XII Pierwsza Lekcja

14 4 0
                                    

-Dzień tym razem był nawet ładny, znowu trafiłem na ten przypadek jeden na milion w którym w Labrove świeci słońce, w nie pada deszcz. Wstałem z łóżka narzuciłem na ramie swoją marynarkę i zawiązując krawat wyszedłem przed drzwi pokoju by wyjść na spotkanie z Klio jak codziennie, ale tym razem przywitał mnie widok okna które znajdowało się przed moim pokojem. -Nie ma jej jeszcze? -Powiedziałem do siebie rozglądając się po korytarzu. Nic najwidoczniej czas wybrać się do jej pokoju, może najzwyczajniej zaspała.

Dotarłem w końcu do pokoju dziewczyny, stałem przed drzwiami przez chwilę i w końcu zapukałem do drzwi. -Klio jesteś tam? -Brak odpowiedzi, może ma twardy sen? Zapukałem dużo mocniej i podniosłem głos. -Klio hej pobudka! -Dalej brak odpowiedzi... Nie wypada wchodzić do pokoju kobiety nieproszonym, więc może najpierw spróbuję czymś trzasnąć za drzwiami. Wyczułem coś w pokoju kobiety i zacząłem tym ruszać aż w końcu usłyszałem odgłos klucza przy drzwiach i przestałem. 

-Hej... -Dziewczyna wyszła z pokoju okropnie zaspana i z rozwalonymi włosami. -Co chcesz? -Dodała opierając się o framugę drzwi.
-Zaraz powinniśmy zaczynać swoje obowiązki. -Powiedziałem patrząc na zaspane oczy dziewczyny.
-Ale dzisiaj jest wolne... -Powiedziała zaspana. 
-My mamy dni wolne?! -Zapytałem zszokowany tym faktem, czemu nikt mi nie powiedział że mogę mieć wolne?
-Nie mówiłam ci o tym? -Przekręciła głowę na bok i patrzyła na mnie jak na idiotę.
-Nie wydaje mi się żebyś mnie o tym kiedykolwiek poinformowała, choć ewidentnie powinnaś była. -Powiedziałem kręcąc głową w geście zaprzeczenia.
-Mój boże przepraszam, pewnie wypadło mi z głowy. -Odparła tak jakbym wyrwał ją z jakiegoś transu. -Jeśli chcesz to możemy potem coś zrobić, może okaże się że nie mówiłam ci o czymś jeszcze. -Dodała z małym uśmiechem na twarzy.
-Chciałem to zaproponować, znam pewne ładne miejsce, chociaż jak na tak ładne miejsce ma podobno strasznie mroczną nazwę. - Powiedziałem z lekkim zniesmaczeniem nazwą.
-Jaka to nazwa? -Zapytała ciekawa, stając na palcach.
-Powiem ci potem gdy będziemy wyruszać tam dobrze? -Nie ma opcji żebym jej powiedział już teraz że idziemy w miejsce znane jako wodospad samobójców, na pewno nie będzie wtedy chciała tam pójść. -Dzisiaj chciałbym też sprawdzić twój potencjał. -Dodałem po chwili i uśmiechnąłem się lekko gdy dziewczyna pokiwała głową. -Nic, nie będę cię już zatrzymywać, do później Klio. -Zacząłem odchodzić od drzwi pokojówki i udałem się w stronę swojego pokoju.

Po drodze do swojego pokoju spotkałem  kogoś kogo się tam nie spodziewałem, spotkałem młodego panicza Roia. -Paniczu. -Ukłoniłem się w kierunku dziecka.
-Proszę cię, nie mów tak do mnie... -Powiedział wzdychając, wydawał się być czymś zawiedziony.
-Coś się stało? -Zapytałem zauważywszy jego stan. 
-Nie... No dobra, ojciec poprosił Myriana o prowadzenie mojego treningu magicznego, ale on jest tragicznym nauczycielem. Traktuje mnie tak jakbym to ja był królem, nie powie gdy robię coś źle, a na dodatek nawet nie pomyślał o tym że mogłem odkryć swoje magiczne moce, ale ich nie umiem wywołać. -Powiedział wkładając ręce do kieszeni jego spodni. -To mój ojciec jest królem, ja jestem zwykłym dzieciakiem, nie musi mnie nikt traktować jakbym już odziedziczył tron... -Dodał pod nosem.
-Chciałbyś żeby ci wszyscy mówili po prostu po imieniu? -Zapytałem klęcząc przy młodym De Sangu.
-Ponad wszystko, chciałbym po prostu móc się cieszyć dzieciństwem, wiem że niektórych rzeczy muszę się dowiedzieć, ale chciałbym to robić na inny  sposób niż siedzenie w książkach i tak dalej. -Powiedział patrząc w sufit, a moje włosy i skrzydła przybrały kolor głębokiej czerni.
-W takim razie rozkaż mi żebym mówił ci Roi i po problemie. -Uśmiechnąłem się i puściłem do niego oczko.
-Maelu, rozkazuje ci abyś mówił mi po imieniu bez żadnych epitetów. -Powiedział prostując się.
-Tak jest Roi. -Odparłem i wstałem z kolan. -Chcesz się gdzieś ze mną wybrać potem? Pewnie koło południa bym wyruszał. -Dodałem uśmiechając się czule.
-Chciałbym, ale niestety Myrian pewnie mi nie pozwoli... -Powiedział spuszczając głowę. 
-Pieprzyć go, powiem że rozkazałeś żebym cię zabrał. - Odparłem i Podniosłem się. - Słuchaj młody przyjdź pod tamten pokój koło południa i zapukaj do środka, powiedz dziewczynie w środku że ja ci kazałem to zrozumie.
-A co jeśli każe mi iść na trening? - Czy on naprawdę niczego nie rozumie? Jest księciem, nie musi się słuchać służby, ale może lepiej będzie jeśli będzie grzeczny...
-Po prostu poczekaj na zewnątrz. - Powiedziałem głaszcząc go po włosach. - A teraz zmykaj i do zobaczenia o południu. - Dzieciak pokiwał głową i poszedł sobie.

Oczami AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz