Prolog

3.9K 132 42
                                    


ON :

Rok 2022 :

Miałem zlecenie na niejakiego Williama Wilsona. Późnym wieczorem przechadzałem się parkiem, w którym o tej porze miał być Wilson. Po pewnym czasie go zobaczyłem, wracał z pracy bo miał na sobie jeszcze garnitur. Jeszcze raz rozejrzałem się czy na pewno nikogo o prócz nas nie ma, i tak jak myślałem byliśmy sami.

 Chwile później znalazłem się za nim, ostrożnie przyłożyłem mu nóż do gardła, dzisiaj nie miałem czasu na zabawy. Szybkim ruchem jednej ręki poderżnąłem mu gardło, druga w tym czasie zatkałem mu buzie żeby przygłuszyć najpierw dźwięk jego zdziwienia, a chwile później jego ryk bólu. Gdy już uchodziło z niego życie upuściłem go, i gdy miałem się już odwracać kątem oka zauważyłem postać.

 Była to na oko szesnastoletnia dziewczyna, która ze strachem w oczach patrzyła się na mnie. Ja wręcz przeciwnie, patrzyłem się na nią jak na najpiękniejsze dzieło sztuki. Wtedy uświadomiłem sobie, że ona nie będzie jak inne, „na jedną noc" ona będzie do końca. Dziękowałem sobie w duch, że na to zlecenie postanowiłem założyć kominiarkę.

 Dziewczyna powoli zaczęła się wycofywać, pewnie myślała że tego nie zauważę, ale mi jako płatnemu zabójcy nie umknął taki szczegół. Zanim dziewczyna zaczęła przyśpieszać, szybkim krokiem znalazłem się przed nią. Chwyciłem ją za nadgarstek i szybko pociągnąłem do siebie odwracając ją plecami do mnie. Puściłem jej nadgarstek i szybko położyłem rękę na jej tali, a drugą zasłoniłem buzie w razie gdyby zaczęła krzyczeć.

 Dopiero teraz dotarł do mnie jej piękny zapach. Pachniała pierdoloną wiśnią. Powoli zbliżyłem swoją twarz do jej ucha, i wyszeptałem:

-Niczego tu nie widziałaś. Jasne złotko? – Starałem się zabrzmieć chłodno i nie naturalnie.

Dziewczyna zaraz po wypowiedzeniu moich słów szybko pokiwała głową.

Grzeczna dziewczynka.

Powoli zdjąłem rękę z jej buzi, założyłem niesforny wypadający kosmyk jej włosów za ucho. Nadal jedną ręką trzymałem ją w tali i za cholerę nie chciałem puścić, ale musiałem. Przed puszczeniem jej wyszeptałem:

- Do zobaczenia, wisienko.

Puściłem i szybkim krokiem odszedłem na drugi koniec parku, gdzie zostawiłem swojego czarnego dodga challengera. Wszedłem do środka i odjechałem. Wiedziałem że moim jedynym celem jest zdobyć wszystkie informacje na temat mojej wisienki, nawet tych mało istotnych. Muszę ją jeszcze zobaczyć, przecież jej to obiecałem. 

A ja nigdy nie łamie obietnic.


***********************************************************************************************

witam was w prologu mojej książki.

Z góry przepraszam za błędy.

Mam nadzieje że wam się spodoba. 

Alexa.

Who are you? #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz