XI Niespodziewana pomoc.

21 5 0
                                    

Swain spoglądał to na mnie, to na handlarza z zaciekawieniem, najwidoczniej nie był pewny co do tego co robić i komu wierzyć. Wstał z tronu i podszedł bliżej naszej dwójki. -Maelu, nieważne co zrobił ten mężczyzna, zasługuje on na wytłumaczenie się. To co zrobiłeś nie było poprawne i nie chcę by się powtórzyło. -Zwrócił się do mnie surowym głosem. Najwidoczniej jeszcze nie tracę swojej posady, ale jeśli on wymyśli jakąś głupią historię która mnie oczerni to zawsze mogę ją jeszcze stracić... -Proszę powiedzieć mi całą prawdę panie...? -Spojrzał na grubszego mężczyznę i czekał aż ten się pozbiera z ziemi i się przedstawi.

-Emil Semili, to zaszczyt stać przed tobą mój panie, chociaż na pewno wolałbym nie zostać tak potraktowanym przez twoich ludzi.... -Powiedział wstając z ziemi i otrzepał się. -Ta dwójka kłamie, nikomu niczego nie podrzuciłem i mam na to dowody. -Ciekawe jakie dowody może mieć, przecież nie może nic nam udowodnić... Chociaż gdy tak o tym myślę my też nie możemy mu nic udowodnić. Na pewno coś znajdę, mógłbym się powołać na moją zdolność, ale pewnie nikt tego nie weźmie jako dowodu. -Przecież tamta kobieta cały czas nosiła moją torbę z towarami, mogła zabrać klejnot kiedy tylko chciała. -Nie jest dobrym kłamcą cały czas się poci, ale niestety ma przewagę tego że Swain wie jak nieobliczalny jestem.

-Denerwuje się pan? -Zapytałem patrząc na niego i wyciągnąłem chustkę. -Cały czas się pan poci. -Wyciągnąłem w jego kierunku chustkę i uśmiechnąłem się serdecznie,  a mężczyzna lekko zirytowany wziął chustkę i wytarł nią czoło.

-Tak ponieważ przez waszą dwójkę moja reputacja może zostać zniszczona. -Spojrzał na mnie z gniewem w oczach i rzucił mi chustkę którą pozbierałem z ziemi. -Mój panie, naprawdę nie kłamię, ta dwójka chcę mnie po prostu zniszczyć! - Udało mi się, powoli wyprowadzam go z równowagi, ale czemu poszło tak łatwo? Coś tu ewidentnie jest nie tak...

-Ale nigdy nie powiedziałem że kłamiesz Emilu, skąd te nerwy? -Zapytał Swain, gdy nagle podszedł do niego Myrian i wyszeptał mu coś do ucha. -Maelu, masz coś do dodania? -Zwrócił się do mnie i uśmiechnął się lekko. 

-Poza tym że on kłamie i nie mam powodu by niszczyć jego reputację, i tak już to zrobił sam. -Odparłem kręcąc lekko głową. Myrian spojrzał z zaciekawieniem na pana Semili, po czym uśmiechnął się do mnie. Ciekawe co powiedział królowi?

-Podjąłem decyzję, Maelu to co zrobiłeś jest niedopuszczalne przykro mi to mówić, ale musisz być teraz pod stałym nadzorem Klio. Pilnuj go lepiej proszę moja droga, niech nie robi więcej takich głupot. -Klio odetchnęła z ulgą, a Emil był dumny z siebie póki nie usłyszał jaka jest moja kara.

-Mój panie, przecież ten Anioł mnie okradł i próbował splugawić nazwisko mojej rodziny. -Powiedział oburzony że moja kara jest tak lekka, a Swain spojrzał na niego wściekły. 

-To były konsekwencje tego że użył przemocy na gościach, a nie kradzieży. Konsekwencje tego przypadają na ciebie Semili. -Powiedział wskazując na mężczyznę, tym samym sprawiając że trójka strażników go otoczyła. -Emilu Semili, za próbę wrobienia niewinnej służki w kradzież i obrazę króla zostajesz pozbawiony połowy majątku i otrzymujesz zakaz sprzedaży swoich towarów na terenie zamku Redgrave. - Mężczyzna padł na kolana i spojrzał na mnie z gniewem. 

-To wszystko ich wina, nic z tego by się nie stało gdyby mnie nie.- Strażnik przerwał mu wypowiedź.

-Zamknij się już i wyjdź stąd. -Powiedział strażnik wyprowadzając go z sali, gdy zbliżali się do drzwi zobaczyłem jak handlarz patrzy na Klio. W razie czego skorzystałem z telekinezy by ją przesunąć do mojego boku.

-Pieprzony anioł, nie zapomnę ci tego! -Wykrzyczał gdy zamykano za nim drzwi.

-Przepraszam za to wasza wysokość. -Padłem na kolana i zniżyłem swoją głowę.

Oczami AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz