IV Wspomnienie: pierwszy król

23 3 0
                                    

-Zachodnia część kontynentu jest naprawdę piękna, miło jest zobaczyć szerokie pola i ogromne wille wielu szlachciców. Niestety jakkolwiek piękna by ta kraina nie była, to ludzie którzy tutaj rządzą zawsze będą tak samo zepsuci... Strasznie śmieszna zależność, widoki tego miejsca są dla mnie najpiękniejsze na całym kontynencie, ale niestety nie mogę powiedzieć tego samego o ludziach żyjących tutaj. Na chwilę obecną oglądałem z daleka ogromną posiadłość, należącą do osoby której właśnie poszukuje. Dom był przeogromny, nawet miał własną straż która pewnie nie była ślepa biorąc pod uwagę kto tutaj mieszka. To może się okazać cięższe niż myślałem, ale nie mogę się już wycofać. Wylądowałem na terenie posiadłości szukając najbliższego wejścia, nieważne jak bardzo by mnie nie kusiło by zabawić się trochę z tymi strażnikami, to wolę tego unikać lepiej się po prostu wślizgnąć do środka po cichu. Głównych drzwi pilnowała dwójka strażników i to samo można było powiedzieć o wszystkich innych wyjściach poza oknami. Pewnie nie spodziewali się że kiedyś będzie chciał się tu włamać ktoś kogo nie interesuje to po której stronie jest klamka. Otworzyłem okno i powoli wszedłem do środka, na szczęście w środku nie było już tyle ludzi, co sprawiło że moja robota będzie dużo łatwiejsza, teraz tylko znaleźć pokój De Sanga, albo miejsce gdzie mogę zostawić wiadomość. Kurwa jak ogromny może być jeden dom?! Spędziłem już tu tyle czasu i dalej nie znalazłem nikogo poza pieprzonymi strażnikami. Chwila chyba coś słyszę...
-Co to ma znaczyć że nie będzie tolerować kolejnych wojen, po chuj ja jestem tym generałem skoro ten idiota i tak nie chcę żadnych wojen?! -Usłyszałem bardzo gniewny głos kogoś, kto jak zgaduje jest tym kogo szukam.

-Panie De Sang proszę się uspokoić, król na pewno ma powód by nie prowadzić wojen. -Bingo, mam tego którego szukałem, teraz tylko jak pozbyć się tego pachołka, a pieprzyć to.

-Witaj Premi De Sang. -Powiedziałem trzymając posłańca w miejscu telekinezą.

-A ty kim kurwa jesteś?! Wynoś się stąd pieprzony przybłędo! -Odrazu tak agresywnie? Cóż nie winię go, wlazłem mu do domu i trzymam jego podwładnego jak psa. Na pewno pasuje mu złość, jest ogromnym starszym mężczyzną z lekko siwymi włosami i blizną na twarzy.

-Spokojnie nie jestem żadnym intruzem, znaczy jestem intruzem, ale niegroźnym intruzem. No chyba że tego chcesz generale De Sang. -Powiedziałem opierając się o framugę drzwi.

-Dość tego idę po straże, albo lepiej sam cię po prostu stąd wypieprzę. -Powiedział wstając z krzesła, ale natychmiast został na nie pchnięty telekinezą.

-Siedź póki co i wysłuchaj mnie, a ty... W sumie to możesz stąd iść, ale może lepiej poczekaj przy drzwiach, nie chcę by ktoś nam przeszkadzał w rozmowie. -Powiedziałem wypychając młodego posłańca przez drzwi. -W każdym razie mam dla ciebie propozycję młody. -Powiedziałem siadając na krześle naprzeciwko niego.

-Niby czemu miałbym ciebie słuchać? Jesteś tylk- Przerwałem mu wypowiedź stanowczym tonem.

-Bo w ten sposób zostaniesz królem i będziesz miał to co zawsze chciałeś, władzę, własne królestwo no i wojnę. -Zobaczyłem że to wszystko lekko zaciekawiło Premiego.

-Kontynuuj... -Powiedział, pochylając się lekko do przodu.

-Moja propozycja, na wschodzie jest pewien zamek, który jakimś cudem nie jest ruiną, a trzyma się nawet dobrze, nie jesteś głupi chyba domyślasz się do czego to zmierza. -Premi pokiwał głową.

-Chcesz żebym zajął ten zamek i stworzył tam własne królestwo, po co? -Zapytał nalewając trochę wina do dwóch lampek.

-Dzięki wielkie, ale preferuję to. -Wyciągnąłem swoją fajkę i odpaliłem ją za od świeczki stojącej na stole, ale wino też wziąłem. -Nie lubię pokoju, a kraj który prowadzi ze wszystkimi wojnę brzmi jak ciekawy pomysł. -Zaśmiałem się lekko i zaciągnąłem się fajką.

-Naprawdę chcesz stworzyć całe państwo, tylko dlatego że ci się nudzi? -Zapytał kompletnie oszołomiony.

-Dokładnie tak, ale nie tylko, po prostu brzmisz jak dobry materiał na króla, a dobrze wiem że chciałbyś mieć taką samą władzę co król. -Powiedziałem najwidoczniej aktywując coś w nim.

-Cóż muszę się z tobą zgodzić, byłbym dobrym królem, ale to niekoniecznie znaczy że odłączę się od mojej ojczyzny. Nawet nie wiem czy ktokolwiek by za mną ruszył. -Westchnął ciężko i pokręcił głową.
-Prawdopodobnie sporo osób, jesteś wpływową osobą, więc nie powinieneś mieć problemów z zebraniem podwładnych. -Zaznaczyłem przeciągając się. -Po prostu zajmie to trochę czasu, ale jeśli obiecasz kilku osobom to czego chcą, dla przykładu bogactwa z bitew albo sławę, wtedy na pewno za tobą pójdą. -Pragnienia osób w tym kraju były proste, każdy chciał albo władzy, albo sławy, albo bogactwa. Mogę pomóc Premiemu w zgromadzeniu tych wszystkich ludzi, nie powinno być to trudne, choć na pewno będzie denerwujące.

-Dobra powiedzmy że możemy spróbować, ale nie możemy natychmiastowo mówić że to ja zbieram ludzi, jeśli to nie wyjdzie to zostanę wzięty za zdrajcę i będę musiał uciekać stąd. -Zaznaczył pijąc trochę wina z lampki.

-To mi się podoba. -Uśmiechnąłem się szeroko i wyciągnąłem do Premiego rękę. -Mael.

-Ah no tak nie mówiłeś jak się nazywasz... Miło mi cię poznać. -Nareszcie na jego strasznej stoickiej twarzy zawitała jakaś inna emocja niż złość, ale szczerze uśmiech nie pasuje do jego wyglądu.

-Może jednak się nie uśmiechaj, to okropnie dziwnie wygląda. -Zaśmiałem się lekko, ale mój rozmówca milczał.

-Pierwszy raz ktoś śmiał się do mnie tak odezwać... Lubię cię -Zaczął się głośno śmiać i napił się wina. -Chciałbyś się może napić czegoś mocniejszego Maelu?

-Teraz to czytasz mi w myślach. -Uśmiechnąłem się gdy wyciągnął ciemną butelkę z cholera wie czym w środku i nalał jej do kieliszków. -Za zdrowie twoje i twojego przyszłego królestwa.

-Zdrowie. -Stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy je obaj, a ja już nalewałem kolejne.

W ten sposób poznałem pierwszego króla Labrove, w bardzo podobny sposób co jego syna. Zebranie ludzi którzy by ruszyli za Premim nie było ciężkie, a gdy zebraliśmy już odpowiednią ilość ludzi, cała gromada ruszyła do króla by powiedzieć mu o tym co się dzieje i zrzec się ich tytułów. W późniejszych stadiach rozwoju Labrove nie widziałem się tyle z królem, ale od tamtej nocy byliśmy kolegami od kieliszka, a to nam obu nie przeszkadzało ani trochę. Wracając do wydarzeń obecnych, właśnie dotarłem razem z Klio do drzwi korytarzu w którym znajdował się mój pokój.

-Więc to mniej więcej wszystko z naszego pierwszego spotkania, później zebraliśmy ludzi i Premi ruszył tutaj by założyć ten kraj. -Powiedziałem przechodząc koło drzwi mojego pokoju.

-Ciekawe... Prawie tak ciekawe jak fakt że właśnie minęliśmy twój pokój. -Skąd ona to wiedziała? -To ja przygotowałam ten pokój, a innego zajętego pokoju nie ma w tym korytarzu. -Kurde czemu ona jest taka pracowita?

-Cóż... zagadałem się, w każdym razie to jest historia tego jak wplątałem się w politykę jednego z największych krajów tego kontynentu. -Zaśmiałem się lekko i wróciłem do drzwi mojego pokoju. -Dziękuję za towarzystwo moja droga, teraz życzę ci miłej nocy i dobranoc.

-Dobranoc Maelu, dziękuję za dzisiejszą pomoc. -Odparła gdy wchodziłem do swojego pokoju.

Do pokoju najwidoczniej zostały dostarczone różne rzeczy między innymi, klucze do pokoju, kilka roślin, nowa pościel, kilka książek o historii kraju i mały szaro niebieski naszyjnik. Postanowiłem zostawić sprawdzenie pokoju na jutro i położyłem się spać.

Oczami AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz