- Sam? - mężczyzna odchrząknął cicho i zmarszczył brwi - jak to sam? Gdzie twoja matka, Felix?
- Jest u swojego chłopaka, czy kimkolwiek on tam dla niej jest - chłopiec wzruszył ramionami - ale to dobrze. Lubię, gdy jej nie ma.
- Co masz na myśli?
- To, że zawsze miałem z nią dobry kontakt, ale... na odległość. Tak jakby. Nie potrafię tego panu wytłumaczyć. Ona po prostu zawsze była, ale to tyle. Nigdy nie spędzaliśmy razem czasu, a ja byłem przez nią traktowany, jak dorosły od kiedy miałem jakieś dwanaście lat. Pozwalała mi na tyle rzeczy, że czasem zastanawiałem się, czy ona w ogóle mnie kocha i czy ją obchodzę.
Bang słyszał, ale nie rozumiał. Na początku nie odzywał się, dawał piegatemu czas i przestrzeń na powiedzenie tego, co siedzi w jego głowie, w tym samym czasie układając wszystko w swojej. W końcu jednak przerosło go to, co słyszał:
- Ty wychowujesz się sam?
Młodszy spojrzał na nauczyciela z dołu, wzdychając cicho. Chwilę nad czymś się zastanawiał, po czym nieśmiało kiwnął głową, mówiąc:
- Można tak powiedzieć. Ale nie przeszkadza mi to. Wiem, że mama mnie kocha na swój sposób. Po prostu nie możemy być za blisko i za często razem, bo wtedy ciągle się kłócimy. Tak było, kiedy byłem młodszy. Nie potrafiliśmy dojść do żadnego porozumienia. Ale teraz jest dobrze. Ona większość czasu spędza poza domem, bo jest w pracy albo ze znajomymi. Czasem po prostu zadzwoni do mnie, żeby upewnić się, że wszystko jest okej.
Blondyn wpatrywał się w siedemnastolatka w zupełnej ciszy. Zdobył się jedynie, na złapanie jego twarzy w swoje dłonie i złożenie czułego pocałunku na jego czole.
Oczy piegusa zeszkliły się znienacka. Uśmiech jednak wciąż nie schodził z jego twarzy.
- Felix...
- Nie, nie. Wszystko w porządku, panie Bang. Czasem tak mam.
Mężczyzna oparł głowę chłopca o swoją klatkę piersiową, jedną ręką obejmując jego talię, a drugą - gładząc jego policzek.
Czuł, jak kolejne łzy moczą jego koszulkę, kiedy oddech Felixa stawał się coraz mniej równomierny.- Shhh... spokojnie - powtarzał, gładząc policzek bruneta - jestem tutaj, tak? Nie jesteś sam.
- Ja po prostu... - wyjąkał - boli mnie to tak czasami...
- To nie powód do wstydu...
- Ja wiem, ale ja...
- Starasz się być silny tak, żeby nikt nie zobaczył, jak bardzo tak naprawdę cię to boli. Wiem, rozumiem. Ale Felix... - mężczyzna schował twarz we włosach młodszego, wzdychając cicho.
- Ja po prostu się boję. Boję się tego, że to wszystko czuję, bo przez naprawdę długi czas udawało mi się nad tym panować.
- Emocje nie są po to, żeby je w sobie tłumić, wiesz? Nie musisz mieć kontroli nad wszystkim.
Tym bardziej, że nad niektórymi rzeczami nie da się mieć kontroli.- Panie Bang, ale jeżeli oni nie potrzebują mnie, to dlaczego ja mam potrzebować ich?
- Bo to twoi rodzice. Zawsze będziesz w pewien sposób ich potrzebował. Czy tego chcesz, czy nie.
- Nie chcę znów cierpieć... - szepnął Felix, a Bang przełknął głośno ślinę.
- A ja zrobię wszystko, abyś nie musiał. Obiecuję - szepnął, czule całując czoło chłopca - chodź, zabiorę cię do siebie. Musisz się porządnie wyspać.
hejka, jestem po długiej nieobecności!!
jak już pisałam u siebie na tablicy - bałam się, że mogę już nie wrócić do pisania. Miałam trochę wizję zamknięcia tego konta i zakończenia z pisaniem (przynajmniej tutaj). Jednak motywujecie mnie ciągle. I widząc kolejne powiadomienie, że czekacie na rozdział, sprawiacie, że pomysły same wlatują mi do głowy. Dziękuję, kocham Was! I będę kontynuowała pisanie, więc wyczekujcie ❤️
CZYTASZ
𝗗𝗔𝗗𝗗𝗬 𝗜𝗦𝗦𝗨𝗘𝗦
Фанфик„- Ja nieśmiały? Niech pan spojrzy na to, panie Bang." Bang Chan x Lee Felix