X Traf od losu.

20 2 0
                                    

Znowu pieprzony deszcz jakim cudem w tym kraju zawsze pada deszcz? Nieważne zaraz pewnie będę musiał wyjść do pracy, ciekawe czy dzisiaj będę robić to samo. Podniosłem się z łóżka i ubrałem się w moje nowe ubrania uważając przy tym na kołnierz koszuli i wyszedłem z pokoju, a moim oczom ukazała się dobrze mi znana szarowłosa pokojówka siedząca na parapecie radośnie machając nogami.

-Tym razem wstałeś sam ale dalej nie umiesz sam się dobrze ubrać. -poprawiła moją marynarkę by była równo założona i uśmiechnęła się.

-Może po prostu lubię gdy jesteś tak blisko mnie. -Uśmiechnąłem się, a Klio położyła rękę na mojej twarzy.

-Oj przestań bo jeszcze się zakocham. -Powiedziała sarkastycznie i zabrała rękę.

-Ale przynajmniej pamiętałem o kołnierzu... -Po chwili przypomniałem sobie o roślinach w pokoju. Wróciłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Szybko podałem rośliny i zdmuchnąłem z nich ewentualny kurz, gdy drzwi się otworzyły i stanęła w nich Klio.

-Przynajmniej wiesz jak się to robi, teraz tylko pamiętaj że masz to robić. -Zaśmiała się i pokazała gestem żebym wyszedł z pokoju. -Chodź nie mamy dużo czasu aż przybędzie.

-Kto przybędzie? -Zapytałem zamykając drzwi pokoju i ruszyłem za dziewczyną.

-Dzisiaj mają przybyć kupcy do zamku, pierwszy powinien przybyć za kwadrans, a ty masz go zaprowadzić do sali tronowej i odpowiednio traktować. -Odparła idąc szybkim krokiem i poprawiła włosy. Najwidoczniej nie robię dzisiaj znowu tego samego, przynajmniej zanosi się na ciekawe doświadczenie..

-Jak mam traktować tych kupców? -Zapytałem, dość oczywistym jest że nie mam ich traktować jak króli, ale pewnie też nie mogę ich traktować jak pierwszego lepszego włóczęgę.

-Traktuj ich z odpowiednim szacunkiem i pomagaj jeśli czegoś potrzebowali, ale oczywiście nie przesadzaj i staraj się pokazywać im że nie mogą robić co im się żywnie podoba i że powinni być wdzięczni za to że mają okazję by pokazać swoje towary królowi. Staraj się również ignorować ich zaczepki to dość wpływowi ludzie którzy często mają zawyżoną samoocenę. -Wytłumaczyła z lekką niechęcią w głosie. Czyżby nie lubiła kupców.

-Nie brzmisz zbyt optymistycznie. -Zaśmiałem się lekko i spojrzałem na szarowłosą.

-Po prostu nie lubię się użerać z ludźmi którzy myślą że jestem pod nimi i powinnam dziękować niebiosom za to że jestem w tym samym budynku co oni. -Pokręciła zirytowana głową i westchnęła ciężko.

-Ja nie mam tego problemu, bo dobrze wiem że oni wszyscy są pode mną i powinni mi dziękować że z nimi rozmawiam. -Powiedziałem uśmiechając się i poczułem lekki ból w boku, który był skutkiem uderzenia które otrzymałem od dziewczyny.

-Nie pomagasz wiesz? -Odparła obrażona i przyspieszyła.

-Wiem, ale po prostu to jest zdrowa filozofia w sytuacjach gdy musisz sobie radzić z takimi aroganckimi ludźmi, zresztą oni brzmią jak ludzie którzy nikogo nie uznają, my uznajemy po prostu ludzi których polubiliśmy -Wytłumaczyłem, Klio znowu westchnęła, ale tym razem brzmiało to bardziej jak odetchnięcie z ulgą że nie jestem aż tak zły.

Resztę drogi przeszliśmy w ciszy do momentu przyjścia przed frontowe drzwi zamku.

-Pierwszego może ja przyjmę i przywitam, a ty przywitasz następnego dobra? -Spojrzała na mnie oczekując odpowiedzi.

-Oczywiście, jak wolisz. -Potwierdziłem i posłałem jej lekki uśmiech.

Po chwili drzwi otworzyły się, a przez nie wszedł młody blondyn ze sporym plecakiem na plecach.

Oczami AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz