𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘-𝐒𝐈𝐗

708 58 42
                                    

- Skarbie, profesor Bang jest już po swoich godzinach pracy... - rzekła kobieta, rzucając Felixowi niepewne spojrzenie - ale jeśli to sprawa życia i śmierci, mogę do niego zadzwonić...

- Tak, proszę. To bardzo ważne.

Nieco starsza pani powoli sięgnęła do kieszeni swojego fartuszka i drżącą dłonią wyjęła z niego telefon.
Wpisując cyfry na drobnej klawiaturze, mrużyła oczy, przez co Lee mimowolnie i mimo kapiących łez, uniósł kącik ust.

- Co mam powiedzieć? - spytała delikatnie zachrypniętym głosem, przykładając telefon do ucha.

- Że Felix bardzo potrzebuje z nim porozmawiać - odchrząknął cicho, wbijając wzrok w swoje buty.

Nie wiedział właściwie dlaczego tak bardzo zależało mu na rozmowie akurat z Christopherem Bangiem. Mógł w końcu porozmawiać z którymś ze swoich przyjaciół, a nawet ze swoją matką. Coś jednak podpowiadało mu, że to właśnie ten mężczyzna będzie w stanie go zrozumieć.
W końcu był taki dojrzały i... męski. A jemu tak cholernie to imponowało.
A może to różnica wieku, która miała być wyznacznikiem jego dojrzałości? Przecież... nie znali się jeszcze na tyle, aby młodszy mógł oceniać. To co się między nimi wydarzyło było odrębną sprawą. I odrębną rzeczywistością.

- Halo? Dzień dobry, Christopherze, przepraszam cię za ten telefon... Jeden z uczniów bardzo prosił o skontaktowanie się z tobą. - Głos woźnej wyciągnął piegatego z transu. Szybko otarł kolejną łzę, która potoczyła się po jego policzku i wytężył słuch.

- Dzień dobry, pani Jiyoon - cichy głos wydobył się z słuchawki, a serce wyczekującego bruneta zabiło szybciej - proszę sprecyzować... jaki uczeń?

- Felix - rzuciła, szybko spoglądając na młodszego pytająco, a ten niemalże od razu zrozumiał, szepcząc swoje nazwisko: „Lee" - Lee Felix.

- Felix? - głos nauczyciela stał się żywszy, a uczeń w niemałym stresie oblizał usta - zaraz będę w swojej sali. Proszę go tam zaprowadzić. Dziękuję pani bardzo za wiadomość.

Dźwięk zakończonej rozmowy podsumował jego wypowiedź. Kobieta znów spojrzała na Felixa i uśmiechnęła się ciepło.

- Dziękuję. Jest pani najlepsza - rzucił chłopiec, podnosząc się z ziemi i pomachał kobiecie na odchodne.

Całą drogę po całkiem wysokich schodach i pustych korytarzach spędził on na rozważaniach. Nie rozmyślał wbrew pozorom wcale nad tym czy robił dobrze - to, co powie i zrobi Chan będzie dla niego świętością. Dobrze zdawał sobie z tego sprawę i wiedział, że nie ma mocnych, którzy byliby w stanie to zmienić.
Wiedział, że każda rada, którą da mu starszy będzie świetna i otoczona aurą idealności. W końcu był starszy - nie mógł się mylić.

- Felix... tu jesteś... - zasapany i delikatnie zachrypnięty głos dotarł do uszu chłopca, zmuszając go do spojrzenia w stronę dźwięku - chodź.

Blondyn przytrzymał uczniowi drzwi, wchodząc do pustej klasy zaraz po nim. Z westchnięciem przekręcił zamek w drzwiach, zamykając salę od środka.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, piegaty podszedł bliżej, nagłym ruchem ujmując twarz mężczyzny w dłonie i zachłannie wpił się w jego usta. Dłoń Banga w zdezorientowaniu umościła się na talii chłopca, a otwarte szeroko oczy skanowały jego spuchnięte powieki.

- Płakałeś. - Stwierdził, odrywając się od chłopaka i opierając własne czoło o te jego. Swoją dużą dłonią odgarnął kosmyki włosów, które plątały się po twarzy młodszego i delikatnie pogłaskał jego policzek kciukiem.

- Tata. Mój tata - zaczął niepewnie, spoglądając swoimi czerwonymi oczami prosto w ciemne tęczówki blondyna - ja jeszcze panu nie opowiadałem. Ale chyba chcę... chcę, żeby pan wiedział.

Usta bruneta ponownie otarły się o te starszego, a jego powieki powoli zamknęły się. Nabrał głęboki wdech, ponownie spoglądając w oczy nauczyciela zupełnie, jakby doszukiwał się w ich głębi przyzwolenia na to, by zacząć mówić.

- Zawsze cię wysłucham, Felix.

- Ja po prostu... - zaczął zupełnym szeptem, kiedy kolejne łzy powoli spływały po jego polikach - potrzebuję mężczyzny... - delikatne dłonie Lee ułożyły się niezdarnie na klatce piersiowej Banga, o którą po chwili chłopiec oparł jeszcze czoło - ja tak bardzo chcę... żeby ktoś w końcu o mnie zadbał... dlaczego tata tego nie robi? Dlaczego mnie nie chce? Czym go zawiodłem? Panie Bang... czy nie jestem wystarczający?

- Nie mów tak nigdy więcej - rzekł stanowczo Christopher, łapiąc chłopca za brodę i delikatnie unosząc jego głowę - spójrz mi w oczy - rozkazał, jednak widząc brak reakcji, powtórzył jeszcze raz - spójrz mi w oczy, Felix.

Ciemne tęczówki rozpostarły przed profesorem swoją głębinę, a kolana chłopca ugięły się pod wpływem mocnego wzroku mężczyzny.
Ten jedynie oblizał usta, wzmacniając swój uścisk na delikatnej twarzy piegatego.

- Panie Bang... - zaszlochał cicho chłopiec, jednak Christopher nie miał w planach dać mu dokończyć. Przyłożył swoje usta do tych młodszego i przyciągnął go do siebie nawet bliżej, układając dłonie na drobnych biodrach bruneta - p-panie Bang...

- Jesteś tak cholernie wystarczający, Felix. Kurwa... - zaklął szpetnie, ponownie całując pulchne wargi młodszego - sprawiasz, że tracę zmysły, rozumiesz? Sprawiasz, że nie mogę się skupić na pracy i popełniam pierdolone przęstepstwo. Ale nie będę tego żałował. Nie, jeśli będziesz to ty.

- Panie Bang... wyszeptał ponownie chłopiec starając się nabrać pożądny wdech między pocałunkami, którymi był obdarowywany - pan sprawia... że czuję... - wysapał, ponownie spoglądając w twarz mężczyzny - i ja nie chcę zabrzmieć dziwnie... ale... ile ma pan lat?





jejku, jaki długi rozdział.... Miłego dnia, misie!
sama zaczynam się coraz bardziej wkręcać w te książkę...

𝗗𝗔𝗗𝗗𝗬 𝗜𝗦𝗦𝗨𝗘𝗦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz