Rozdział 22

12 2 0
                                    

Kamil

– Znał pan naszego ojca? – zapytałem, kiedy jego słowa do mnie dotarły. Patrzałem na pana Badowskiego kompletnie oniemiały, zapominając nawet o tym, aby grzecznie się przywitać.

Nie tylko ja byłem zszokowany. Ola i Kasia również stały z szeroko otwartymi oczami, oszołomione tą informacją w równym stopniu, co ja.

Patrzałem przed siebie zdezorientowany i czułem, jak serce pochodzi mi do gardła. Nie byłem pewien, czy jestem gotów na poznanie wiążącej się z tym historii.

– Proszę, usiądźcie - powiedział, wskazując kanapę. – Chętnie wam o tym opowiem.

Zająłem miejsce. Po mojej lewej stronie usiadła moja siostra, a po prawej Ola. Dziewczyna położyła dłoń na moim kolanie, chcąc dodać mi otuchy. Dopiero w tym momencie rozejrzałem się po pomieszczeniu. Otwarta przestrzeń, jasne drewniane podłogi, wielkie okna i przytulne meble w kolorach brązu. Ściany były kremowe, a stolnik i wszelkie dodatki znajdujące się w pomieszczeniu, wykonane były w kolorze pasującym do podłogi. Po drugiej stronie pokoju stał kominek, który otaczały regały sięgający sięgające od podłogi do sufitu. Już wiedziałem, skąd Ola wyniosła miłość do literatury. Pod oknami dostrzegłem długi stół jadalny z równo ustawionymi krzesłami po dwóch jego stronach. Obok z kolei, znajdowało się przejście najpewniej prowadzące do kuchni. Na ścianach wisiały obrazy, a na półkach oraz przy kominku stały rodzinne zdjęcia.

– Mają państwo piękne mieszkanie – wydusiłem, kiedy rodzice Oli usiedli naprzeciwko nas.

– Bardzo ci dziękujemy – odparła z uśmiechem pani Badowska.

– Skąd znałeś ojca Kamila i Kasi? – wtrąciła Ola, chcąc tak jak ja, najszybciej poznać odpowiedź.

Mężczyzna spojrzał na córkę z miłością i rozpoczął swoją opowieść.

– Kiedy zaczynałem studia prawnicze, byłem biedny jak mysz kościelna. Wyjechałem do dużego miasta i nie miałem pieniędzy na życie. Wtedy z nieba spadł mi chłopak, poznany właściwe przez przypadek podczas szukania stancji. Krzysztof rozpoczynał właśnie naukę w Szkole Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu i szukał współlokatora do mieszkania.

– Czekaj, czekaj - przerwała moja dziewczyna. – Przecież ty studiowałeś we Wrocławiu.

Spojrzałem na Olę, po czym przeniosłem wzrok z powrotem na jej ojca, czekając na dalsze wyjaśnienia.

– To prawda, jednak tylko w części - zaśmiał się. - Chyba najwyższa pora w końcu ci się przyznać, że przez dwa lata studiowałem budownictwo na Politechnice Poznańskiej.

– Słucham? Rzuciłeś studia?

Pokiwał twierdząco głową, po czym kontynuował.

– To nie było dla mnie i to dzięki namowom waszego ojca – powiedział, przenosząc wzrok pomiędzy mną a Kasią - rozpocząłem prawo na Uniwersytecie Wrocławskim. Tam skończyłem studia i poznałem moją przyszłą żonę.

Spojrzałem na Olę i nie byłem pewien, czy bardziej zszokowała ją informacja, że jej ojciec znał mojego, czy, to, że w młodości zmienił studia. Jednak ja chciałem wiedzieć więcej. Chciałem poznać mojego tatę z perspektywy człowieka, który znał go w młodości.

– Utrzymywaliście jeszcze kontakt? – zapytałem.

– Oczywiście, jednak nie w takim stopniu, jakbym tego chciał – wyjaśnił. – To były inne czasy, nie było telefonów i mediów społecznościowych, abyśmy mogli do siebie codziennie pisać i dzwonić. Jednak udało nam się jeszcze kilka razy spotkać w okresie pomiędzy przeprowadzką twojego ojca do Wrocławia i rozpoczęciem przez niego służby w straży pożarnej a moją przeprowadzką tutaj.

Hope Dies LastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz