Rozdział XXIII

2.7K 147 158
                                    

❗Rozdział może zawierać błędy, które poprawię podczas korekty❗

Valentina :

- Minął już miesiąc odkąd chłopak pod pseudonimem "Cień" uciekł z więzienia. Włoski mafiosa na wolności. Kto wie, kto będzie jego następnym celem, może to być jakaś nieznajoma dla ciebie dziewczyna albo twoja przyjaciółka, ale możesz to być i ty.

Wpatrywałam się tępo w telewizor, na którym leciały wiadomości. Gdy dziennikarka wypowiadała ostatnie zdanie, patrzyła prosto w kamer, wyglądało to tak, jakby patrzy prosto na mnie, próbując mi coś przekazać. 

Miesiąc temu uciekł z więzienia.

Równo miesiąc temu dostałam pierwszą wiadomość od swojego trzeciego stalkera.

Numer Nieznany :

Odkryłaś tylko kawałek tej tajemnicy, Moja obsesjo. Jeszcze dużo przed tobą.

***

Czy zgodziłam się pójść kolejny raz na nielegalny wyścig? Tak. Czy jest to niebezpieczne? W chuj. Czy idę tam z ludźmi, których prawie w ogóle nie znam? Tak, ale to przy nich czuję się dobrze.

Rano napisał do mnie Diego z pytaniem czy gdzieś z nimi wychodzę. Zgodziłam się, ale nie wiedziałam wtedy, że idziemy na nielegalny wyścig. Mam trzy godziny do wyjścia. 

Aktualnie siedzę na kanapie i tępo patrz się w ścianę. Czy ciała Isy i Lucasa pozostaną kiedyś znalezione? Wiem, że rodzice Isabelli zgłosili jej zaginięcie, ale śledztwo stoi w miejscu. Nie mogę zdradzić tego, że wiem kto ich zabił. Bo co bym powiedziała policji, że mój stalker bawi się w mordercę, uznaliby mnie za wariatkę, tak jak ostatnio. Powiedzieli by mi, że nie mam dowodu, to nie mogą nic zrobić. Pozostało wierzyć, że pewnego dnia prawda wyjdzie na jaw.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. To nie może być Diego, bo jesteśmy umówieni na dwudziestą, a jest jakoś po siedemnastej. Powoli podchodzę do drzwi i zerkam przez wizjer, ale nikogo nie widzę po drugiej stronie. Pomyślałam, że jakieś dzieci robią sobie po prostu żarty, więc wróciłam do salonu. Odpaliłam jakiś film, ale prawdę mówiąc nawet nie wiem o czym jest. Cały czas po głowie chodzi mi myśl, że coś może się dziś stać. Ponownie słyszę dzwonek do drzwi i sprawia, że trochę się stresuję. Znów podchodzę do drzwi, żeby tym razem już je otworzyć, ale po drugiej stronie drzwi znów nikogo nie ma. Gdy mam zamykać już drzwi, podświadomość mówi mi żebym spojrzała na wycieraczkę, leżą na  niej czerwone kwiaty. Ale nie tak jak kiedyś róże, teraz na mojej wycieraczce leży bukiet czerwonych lilii azjatyckich.

 Wzięłam kwiaty do ręki i zaniosłam je do kuchni, odłożyłam je na stół , a do wazonu nalałam wody. Gdy wzięłam kwiaty z blatu i włożyłam je do wazonu, zobaczyłam, że na stole leży mała karteczka, która prawdopodobnie wypadła z bukietu. Rozwinęłam ją i gdy tylko przeczytałam treść, obejrzałam się za siebie, patrząc prosto w okno.

Cały czas mam cię na oku, moja obsesjo.

Patrząc w okno, pomiędzy drzewami zauważyłam postać. Ewidentnie jest to mężczyzna, wysoki, bardzo wysoki i umięśniony, niestety jest schowany w ciemności i jedyne co widać to jego sylwetkę i to, że patrzy prosto na mnie.

To on dostarczył mi kwiaty. Nikogo innego tu nie było.

I kto by w ogóle chciał dać MI kwiaty?

Patrzę się prosto w chłopaka, który nadal stoi pod moim domem i jak to ujął "ma mnie na oku", co brzmi trochę dwuznacznie. Nagle przed domem zapaliła się lampa, co świadczyło o tym, że jest już około dziewiętnastej. O cholera. Jakim kurwa cudem jest już prawię dziewiętnasta, jak przed chwilą był osiemnasta. 

Who are you? #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz