XVIII Obawy Władcy

9 2 0
                                    

Obudziłem się w moim łóżku oświetlony delikatnym światłem o żółtej barwie które dobiegało ze świec zapalonych w świecznikach zawieszonych na obu ścianach pokoju. Podniosłem się z łóżka, gdy nagle usłyszałem pstrykanie i gwizdnięcie z mojej prawej strony. Odwróciłem się w kierunku odgłosów by ujrzeć białowłosego mężczyznę w białej koszuli i czarnym płaszczu. Zanim przemówiłem przeczesałem moje czarne włosy lewą ręką i westchnąłem ciężko.

-Swain... Błagam nie gwiżdż... - powiedziałem wzdychając ciężko.
-Trzeba było nie pić wywarów od Zaro. - zaśmiał się pod nosem odwracając swe oczy tak aby wpatrywały się w moje.
-Wypiłem tylko trochę... -powiedziałem cicho.
-Wypiłeś pół butelki Mael. -odparł śmiejąc się ze mnie.
-A ty pewnie też go piłeś co? -podniosłem się z łóżka i usiadłem na jego boku.
-Nie, nie jestem psychopatą żeby pić jego rzeczy. -poprawił jego białe włosy czerwoną ręką i dalej się uśmiechał.
-W jakim celu tu przyszedłeś? -zapytałem wstając dalej z niemałymi trudnościami, ale Swain pomógł mi podając mi rękę. Zacząłem się ubiera i przyzwyczajenia założyłem mój strój lokaja.
-Wiesz że nie musisz już tego nosić tak? -wskazał na mnie wzdychając.
-Przyzwyczajenie. -odparłem szybko i skończyłem się ubierać. -Na dodatek ładnie mi w nim.
-Kontynuując muszę z tobą o czymś porozmawiać, dzisiaj także udamy się na nasz pierwszy trening. -powiedział z udawaną i przerysowaną ekscytacją w głosie.
-Swain... -powiedziałem cicho.
-Tak? - powiedział po czym zauważył że lekko ruszam moją prawą ręką. -Ah... No tak, ale i tak nie chodziło mi o coś w czym ty będziesz mi potrzebny sprawny fizycznie. -zaczynam się powoli martwić, ale zarazem coraz bardziej mnie ciekawi co wymyślił. -Przejdźmy się.

Wstał z drewnianego krzesła i powoli skierował się ku drzwiom mojego pokoju, a ja podążyłem za nim opierając się na mojej lasce. Wyszliśmy do dobrze mi znanego kamiennego korytarza ozdobionego czerwonymi firanami i złotymi świecznikami.

-Więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytałem idąc w tym samym kierunku co Swain.
-O naszym kontrakcie... - westchnął ciężko i patrzył przed siebie. -Jak dokładnie działa moja śmierć?
-Wiedziałem że kiedyś o to zapytasz... - ja również westchnąłem i zatrzymałem się. -Pytaj.
-W jaki sposób to funkcjonuje? -zapytał ponownie, trochę ciszej niż wcześniej i spuścił głowę jakby ze wstydu.
-Boisz się? - odpowiedziałem pytaniem na jego pytanie i oparłem się o ścianę za mną.
-Nie, nie wiem, albo może... - nie dawał dokładnej odpowiedzi.
-Niestety Swainie, nie uciekniesz od tego... Nawet ja od tego nie ucieknę, a jestem nieśmiertelny. - westchnąłem i spuściłem głowę. "Myślisz że boi się tego co jest później?" Usłyszałem głos w głowie. - Po śmierci pozostaje ci kilka możliwości, jeśli tym się martwisz.
-Nie o to chodzi... - miałem zamiar już pytać "To o co?", ale Swain zaczął kontynuować. - Mam syna, który ma objąć władzę po mojej śmierci... Byłem w tej samej sytuacji co on, przejęcie władzy w młodym wieku źle się kończy. - kontynuował, a ja poczułem znane mi uczucie zmiany kontrolującego.
-To chyba wiemy czym musisz się zająć? - mężczyzna uniósł głowę i spojrzał na mnie ciekawskim spojrzeniem. - Nie ma czego ukrywać... Umrzesz i nie mamy czasu na użalanie się nad tym... Jednakże możemy po prostu zacząć pracować nad tym co będzie po twojej śmierci.

Wyprostowałem się i odbiłem od ściany wystawiając dłoń w kierunku króla. Moja laska uderzyła o podłogę z charakterystycznym odgłosem, ból który odczuwałem wczoraj wrócił przez sam fakt że stoję o własnych siłach. Mężczyzna patrzył na mnie z mieszaniną zmartwienia i zdumienia aż w końcu spojrzał na moją lewą dłoń tak jakby znowu podpisywał kontrakt z naszego pierwszego spotkania.

-A więc... Co powiesz partnerze? - moje prawe skrzyło jak i prawa połowa moich włosów przybrały kolor bieli, a mój głos rozbrzmiał lekkim echem po pomieszczeniu dając wrażenie jakby obie moje części chciały mu powiedzieć to samo.
-Kolejny kontrakt? - westchnął, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się mały uśmiech. - Miejmy tylko nadzieję że ten mnie nie zabije... Przyjacielu. -uścisnął moją dłoń patrząc w moje oczy, a mnie przeszło dziwne uczucie nostalgii. - Od czego zaczynamy? - moje skrzydła i włosy wróciły do czerni, a ja puściłem rękę Swaina.
-Dobre pytanie, ja mogę zająć się tym żeby Roi był przygotowany do zarządzania państwem. Ty natomiast możesz się zająć edukacją o świecie i magią. - odparłem po krótkiej przerwie. W międzyczasie podniosłem moją laskę telekinezą i wróciłem do opierania się na niej.
-No dobrze, zrobię co będę mógł. - powiedział król.
-Postaraj się, to jednak twój syn. - zaśmiałem się cicho.
-Chodźmy już dalej. - zaczął iść dalej korytarzem nim ja zdążyłem cokolwiek powiedzieć.

Reszta podróży przeminęła bez większych tematów do rozmów, chociaż to nie znaczy że nie próbowałem takowych zacząć. "Zauważyłeś że dziwnie unika tematu Roia?" Powiedział głos w mojej głowie, a ja musiałem mu przyznać rację. Swain na każde zapytanie o księciu odpowiadał krótko albo wcale. Wiedziałem że zależy mu na nim, zresztą niedawno potwierdził moje przekonania, jednakże wydaje się celowo go unikać. Z początku myślałem że przez fakt bycia królem nie ma czasu na swojego syna, ale widzę teraz że ma czas na rzeczy inne niż władanie państwem. Dlaczego więc unika swojego syna?

-Unikasz tematu Roia. - postanowiłem być bezpośredni.
-Wcale że nie. - zaprzeczył kręcąc głową. -Po prostu zadajesz pytania na które łatwo odpowiedzieć.
-Nie jestem głupi Swain... - wziąłem głęboki oddech. - A może muszę skorzystać z wszechwiedzy żeby dowiedzieć się oczywistego...?
-Nie wiem jak... - wymamrotał coś pod nosem.
-Hm? - uniosłem brew, a mój kompan westchnął ciężko.
-Nie wiem jak być dobrym ojcem. - powiedział głośniej, a ja zacząłem się śmiać.
- Ahahah ała, nadal boli jak się śmieję. - spojrzałem na króla. -Jak to nie wiesz jak być dobrym ojcem?
-Normalnie, takich rzeczy się nie uczy króla. Prędzej uczy się go jak być dobrym władcą, ale nie koniecznie dobrym ojcem. - odparł patrząc w sufit. - Fakt że mój ojciec też nie był najlepszy też nie pomaga w byciu dobrym ojcem...
- Proste, bądź lepszy. - rzuciłem szybko. - Po prostu spędzaj z nim czas i naucz go tego czego ty chciałbyś się nauczyć. - rozwinąłem myśl.
-Może masz rację, ale co jeśli on tego nie chcę? - zapytał wzdychając ciężko.
-Podejrzewam że w tym momencie widzi cię jako ojca który stawia kraj nad własne dziecko, ale przypomnę też że Roi jest dzieckiem. Nie możesz spodziewać się że wszystko zrozumie, ale jak nie będziesz próbować to będziesz tylko spekulować. - odparłem wzdychając ciężko żeby zauważył moją irytację. -Zmieniam kierunek spaceru. -dodałem stanowczo. - Idź tam gdzie mnie sprawdzałeś z Myrianem, ja coś załatwię najpierw.

Zacząłem iść w przeciwnym kierunku do Swaina, a ten poszedł w swoim kierunku po chwili zakłopotania podczas której stał w miejscu i patrzył się na mnie zdziwiony. Celem mojej podróży był Roi, gdziekolwiek by nie był...

Oczami AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz