Mimo, że piegus już dawno spał, Bang wciąż siedział na kanapie obok niego. Wpatrywał się w tę spokojną twarz. Na co dzień Felix był naprawdę chaotyczny. Ale gdy spał, wyglądał, jak najczystszy aniołek. Bez żadnego grzechu.
Jego powieki zdobione wachlarzem ciemnych rzęs spoczywały, usta były delikatnie rozchylone, a klatka piersiowa unosiła się powoli i opadała w zupełnej ciszy.
Trudno było uwierzyć w to, że przed chwilą spomiędzy tych warg wyszły słowa, które wbiły się w głowę Chana niczym sztylety.
„Jak tatuś, którego nigdy nie miałem".Nauczyciel przejechał dłonią po swojej twarzy.
Cóż, Lee trafił w dziesiątkę. Blondynowi zawsze na tym zależało. Na dawaniu innym poczucia bezpieczeństwa. Aby mogli czuć się potrzebni i zadbani. Aby czuli, że mają przy sobie mężczyznę.
Pomyślicie teraz pewnie: „ależ on ma dobre serce!". Jednak będziecie w błędzie.
Poprawna odpowiedź brzmi: „ależ on ma zranione serce".W tamtym momencie cichy pomruk wydobył się z ust Felixa, który już po chwili uchylił powiekę i rzekł ospale:
- Panie Bang, pan też musi się wyspać. Proszę się położyć.
Tyle wystarczyło, aby łza wypłynęła spod powieki Chana.
Bingo, Felix.
Byłeś pierwszym, który podjął się zadbania o starszego.
powiem wam tak szczerze, że piszę ten rozdział po tym, jak mój ojciec postanowił poudawać wspierającego i tak mi sie troche śmiac chce
kc was, buziaczki mozecie dostac co najwyzej ode mnie ;;;;)))))
CZYTASZ
𝗗𝗔𝗗𝗗𝗬 𝗜𝗦𝗦𝗨𝗘𝗦
Fiksi Penggemar„- Ja nieśmiały? Niech pan spojrzy na to, panie Bang." Bang Chan x Lee Felix