𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘-𝐅𝐎𝐔𝐑

727 58 27
                                    

- Felix! Wstawaj, koniec lekcji już! - krzyk Jisunga odbił się echem w głowie piegusa. 

- Chwila... to był sen? - mruknął cicho, gdy tylko delikatnie uchylił swoje powieki. Na jego twarzy momentalnie pojawił się grymas niezadowolenia - cholera. 

Niższy posłał mu jedynie obojętne spojrzenie, jakby w ogóle nie zaciekawiony tym, co mógł mieć na myśli chłopak. Po chwili jednak spojrzał prosto w jego oczy, starając się coś z siebie wydusić. 

- Słuchaj, nie chcę cię martwić, ale... no... - zaczął, drapiąc się po karku - twój ojciec dzwonił. 

- Co? Kiedy? - Felix zmarszczył brwi, od razu podnosząc się z ławki - czego chce? 

- Nie wiem, stary. Nie odebrałem. Dzwonił w środku lekcji, gdy spałeś - odparł. Po chwili jego wzrok z powrotem zafiksował się w ciemnych tęczówkach przyjaciela - może powinieneś oddzwonić? 

- Nie. Nie, nie i jeszcze raz nie - rzekł, ledwo dając dokończyć ciemnowłosemu, który na jego słowa jedynie westchnął głośno - dobrze wiesz, jak kończą się nasze rozmowy. Nie chcę znów tego przechodzić. 

- Będziesz musiał jeszcze nieraz. Czy teraz, czy kiedy indziej, to nie ma znaczenia, musisz w końcu stanąć na wysokości zadania i coś z tym zrobić. Nie możesz wiecznie uciekać. 

- Mogę. I przestań mnie pouczać. Nie byłeś w takiej sytuacji, więc nie masz pojęcia, jak się czuję - sarknął jakby bez emocji po czym podniósł się z krzesła, chwycił plecak w dłoń i czym prędzej opuścił klasę.

~~~~

Telefon Felixa nie przestawał dzwonić, a dźwięk co chwilę przychodzących wiadomości rozchodził się po klasie zaczynając coraz bardziej niecierpliwić każdego w niej przebywającego. 

- Czy posiadacz tego dzwoniącego telefonu może po prostu go odebrać? - odezwała się w końcu nauczycielka, a Lee uniósł wzrok znad swoich notatek. 

- Tak, pani profesor. Przepraszam. - westchnął głośno, zabierając ze sobą urządzenie i wychodząc przed klasę.

Jego dłonie trzęsły się, a oddech przyspieszył. Na ekranie wciąż widniał kontakt podpisany jako „tata". Niezmiennie. 
Piegus oblizał swoje spierzchnięte wargi, przymykając powieki na ułamek sekundy w celu szybkiego pozbierania myśli. Dobrze wiedział, jakie będą konsekwencje tego, że odbierze. Wiedział, że będzie tego żałował. Ale gdzieś w środku naprawdę niepokoił go fakt tego, jak wiele razy ojciec wykonał telefon. 

- Halo? - odebrał w końcu, niepewnie przykładając telefon do ucha - mam lekcje, dlaczego tyle razy dzwonisz? 

- Felix? Synu? - cichy głos wydobył się z słuchawki, a chłopak czuł, jak jego niechlujnie posklejane serce znów pęka. Przecież był tak cholernie pewien tego, że już go nie potrzebuje... - musisz mi pomóc. 

- W czym? Co się stało? 

- Jakby to ująć... - westchnięcie mężczyzny przerwało chwilową ciszę - pokłóciłem się ze swoją żoną... kazała mi spakować się i nigdy nie wracać do domu... 

- Jak mógłbym pomóc? - spytał, a fala zawodu znów spłynęła po jego ciele. Oczywiście, telefon nie mógł być bezinteresowny. 

- Przelej mi pół tysiąca. 






głupi cwel z tego ojca 
miłego dnia czy tam nocy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

𝗗𝗔𝗗𝗗𝗬 𝗜𝗦𝗦𝗨𝗘𝗦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz