Rozdział 11

16 3 0
                                    

Aleksandra

Przeczytałam wiadomość, kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania. Pomimo zażenowania, jakie czułam po usłyszeniu komentarza Kamila na klatce schodowej, zaśmiałam się głośno, widząc SMS-a, który przeszedł z nieznanego numeru.

Starałam się nie myśleć, „co by było, gdyby", bo to i tak niczego by nie zmieniło. Pewnie, że mogłam wyjść z mieszkania zaraz po skończonych korepetycjach, albo w ogóle nie iść na imprezę w piątek, ale tego nie zrobiłam i wszystko potoczyło się tak, jak musiało się potoczyć. Mogłam albo żyć dalej, albo siąść i zabrać się za rozwiązywanie równania na podróż w czasie.

Kamil objawił przede mną swoją drugą twarz. Już nie odbierałam go jako oschłego, aroganckiego brata Kasi. Do dziś pociągał mnie jedynie pod względem fizycznym, ale przepadłam, gdy po krótkiej rozmowie okazało się, że jednak ma jakieś uczucia.

Niewiarygodne.

I jeszcze ta koszulka... Że też dałam się namówić, trzeba było piec w grubym, niewygodnym swetrze. Poczułam ogromny wstyd, a przede mną było jeszcze zwrócenie koszulki i odzyskanie własnego ubrania, jeśli chciałam zachować resztki godności.

***

W środę po zajęciach ruszyłam prosto do MDKu na pierwszy oficjalny kurs, nie licząc tego organizacyjnego, który odbył się w zeszłym tygodniu.

Bez problemu odnalazłam salę i rozglądnęłam się po ludziach zgromadzonych w środku. Było nie więcej niż dwadzieścia osób jednak rozbieżność wiekowa, była ogromna. Uśmiechnęłam się lekko, widząc, że wszyscy usiedli według piramidy, zgodnie z układem od najstarszych do najmłodszych. Począwszy od pierwszego rzędu, gdzie siedziały trzy panie w wieku moich dziadków poprzez kilkanaście osób w przedziale trzydzieści-pięćdziesiąt, aż po grupę studentów siedzących na samym końcu. Udałam się w ich stronę i zajęłam miejsce z brzegu, obok drobnej dziewczyny. Miała krótkie blond włosy ścięte na boba i piękny sweterek w kolorze pudrowego różu.

– Cześć, jestem Ola – przedstawiłam się, wyciągając rękę.

– Olga – odparła z uśmiechem, ściskając mi dłoń. – Długo jesteś wolontariuszką? – zapytała.

– Oh nie – zaśmiałam się. – Mam wyjątkowo krótki staż.

– Ja również. Zaczęłam pomagać dzieciakom dopiero podczas tegorocznych wakacji.

– A co robisz na co dzień? – Byłam ciekawa czy wolontariat to tak jak w moim przypadku jedyna forma pracy z dziećmi.

– W tym roku rozpoczęłam studia pedagogiczne – uśmiechnęła się. – A Ty?

– Jestem na trzecim roku na kierunku Automatyka i Robotyka.

– Brzmi ciekawie.

– Aha – popatrzałam na nią sceptycznie, po czym roześmiałam się na tyle głośno, że zwróciłam na siebie uwagę ludzi wokół. – Nie musisz kłamać.

– Masz rację, wcale tak nie brzmi – zachichotała. – Zresztą, jak tylko weszłaś do sali, byłam pewna, że jesteś aspirującą nauczycielką.

Aspirującą nauczycielką?

Wyglądało na to, że nawet nieznajoma potrafiła dostrzec we mnie coś, czego sama nie widziałam i czego nie byłam świadoma. Jak to się dzieje, że niektóre wydarzenia, jak również usłyszane słowa, są w stanie wniknąć mi głęboko pod skórę i zakotwiczyć się w moim umyślę na naprawdę długi czas.

Nie zdążyłam tego w żaden sposób skomentować, ponieważ w samej chwili do pomieszczenia wszedł mężczyzna, którego pamiętałam z ubiegłego tygodnia.

Hope Dies LastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz