Rozdział 10

16 2 0
                                    

Kamil

Szybko zatrzasnąłem drzwi, nie chcąc słuchać jej wyjaśnień. Ciężko to przyznać, ale naprawdę podobała mi się myśl, że ma na sobie moją koszulkę.

Westchnąłem cicho i zerknąłem przez wizjer.

Stała na schodach jeszcze przez kilka sekund, po czym wzięła głęboki oddech i spoglądnęła na drzwi. Byłem pewien, że wróci, aby oddać ubranie, jednak obróciła się na pięcie i szybko zeszła piętro niżej, przez co straciłem ją z pola widzenia.

Przekręciłem zamek i śmiejąc się cicho, przeszedłem przez salon prosto do swojego pokoju. Kasia była już zajęta oglądaniem jakiejś kreskówki, więc nawet nie zwróciła na mnie uwagi.

Pożyłem się na łóżku i w końcu odetchnąłem pełną piersią. Co się ze mną działo? To, co odczuwałem tego dnia w towarzystwie Oli, było mi tak obce, że nawet nie potrafiłem zidentyfikować tego uczucia.

Byłem zdezorientowany, jednak ucieszyłem się, kiedy ją zobaczyłem. Gdybym wiedział, jakie będą skutki tego spotkania, może wcale bym się go tak nie obawiał. Minęło wiele miesięcy, odkąd czułem się tak dziwnie opanowany i zadowolony, gdyby jednak tego ranka, ktoś powiedział mi, że taka sytuacja będzie miała miejsce, to prawdopodobnie bym mu nie uwierzył.

Był wtorek więc restauracja, w której pracowałem, świeciła pustkami. Godzinę przed upływem mojej zmiany, Błażej poprosił mnie na słówko, chcąc poinformować, że nie ma potrzeby, aby na zmianie było aż trzech kelnerów, więc mogłem skończyć swoją wcześniej.

„To doskonała okazja powiedzieć w końcu siostrze o utracie pracy w barze" – pomyślałem.

Pożegnałem się i powłóczyłem nogami w stronę szatni.

Zabrałem rzeczy, chwyciłem cienką kurtkę i wyszedłem na zimne, listopadowe powietrze. Będąc już na zewnątrz, przypomniałem sobie, że powinienem porozmawiać z szefem o dodatkowych zmianach, jednak nie miałem już na to siły. Nie zawracając sobie na razie głowy dodatkowymi problemami, poszedłem w stronę mieszkania.

Przed rozmową z Kasią potrzebowałam jeszcze zebrać myśli, więc wybrałem okrężną drogę przez niewielki park. Uliczkami przechadzało się kilku uczniów i młodych dorosłych, a na ławce siedziała para emerytów. Nikomu nie przeszkadzało, że, na dworze było już praktycznie ciemno i wciąż spędzali czas w parku, obserwując oznaki zbliżającej się jesieni.

Kiedy byłem młodszy, regularnie przychodziłem do takich miejsc. Uwielbiałem świeże powietrze i te godziny, spędzone z siostrą na placu zabaw.

Przyśpieszyłem kroku i szybko znalazłem się przed wejściem do budynku, w którym znajdowało się moje mieszkanie. Wspinając się po schodach kamienicy, usłyszałem głośny śmiech dobiegający zza drzwi. Pomyślałem wówczas, że pewnie moja siostra znowu zaprosiła koleżanki i teraz siedzą w salonie i się wygłupiają.

Jakie było moje zadawnienie, kiedy przekraczając próg, zobaczyłem Kasię leżącą na ziemi, trzymającą się za brzuch ze śmiechu i znajomą brunetkę, pochylającą się nad blatem w kuchni, za dużej koszulce. Mojej koszulce.

Dlaczego akurat dziś musiałem skończyć pracę wcześniej? Nie byłem jeszcze gotowy na konfrontację z tą dziewczyną. Wystarczyło spojrzeć na Olę, by poczuć chęć zbliżenia się do niej. Długie, niemal czarne włosy opadały na jej ramiona oraz na twarz zasłaniając mi widok. Nic nie było w stanie przygotować mnie na obraz, który właśnie malował mi się przed oczami.

„Co tu się dzieje?" – zapytałem, wpatrując się w dziewczynę. Podniosła głowę, a na jej ustach gwałtownie zamarł uśmiech.

Świetne wzbudzam w niej uczucia, nie ma co. W tamtym momencie obiecałem sobie, że tym razem nie zachowam się w stosunku do Oli jak kutas. Musiałem zapomnieć o dumie i w końcu zachować się jak na porządnego gościa przystało.

„Ola właśnie na ciebie czekała. Nie będę wam przeszkadzać" – powiedziała Kasia, zostawiając nas samych.

Ola czekała na mnie? Dlaczego? Myśli podpowiadały mi, że jedynym powodem mogła być jej złość za moją zuchwałość i wdanie się w bójkę. Miała pełne prawo i wcale bym się nie zdziwił, gdyby rzeczywiście taka była przyczyna jej chęci rozmowy ze mną.

Pomimo wszystko, nie żałowałem swojego zachowania. Nie chciałbym nawet pomyśleć, jak potoczyłaby się tamta noc, gdybym nie zareagował. Zgodziłaby się pójść z tym prymitywnym gościem do jego mieszkania? Odmówiłaby? Spoliczkowałby go? Zdecydowanie wolałbym którąś z dwóch ostatnich opcji, ale nie mogłem ryzykować, że wybór padnie na tę pierwszą.

Siedziałem i obserwowałem jak z przejęciem tłumaczy mi, że czuje się winna za konsekwencje piątkowych wydarzeń. Nie chciałem jej przerywać, jednak nie mogłem słuchać, jak wielką głupotą było każde kolejne słowo wychodzące z jej ust. Nie mogłem uwierzyć, że przez cały weekend, takie absurdy zawracały jej głowę.

Gdy w końcu podniosła wzrok, by spojrzeć mi w oczy, przez krótką chwilę pozwoliłem sobie wyobrazić, jakby to było trzymać ją w ramionach, poczuć jej nagie ciało obok swojego i nie przejmować się już niczym.

To było jednak niemożliwe. Ola to jedna z wielu osób, która poczuła litość po poznaniu mojej historii. Pomoc Kasi w lekcjach to jedno, ale zbudowanie głębszej relacji za mną to całkowicie inna sytuacja. Nie potrzebowałem związku ani nawet przyjaźni zbudowanej na współczuciu. Z tego właśnie powodu Maciek, był jedyną osobą, której pozwoliłem się do sobie zbliżyć.

Pomimo tego nie chciałem, żeby się winiła zwłaszcza za konsekwencje, którymi sam nie przejąłem się aż tak bardzo, jak jej się wydawało. Jasne dodatkowa kasa zawsze by się przydała, ale bez niej też dałbym sobie radę.

Postarałem się jej to spokojnie wytłumaczyć i muszę przyznać, że jej troska o moją pracę była urzekająca. Nawet nie zauważyłem, kiedy drzwi pokoju moje siostry lekko się uchyliły i zaczęliśmy być podsłuchiwani.

Myślę, że gwoździem do trumny, który wprowadził Olę już w całkowite osłupienie była reakcja Kasi na informację, że nie pracuję już w barze.

„Dlaczego ta dziewczyna tak się tym przejmuje?" – zastanawiałem się.

Z jakiegoś powodu, od kilku lat wzbraniałem się przed wszelkimi oznakami współczucia i próbami wsparcia, więc dlaczego w tym przypadku było inaczej? Dlaczego na samą myśl o jej przejęciu moją sytuacją, czułem jakieś dziwne ciepło w sercu?

Dalsze natrętne myśli przerwało pukanie do drzwi.

– Otwarte – odparłem.

– Skoro zabrała ci koszulkę, to masz w zastaw jej sweter – oświadczyła Kasia, podając mi ubranie należące do Oli.

Zaśmiałem się głośno. Wziąłem sweter do rąk i odłożyłem na oparcie krzesła stojącego przy biurku.

– A i przyniosłam ci jedną – dodała, podając mi babeczkę. – Jakbyś miał ochotę spróbować. – Jej twarz przybrała dziwny wyraz.

– Dzięki – odparłem niepewnie, kiedy odłożyła wypiek na szafkę, po czym szybko zamknęła drzwi.

To było co najmniej podejrzane, więc odłamałem kawałek i powoli wsadziłem do ust. Na języku poczułem smak słonych orzeszków, mieszających się z kwaśnymi żelkami.

Wepchnąłem z obrzydzeniem i wrzuciłem babeczkę prosto do kosza.

Schyliłem się do szafki, w której trzymałem dokumenty i odnalazłem te otrzymane od Doroty. Przekartkowałem je, szukając kontaktu do pewnej podstępnej wolontariuszki. Zapisałem numer w telefonie i uśmiechając się szeroko, napisałem którą wiadomość: „To najgorsze babeczki, jakie w życiu jadłem".

Hope Dies LastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz