniło się, k...