XV Walka duetów

7 2 0
                                    


Wyskoczyłem w kierunku mężczyzny, nie jestem pewny jakie mogą być jego słabości, ale skoro trzyma się z dala od bezpośredniej walki, to chyba nie jest to jego mocną stroną. Nie powinienem mieć z nim większych problemów bez jego koleżanki, tamten jak zawsze będzie korzystać z telekinezy i powinien ją zająć ostrzami.  Zacisnąłem swoje pięści i wyprowadziłem uderzenie w kierunku anioła, ale nie dosięgło ono mojego przeciwnika. Zaatakowałem jeszcze raz i jeszcze raz, ale bezskutecznie...

-Co do cholery, jak ty to robisz? -zapytałem kopiąc mężczyznę. 
-Czemu miałbym ci to mówić...? -odparł skołowany.
-Żeby być uczciwym przeciwnikiem. -powiedziałem dalej wyprowadzając uderzenia i zaczynałem coś dostrzegać.
-Na wojnie też masz zamiar dopytywać się przeciwnika jaka jest jego taktyka? -zaśmiał się pod nosem, a ja nie przerywałem atakowania.

-Zauważyłem coś... chyba. -usłyszałem głos mojej drugiej połówki w myślach.
-Przeczucie też będzie dobre, dawaj. -odpowiedziałem szybko.
-Ta kobieta jest chyba tą która strzelała do nas tamtymi promieniami. -odparł gdy nad moją głową przeleciał kawałek miecza odrzucony przez promień światła. -Tak, na pewno to ona korzysta z tej magii...
-Miałem nadzieję że pomożesz mi z moim problemem... -westchnąłem w myślach i zaczynałem chyba mieć ogólny zamysł tego na czym może polegać jego magia...

-Dokładnie taki mam zamiar! -krzyknąłem rzucając się na mężczyznę, a ten odepchnął mnie z niewielką siłą.  -Wiedziałem! 
-Nic nie wiesz! -odparł natychmiast, a ja poczułem kłujący ból w moim brzuchu. 
-Agh... -zwinąłem się z bólu, ale mimo tego na mojej twarzy gościł uśmiech. Jego zdolność polega na tworzeniu ledwo widzialnych barier, ale najwidoczniej ogranicza go rozmiar bariery, ilość pewnie też, ale może być spora...
-Myślałeś pewnie że potrafię tylko się bronić co? -poczułem jak coś uderza mnie w głowę od góry, nie będzie tak łatwo.
-Przynajmniej nie jesteś kompletnie bezużyteczny -uśmiechnąłem się uskakując od kolejnego ledwo widocznego ataku. 

Zacząłem się zastanawiać... Ilość nie wydaje się być jego zmartwieniem, więc muszę wykorzystać rozmiar, albo spróbować rozbić jego tarczę... Uchyliłem się przed kolejnym atakiem i sam zacząłem na nowo wyprowadzać kontrataki. Korzystałem głównie z rąk, ale co jakiś czas dorzucałem kopnięcia dla większej siły.

-Jak ci idzie? -zapytałem w myślach mojej drugiej połówki.
-Powiem tyle... Byłoby łatwiej gdybym nie musiał się opierać na wykrywaniu magii, ale nie jest ciężko.  -odparł, a ja szybko pokiwałem głową i wróciłem do atakowania.
-Możliwe że będziesz musiał użyczyć mi kilku ostrz... -odpowiedziałem blokując uderzenie bariery. 
-Ile? -zapytał.
-A ile potrzebujesz żeby ją powstrzymywać? -odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-W teorii? Mogłoby mi się udać z samą rękojeścią... -jedno z naszych ostrz wbiło się w pobliskie drzewo. -W praktyce... Chyba nie chcemy zginąć przez to że chcieliśmy się popisać co nie? 
-Czyli ile? -zapytałem o wiele bardziej stanowczo, ledwo unikając kolejnego ataku.
-Pięć powinno mi wystarczyć. -odparł.
-Daj je odbić i udaj że wbiły się w drzewo za tym Anoe. -powiedziałem w myślach i wróciłem do odwracania uwagi mojego przeciwnika. 

-Smutne że będziesz musiał umrzeć, nie lubię zabijać innych aniołów... -westchnąłem gdy mężczyzna zatrzymał moje uderzenie.
-Oho, ktoś tu jest naprawdę pewny siebie. -uniósł brew, stopniowo wydaje się bardziej wierzyć że jesteśmy na przegranej pozycji...
-Cóż w końcu jestem najsilniejszym aniołem który stąpał po tej ziemi. -zaśmiałem się uderzając znowu w jego kierunku bezskutecznie rzecz jasna. 
-Kiedyś byłeś najsilniejszy, teraz walczysz z dwoma zwykłymi aniołami jak równy z rów-. -w końcu jakieś uderzenie dosięgło mojego przeciwnika, a jego włosy rozwiał podmuch z wywołany przez uderzenie mojej ręki. 
-Nigdy nas nie porównuj, rozumiemy się? -powiedziałem. 
-Oczywiście proszę pana. -zauważyłem lekkie zamazanie w powietrzu przed jego twarzą.

Oczami AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz