Obudziłam się rano że starszym bólem głowy. W pokoju znów byłam sama. Szczeże mówić żatko kiedy tutaj spała większość z Zanem I Rafem. Jako jedyni mieli trzy łóżka w pokoju. Podeszłam do lustra i wyglądałam tragicznie. Wyskoczył mi pryszcz na lewą brwią ale to dlatego że zbliżał mi się okres. Miałam strasznie podkrążone oczy. Usta słuche tak jak skóra na całej twarzy. Nałożyłam jakiś nawilżający krem. A potem zrobiłam makijaż nakładając korektor, trochę pudru, róż, Rozświetlasz i wytuszowałam rzęsy. Znalazłam w swoich kosmetykach pomadkę nawilżająca która nałożyłam na usta. Ubrałam szare dresy i wyszyłam z pokoju. Zastałam na kanapie siedzącego Rafe z Zanem I Sophią. Podeszłam do nich a w tym czasie wstała Sophia stając przedemną.
-Wiem że urodziny miałaś wczoraj ale prezenty złożymy Ci dzisiaj bo niechcialismy psuć ci wczorajszej niespodzianki.-Powiedziała uśmiechać się.-Siadaj mi zaraz przyjdziemy.-Powiedzialam po czym poszła wraz z chłopakami. Wzięłam wodę z stolika i napiłam się łyka. Po chwili przyszli. Wstałam aby podejść bliżej nich.-Wszystkiwgo najlepszego.-Powiedziała Sophia dając mi mała torebkę z prezentem i bukiet białych róż.
-Jeju nie trzeba było ale dziękuję .-Powiedziałam uśmiechając się i ją przytulając.
-Moja ulubienicą skończyła 19 lat. Wszystkiego najlepszego. Rosie nie zadawaj się aż tak z Matteo wiedziałem jak na ciebie patrzy on tylko cie zrani.Ale po za tym najlepszego.-Powiedziałam podajcie mi też róże ale różowe i małe pudełeczko.
-Rafe pomiędzy mą a Matteo nic nie ma nie przejmuj się jestem całą twoja.-Powiedziałam a szatyn mnie przytulił i dał buziaka w policzek.
-Wiem. -Wyszeptał w moje ucho odrywając się o demnie.
-Dziękuję.
-Oj Rosie to już poważny wiek 19 lat to miałam lata temu a dokładnie rok. Wszystkiego Naj.-Powiedział a ja przyjęłam od niego znów różowe róże.
-Dziekuje.-Powiedziałam.-Musze to zanieść.-Oznajmiłam idąc do pokoju.
-Pujde z tobą.-Powiedział Rafe idąc za mną i pomagając mi wsiąść to wszystko.
Weszliśmy do pokoju a ja położyła Prezent na łóżko przynaszac wazon z łlsiwnki który stał tam dla dekoracji. Nalałam trochę wody i wsadziłam wszystkie kwiaty razem.
-Mam otworzyć prezenty?-Spytałam iedajc na swojej łóżko.
-Oczywiscie chyba że niw chcesz wiedzieć co dostałaś.-Powiedziała Rafe Siadając koło mnie.
-Dobra .-Wzięłam jeden z nich a był on od Sophi. Zajrzałam do środka I ramek ze naszym zdjęciem jak siw przytulamy na Halloween. Byłyśmy przebrane za policjantkę i więźnia. Ja byłam wieznieiem a Sophia policjantką. Dostałem też kremową bluzę. Na środku był mały czary napis z datą ale cyframi rzymskimi a dokładnie XIX.VII.XXV Czyli datą urodzenia Sophi a na lewym rękawie przy nadgarstku Duże literka S i serduszko. I do tego karteczka. Ps. Mama też z twoją datą. Przeczytałam to.
-Jeju jakie to słodkie.-Powiedziałam spoglądając na szatyna a ten spojrzał na mnie I szeroko się uśmiechną. Wyjął z kieszeni paczkę piairosów i jednego zapił Gdy ja wyciągałam dalej. Zostały już same słodycze. Moje ulubione żelki Haribo, Reese's i białe Kinder Bueno. Potem otworzyłam prezent od Zane który dał mi lego bonsai. I w końcu prezent od Rafe. Otworzyłam paczkę na co chłopaki był bardzo prdekscytowany zobaczyłam zdjęcie ze wczoraj w ładnej ramce i mgiełke Victoria secret z kawałkami złota o której cały czas mówiła Raifowi.
-Dziękuje.-Powiwdziałam przytulając Szatyna.
***
Cały dzień przesiedziałam z Rafem I co jakiś czas ktoś do do mnie przychodził z prezentem. Miałam pełno róż i różnych naszyjników oraz jedną piżamę od Blaisa. Po 22 Rafe już poszedł a ja zostałam sama. Przyszli do mnie wszyscy oprócz Matteo. Popatrzyłam na toaletkę na której stał wazon z kwiatami i były w nim same różowe albo białe róże. Kocham róże ale bordowe. Zajęłam siw telefonem leżąc w łóżku. Po chwili ktoś wszedł do pokoju zgadzają światło. Myślałam że to Sophia robi sobie żarty ale przypomniałam sobie tamtą noc z Matteo.
-Matty czy to ty?-Spytałam ale zanim zdarzyłam coś powiedzieć usłyszałam szepty.
-A jak tak to co?-Spytał a ja już wiedziałam że to on.
-Nie żartuj sobie.-Wyamrotałam wstając z łóżka I podchodząc do włącznika światła jednak potknęła się o coś i wleciałam na Matteo. Stojącego tuż przy drzwiach. Wymagałam włącznik świata i je włączyłam.
-Przepraszam.-Wymartotałam odchodząc i znów Siadajcie na łóżko.
-Wszyskiego najlepszego.-Powiedziała Dając mi bordowe róże takie jakie kochałam i pudełeczko. Otworzyłam je i zobaczyłam kolczyki w kształcie złotych motylków. Zapamiętał jak kiedyś Powiedziałam mu że w wieku dziesięciu lat na moim nosie usiadł motyl który po chwili po prostu sam z siebie zdechł. Miałam chwilowa depresję przez to ale w końcu z tego wyszłam i poochałam motyle.
-Dziękuję.-Powiedziałams pogladajc na bruneta.-Wiesz myślałam o twojej mamie. I chce wiedzieć coś o niej.
-Rosanno.-Powiwdział kręcąc głową i na mnie spoglądając.
-No proszę.-Poprosilam na co on się zgodził przewracając oczami.
-Dobrze ale za mała przysługę.-Dodał A ja unisłam brwi do góry I pokiwałam głową.
-Jaką?-Spytałam kładąc się i opierając kolano o jego plecy.
-Dowiesz się później.-Powiedział a ja przerzuciłam oczami I spojrzałam na niego.-Moja mama miała na imię Camelli. Miałem sześć lat ja zmarła. Była wysoką brunetka. Wiesz co trochę mi ją przypominasz. Mam oczy po niej. Mój ojciec bardzo ją skrzywdził. Może jej niw bił I nie wyzywał ale zanim urodziłam się ja bardzo się kochali potem ojciec kazał mi robić brudną robotę i mię torturował a matka płakała wiedzac to. W moje szóste urodziny pokłucili się i to poważnie mama nie wytrzymała i wsiadła w samochód wpadł w poślizg i zginęła na miejscu uderzając w inne auto. Mam jej zdjęcie ale czuję że muszę je skasować i zapomnieć o niej. Obiecałem sobie że w jak w przyszłości będę miał córkę to nazwę ją właśnie Camellia.
-Matteo ja nie wiedziałam przepraszam. -Powiedziałam siadając i głaszcząc jego ramię.
-Nie szkodzi. Mój ojciec może kiedyś był zły ale teraz jest zupełnie inna osobą. Powiedział że chce naprawić masze relacje. I udaje musie to. Nigdy już nie spojrzę na niego jak na osobę która powinna mi być bardzo bliska ale on jest moim ojcem i nie zamierzam znów go stracić. Obiecał mi że nikogo już nie skrzywdzi i będę spotykał się z nim.-Powiedział lekko się uśmiechać.
-Ciesze się że pogodziłeś się z ojcem a co do imienia to wydaje mi się że Twoja przyszła żona zgodzi się tak nazwać waszą córkę jak opowiesz jej tą chistorię.-Powiedziałam przecierając łezkę która spłynęła mi po policzku. To że wzruszenia.
-A ty nie miałaś takiej osoby po której chcesz dać imię swoim dzieciom-Spytał spoglądając na mnie.
-Miałam.-Powiedziałam przenosząc wzrok na niego.-Nazywał się Zayden. Był moim najlepszym przyjacielem od zawsze ale podczas pewnych wakacji że swoją siostrą utopił się w morzu. Gdy mieliśmy czternaście lat przyrzekliśmy sobie że jak dorośniemy to się pobierzemy a jak to nie wypali to chociaż nazwiemy własne dziecię naszymi imionami.-Dodałam ocierając łzę która spłynęła po moim policzku.
-Zayden powiedasz.
-Tak. Super chłopak jak byś go tylko mógł poznać...-Zaczełam lecz przerwałam a brunet wstał z łóżka I ruszył w kierunku korytarza.-Już idziesz?-Spytałam na co ten spojrzał na mnie I lekko się uśmiechnął.
-Narazie.-Powiedział I wyszedł.
CZYTASZ
Evil is Coming. Matteo Riddle Rosanna Zabini
RomanceEnemies to lovers Pewna czarodziejka Rosanna Zabini która marzy o uczeniu się w Hogwarcie toczyła idealne życie miała chłopaka i przyjaciół a także brat Blaisa Zabini ale w końcu ich piękny świat się skończył. Pewnego dnia dowiedzieli się o tragedii...