II Pierwsze kłopoty.

40 5 0
                                    

Obudziłem się znowu w moim łóżku, rozejrzałem się po pokoju i zauważyłem małą notkę na moim stoliku nocnym. "Mael, jak się obudzisz to jakbyś nie pamiętał to idź się zapytać o mnie kogoś w sali tronowej, zadbałem o to żeby nic ci nie robili, gdy się spotkamy powiem ci jaki jest plan na dzisiaj i jaka będzie twoja rola na dworze, zapewniam że to nie będzie coś z czym sobie nie poradzisz."

-Cóż w takim razie trzeba będzie trzeba wstać w końcu. -powiedziałem sam do siebie oglądając swoje ręce i przyciągając mój płaszcz z krzesła stojącego przy biurku, a następnie wstałem z łóżka i odsłoniłem zasłony z moich okien. Na dworze mocno padał deszcz, najwidoczniej dopiero teraz mogę poczuć faktyczny klimat Labrove, czyli deszcz, chłód i szare niebo. Wyszedłem z pokoju zarzucając na siebie swój płaszcz i kierując się korytarzem w kierunku sali tronowej, gdy zdałem sobie z czegoś sprawę... Nikt nigdy mi nie powiedział w jakiej części zamku znajduję się mój pokój, więc nie mam pojęcia gdzie jest sala tronowa, cóż w takim razie muszę wykorzystać jedyne użycie jednej z moich mocy magicznych żeby poznać tą pieprzoną drogę, chociaż lepiej pewnie będzie jeśli zapytam się kogoś ze służby, rozejrzałem się po korytarzu i jak się okazało, korytarz był kompletnie pusty, czemu gdy próbowałem się tu wślizgnąć to wszędzie ktoś stał, a gdy potrzebuję pomocy któregoś z tych idiotów to jestem w tym zamku najwyraźniej sam. Nic może kogoś znajdę, bo nie chcę marnować tej umiejętności na taką głupotę.

Idąc długim korytarzem zamyśliłem się trochę próbując sobie przypomnieć którą drogą się dostałem do sali tronowej wcześniej, a ból głowy dalej w tym nie pomaga. Gdy chodziłem tak bez celu w poszukiwaniu kogokolwiek, wpadłem na średniego wzrostu dziewczynę o szarych włosach, przez wpadłem mam na myśli dosłownie wpadłem, bo przez przypadek najzwyczajniej wszedłem w nią, powodując to że nieznajoma upadła, a naczynia które niosła poleciały w powietrze. Złapałem wszystkie naczynia telekinezą i ułożyłem na tacce którą kobieta niosła.

 
-Nic pani nie jest, musi pani patrzeć gdzie idzie.-powiedziałem wyciągając rękę do szarowłosej i pomogłem jej wstać.
-Przepraszam, ale to ty na mnie wpadłeś. -odparła trochę obrażonym tonem, najwidoczniej ona nie chce się męczyć takimi rzeczami jak skróty grzecznościowe... -Poprosiłam cię żebyś się odsunął, ale nie słuchałeś mnie. -to co mówi.... Jest bardzo możliwe, ale tylko po części, bo to nie tak że jej nie słuchałem, tylko jej nie słyszałem.
-Naprawdę? W takim razie przepraszam, nie usłyszałem cię. -przeprosiłem z lekkim uśmiechem na twarzy patrząc w jej jasnozielone oczy. Postanowiłem że nie będę korzystać z liczby mnogiej gdy będę rozmawiać z ludźmi w zamku, nie chciałbym wyjść na dziwadło.
-Jesteś tu nowy? Nie poznaję cię. -powiedziała przechylając głowę na bok.
-Ah zapomniałem, jestem Mael, nie jestem pewny jaką funkcję będę tu pełnić i w tym celu szukam króla, albo sali tronowej. -powiedziałem uśmiechając się nerwowo, nie byłoby dobrze gdyby zawołała straże, chociaż Swain pewnie zadbał o to żeby wiedzieli kim jestem i nie zabili mnie na miejscu.
-Nie słyszałam o tobie, ale skoro tak twierdzisz i możesz tu chodzić tak beztrosko, i nikt cię nie powstrzymuje. -przynajmniej nie woła straży, co prawda nikt mnie nie zatrzymał, bo nikogo tu nie ma.

Dziewczyna wstała z ziemi i otrzepała swoją czarno białą sukienkę, teraz dopiero się jej dokładnie przyjrzałem. Miała małe jasno zielone oczy, które były lekko zakrywane szarymi włosami do klatki piersiowej. Jej ubiór dopiero teraz przykuł moją uwagę, miała na sobie strój pokojówki. 

-Więc mogłabyś mnie proszę zaprowadzić do sali tronowej? -poprosiłem starając się mówić tonem jakbym nie miał pojęcia co mam tutaj robić, co prawda trochę tak było, ale jednak wolałem to zaznaczyć, możliwe że wyciągnę z niej jakąś litość dla nowego kolegi z pracy.
-Muszę to odłożyć, a potem mam chwilę wolną, więc jeżeli mógłbyś zaczekać to chętnie ci pomogę. -powiedziała nawet na mnie nie patrząc, albo jest bardzo wstydliwa, albo uważa że nie jestem wart by na mnie patrzeć, podejrzewam jednak to pierwsze, gdyż nie wygląda na osobę która uznaje innych za gorszych.
-Bardzo ci dziękuję, może ci pomogę z tymi naczyniami? -podniosłem tace z naczyniami telekinezą i czekałem aż nieznajoma ruszy się z miejsca, ale ta tylko stała i patrzyła się na mnie jak na idiotę. - Emmm, coś się stało?
-Potrafisz używać magii? - zapytała z błyskiem w oku i oczywistym zachwytem. Nie widziała jak wcześniej złapałem talerze gdy upadła, czy nie zwróciła na to uwagi?
-Tak, potrafię podnosić i przenosić przedmioty za pomocą umysłu, nazywam to telekinezą. - wytłumaczyłem rozkładając za sobą wszystkie naczynia, a następnie je ponownie złożyłem na stertę.
-Ale piękna moc, na dodatek jest tak przydatna w życiu codziennym, chciałabym móc taką mieć. - powiedziała trochę smutnym głosem, po czym spuściła głowę.
-Ludzie funkcjonują normalnie bez żadnych zdolności magicznych, więc nie przejmuj się niczym. - powiedziałem klepiąc ją lekko w ramię i posłałem jej lekki uśmiech. - Swoją drogą, nigdy nie zapytałem się o twoje imię.
-Nazywam się Klio, przepraszam za moją nieuprzejmość. Jestem jedną z pokojówek w zamku, więc gdyby pan czegokolwiek potrzebował może pan mnie o to prosić. - powiedziała, a podczas mówienia tego dygnęła. Pewnie nigdy nie skorzystam z jej pomocy, wszystko pewnie będzie mógł załatwić mi Swain.
-Bardzo miło mi cię poznać. Gdzie musimy to zanieść? - spytałem spoglądając na stertę naczyń, a następnie w dół na dziewczynę która była znacznie niższa ode mnie.
-Do kuchni, wszystkie naczynia są czyste więc to chyba oczywiste. - powiedziała idąc naprzód, a ja bezsłownie za nią podążałem. Co do samych naczyń, to chyba czyste naczynia można nieść do wielu miejsc, na liście tych miejsc znalazłyby się miejsca takie jak sala biesiadna bądź składzik, ale kuchnia też na pewno jest na liście.
-Więc czym się zajmujesz jako pokojówka? -spytałem, nigdy nie spotkałem się z osobami z tej profesji, więc może dowiem się czegoś ciekawego.
-A co cię to interesuje? Wnioskując po twoim wyglądzie nie będziesz kimś ze służby, a pewnie doradcą, albo coś podobnego. -powiedziała mierząc mnie wzrokiem po czym westchnęła i odpowiedziała na wcześniej zadane pytanie. -Zmieniamy pościel, nakładamy do stołów, sprzątamy, podlewamy rośliny, odsłaniamy zasłony gdy zacznie się dzień, przygotowujemy kąpiel i robimy wszystko inne o co nas poproszą.

Oczami AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz