Rozdział XIX

3.1K 122 125
                                    

Valentina :

Obudziłam się przez suchość w gardle i pulsujący ból głowy. Aktualnie leże w swoim cieplutkim łóżku, ale czekaj, jak mogę leżeć w swoim łóżku, w swoim domu jak wczoraj byłam na imprezie u Ryana. Dopiero teraz zorientowałam się, że coś bardzo ciężkiego leży na moim brzuchu. Powoli odkryłam kołdrę ze swojego ciała. Na moim brzuch leży całe wytatuowane ramie. Nie przypominam sobie, żebym zapraszała kogoś do siebie na noc. Ostrożnie odwróciłam się w stronę osoby leżącej obok mnie.  Gdy tylko ujrzałam twarz chłopaka, który leży obok mnie, prawie spadłam z łóżka.

Asher.

Pierdolony Asher, nie wiem jak ma na nazwisko.

Leży obok mnie, w moim łóżku, a jego ręka trzyma mnie w talii.

Widziałam tego człowieka dwa razy na oczy.

Co on do cholery robi w moim domu.

Bezwstydnie zjechałam go wzrokiem. Zatrzymałam się na jego klatce piersiowe. Miał na niej pełno tatuaży, małych, dużych, czarnych, a nawet i kolorowych. Najdłużej zatrzymałam swój wzrok na jego prawej piersi, "Zachowaj tylko te wspomnienia, które dają ci radość"(Jane Austen - Duma i uprzedzenie). Wróciłam wzrokiem do jego twarzy i zamarłam. Asher już nie spał, tylko ze skupieniem przygląda się mojej twarzy. Mój oddech przyśpieszył w momencie, gdy jego oczy zetknęły się z moimi. Jego czarne tęczówki są piękne, dziwne jest to, że jego prawe oko wygląda normalnie, lecz jego lewe jest zaczerwienione.

- Co tu robisz? - zapytałam, zatrzymując się wzrokiem na jego pełnych, malinowych ustach.

- Byłaś pod wpływem alkoholu i narkotyków jednocześnie. Wiesz, że to cholernie niebezpieczne i nieodpowiedzialne? - zebrało mu się kurwa na mądrości. 

- Co cię interesuje pod czego wpływem byłam wczoraj? - pytam, wstając z łóżka.

- Żebyś wiedziała jak mnie to interesuje. - mruknął pod nosem.

- Co? - zapytałam, lecz chłopak mrukną coś niewyraźnego pod nosem i wstał z łóżka.

- Jak się ogarniesz to zejdź na dół. Będziemy tam czekać na ciebie. - powiedział, wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi.

- Jak to, ''będziemy tam na ciebie czekać''? Ktoś jeszcze tu jest? - chłopak już mi nie odpowiedział.

Skierowałam się do łazienki, by zmyć swój już zapewne rozmazany, wczorajszy makijaż. Lec gdy stanęłam przed lustrem, okazało się, że na mojej twarzy nie ma ani grama makijażu. Przebrałam się z wczorajszej sukienki na szary dress. Upięłam włosy w niesfornego koka i umyłam zęby. Gotowa wyszłam z łazienki i kiedy chciałam już wychodzić z pokoju, dostałam wiadomość. 

Psychol #2 : Na chwilę spuściłem cię z oka, a ty już trzech chłopaków do domu sprowadzasz?

Pozmieniałam im wszystkim nazwy myślę, że określenie 'psychol' pasuje do nich idealnie. Ale czekaj, jak kurwa trzech chłopaków. Kto tu jeszcze jest oprócz Ashera, którego nie miał tu być, tak jak reszty osób.

Psychol #2 : Wiedz, że za niedługo wrócę i zapewniam cię, że nawet nie przyjdzie ci do głowy, żeby zapraszać innych chłopaków.

Mam już dość tych wszystkich wiadomości. Wyłączyłam telefon i wyszłam z pokoju kierując się do salonu. To co tam zastałam sprawił, że się zatrzymałam.

Na kanapie stał Zahar, a na podłodze tuż naprzeciwko niego stał Veyron, który chyba myśli, że Zahar chce się z nim bawić. Co lepsze, Asher i Rodion siedzieli na stole przy, którym zazwyczaj jem obiad. W dużym skrócie, trzech starszych ode mnie, umięśnionych facetów, pokonał jeden pies.

Who are you? #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz