XXVII Odejście

2 0 0
                                    

Stojąc naprzeciwko ich wszystkich zacząłem sobie przypominać cały czas, który spędziłem na zamku. Zarówno miłe chwile jak nauka Roia i momenty gdy Main traktował mnie jak przyjaciela. Teraz jednak nie wiedziałem jak mnie potraktuje, czy wybaczy mi to co zrobiłem, a co dopiero to że ukryłem to przed nim... Wziąłem głęboki oddech gdy słyszałem zbliżające się kroki króla.  Zamknąłem oczy, ale przez powieki dobiegało czerwone światło wydobywające się z ręki władcy.

- Chciałbym ci wybaczyć Mael - westchnął ciężko, a po chwili poczułem przeszywający ból w brzuchu, który sprawił że zwinąłem się na podłodze.
- Tato - usłyszałem głos Roia, poprzedzony odgłosem podeszwy uderzającej o podłogę.
- I ty nazwałeś mnie ,,partnerem" - powiedział Main zdenerwowany. - Ryzykowałeś dla mojego syna życiem, chciałeś mi pomóc w przygotowaniu go do objęcia władzy, a ukrywałeś przede mną coś takiego?!
- Wasza wysokość, chyba wystarczy - odezwał się błazen z drugiego końca pomieszczenia. 
- Przepraszam, po prostu nie chciałem stracić możliwości - zacząłem się podnosić. - Możliwości na... -
- Siedź cicho - rozszerzyłem oczy zdziwiony widokiem ręki króla, którą chciał pomóc mi wstać. - Wiem że byłeś potworem, ale kto nim nie jest na wojnie? 

Zamilkłem i powoli złapałem dłoń Maina, który uśmiechał się pod nosem patrząc na mój ból.

- Ale to było za ukrywanie takich rzeczy przede mną, a teraz wstawaj - podciągnął mnie w górę, a ja złapałem się za brzuch.
- Brawo, brawo, teraz mu coś jeszcze zrobiłeś - Zaro rzucił sarkazmem i podszedł do mnie uderzając mnie w bok. - To za to że kłamałeś na dachu, ale przynajmniej tylko trochę...
- Powiedziałeś Zaro, a mi nie? - Main spojrzał na mnie zawiedziony, podobnie zresztą jak Klio.
- Co mam powiedzieć? Alkohol rozwiązuje język - zaśmiałem się pod nosem.
- Byłeś praktycznie trzeźwy. - usłyszałem nagle głos kitsune.
- Nie zapominaj że dalej za tobą nie przepadam - zaśmiałem się i popchnąłem go lekko.
- To znaczy że zostaniesz tutaj - Roi zapytał podchodząc do mnie.
- Chyba tak, ale jeszcze potrzebuję potwierdzenia od jego królewskiej mości. - zaśmiałem się i spojrzałem na Maina. - To jak bę...-

Nagle poczułem na coś uderza moją twarz, dość ewidentnie coś z materiału, spojrzałem w kierunku z którego leciał przedmiot i zobaczyłem Myriana. Cały pokój zamilkł gdy ta rzecz upadła na podłogę, pomimo niskiej wagi miałem wrażenie że dokładnie słyszałem jak materiałowa rękawiczka uderza o podłogę przede mną. Skupiłem się na nadwornym magu i pokręciłem głową.

- Byłeś w wojsku, powinieneś wiedzieć co to znaczy - rudy mężczyzna zrobił krok do przodu.
- Kiedy - zapytałem.
- Teraz na placu treningowym - odparł szybko.
- Broń - ponownie zapytałem.
- Dowolna. Przyjmujesz rękawicę - mag spojrzał mi w oczy, a ja schyliłem się i schowałem rękawiczkę do kieszeni. 
- Skoro tego chcesz - odwróciłem się i wsadziłem ręce do kieszeni. - Chociaż na Loft robiliśmy to w ten sposób - wyrwałem jedno z moich piór i rzuciłem nim w Myriana, który zaśmiał się pod nosem gdy białe pióro upadło obok jego buta.
- Ciekawe... - odparł i podniósł pióro.

Wyszedłem z sali tronowej i powoli szedłem na plac treningowy, w głowie usłyszałem jednak pytanie: ,,Jak planujesz to rozegrać?" 

- Uczciwie, wyzwał mnie, więc to ze mną będzie walczyć, co prawda to mnie ogranicza prawie tylko do korzystania z magii, ale to wystarczy - odparłem i złapałem mój miecz. Głos w głowie zapytał mnie czy wiem na co się piszę. - Nie wiem, ale spokojnie, on też nie wie...

Doszedłem na plac, gdzie Myrian już na mnie czekał wraz z resztą, Main rozmawiał z nim. Pewnie chciał żeby odwołał pojedynek, ale nie wydaję mi się żeby był taką osobą. Zaro nagle podbiegł na do mnie i popchnął. 

- Po cholerę przyjmowałeś to wyzwanie - zapytał zdenerwowany.
- Bo nie przyjąłby odmowy, dobrze o tym wiesz - westchnąłem podwijając rękawy koszuli i przeciągając się. 
- Wiem o tym, ale zdajesz sobie sprawę że Myrian nie przyjmie porażki? Będziesz musiał go albo zabić, albo sam zginąć - znowu mnie popchnął. - Do cholery jasnej dlaczego po prostu nie mogłeś odrzucić tego wyzwania zamiast kazać mi wybierać stron? 
- Bo przestałem już uciekać, a teraz odsuń się - odepchnąłem kitsune i poszedłem naprzód.
- Nie masz nawet pojęcia jakie ma zdolności - powiedział, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
- On też nie wie do czego mogę być zdolny - Myrian zobaczył że jestem gotowy.

Oczami AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz