Rozdział 3

26 4 0
                                    

Aleksandra

– O! Już jesteś – usłyszałam za plecami głos Doroty, kiedy czekałam przed szkołą podstawową, aż skończy się ostatnia lekcja. Wreszcie miałam poznać moją pierwszą podopieczną.

Tego dnia zajęcia na uczelni skończyłam wyjątkowo wcześnie, więc zdążyłam jeszcze wrócić do mieszkania, aby odłożyć rzeczy i zmienić ubranie. Wybrałam zwykłą białą koszulkę z długim rękawem i niebieskie dopasowane dżinsy. Zależało mi na zrobieniu dobrego pierwszego wrażenia, a nie wiem, czy udałoby mi się to, gdybym przyszła w ogromnej bluzie, którą to miałam na sobie na uczelni.

– Tak, przed chwilą przyszłam – odpowiedziałam i niemal w tej samej chwil zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec zajęć. Po kilku minutach dzieci zaczęły opuszczać mury szkoły. Wśród tłumu wypatrzyłam dziewczynkę, która patrzała wprost na mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Kiedy odpowiedziałam jej tym samym, pożegnała się z koleżankami i w ciągu kilku sekund znalazła się obok nas.

– Kasiu, to jest właśnie Ola, dziewczyna, o której ci mówiłam – powiedziała Dorota, wskazując na mnie ręką.

– Bardzo miło mi cię poznać – wtrąciłam, podając dłoń uroczej blondynce.

Spojrzała na mnie ostrożnie, po czym oddała mi uścisk. Jej twarz wyrażała ogromne zainteresowanie, a piękne, błękitne oczy miała szeroko otwarte. Ubrana była w zwykłe spodnie dżinsowe, dopasowany T-shirt i cienką kurtkę z motywem kwiatowym pasującym do tego na jej butach.

„Ta dziesięciolatka ubiera się lepiej, niż ja kiedykolwiek bym potrafiła" – pomyślałam.

– Masz pomysł, gdzie mogłybyśmy się spotykać? – zapytałam z uśmiechem. Patrząc na dziewczynkę, miałam wrażenie, że tylko ja z naszej dwójki się denerwuję. Miałam ochotę dowiedzieć się o niej wszystkiego, począwszy od tego, jak to robi, że uśmiech nie schodzi jej z twarzy.

– Obiecałam bratu, że jeśli nie powiadomię go wcześniej o planach, to zawsze po szkole będę wracała prosto do mieszkania – odpowiedziała. - Chodźmy, to niedaleko! –Teraz już naprawdę byłam pod wrażeniem. Zaczęłam podziwiać dziewczynkę nie tylko za łatwość w nawiązywaniu kontaktów oraz również za bycie bardziej odpowiedzialną niż nie jeden dorosły.

– Skoro wszystko mamy już wyjaśnione myślę, że mogę zostawić was same – wtrąciła Dorota.

Pożegnałyśmy się i wolnym krokiem ruszyłyśmy chodnikiem wzdłuż ruchliwej ulicy w stronę wskazaną przez Kasie. Słońce świeciło, jakby był środek lata, a delikatny wietrzyk smagał nasze twarze.

Podczas tej krótkiej drogi powrotnej dziewczynka nawijała jak katarynka. Opowiadała mi o szkole i o przedmiotach, z którymi miała trudności. Dowiedziałam się, że największe problemy miała z matematyką i potrzebuje pomocy przy sprawdzaniu wypracowań. Kiedy mówiła mi o ocenie, jaką dostała z ostatniego zadania, ton jej głosu momentalnie się zmienił. Zdawał się dużo mniej wesoły niż przed kilkoma sekundami. Wyraz twarzy młodej uczennicy sugerował oburzenie.

Śmiałam się w duszy, jednak zachowałam powagę i potakująco kiwałam głową, tym samym sugerując, że zgadzam się, co do niesprawiedliwej oceny.

Przerwałyśmy rozmowę, dopiero kiedy wchodziłyśmy po schodach starej kamienicy. Czekałam bez słowa, kiedy Kasia szukała klucza, aby otworzyć drzwi znajdujące się na pierwszym piętrze.

Weszłam do środka, po czym przystanęłam w wąskim korytarzu i przytrzymując się jedną ręką ściany, ściągnęłam buty. Dziewczynka w tym czasie zamknęła za nami drzwi i powiesiła klucz w drewnianej szafeczce. Spojrzałam na nią z podziwem. Zastanawiałam się, czy ja w jej wieku byłam równie dojrzała... Na pewno nie.

Hope Dies LastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz