Rozdział 23

11 1 0
                                    

Aleksandra

Kiedy wróciliśmy do domu, na dworze było już kompletnie ciemno. Ulice rozświetliły jedynie lampy uliczne i świąteczne światełka porozwieszane na domach sąsiadów.

Weszliśmy do kuchni, skąd słychać było szmery rozmów i dźwięki muzyki.

– Co tu się dzieje? – zagadnęłam, przekraczając próg.

Blaty były pełne potraw, a w powietrzu unosił się zapach cynamonu. Moi rodzice wraz z Kasią, siedzieli przy stole i dekorowali pierniczki.

– Nie mieliście robić ciasteczek korzennych? – zapytałam.

– Zrobiliśmy – odparła dziewczynka, wskazując jeden z talerzy leżący obok mnie.

– I zrobiliśmy też pierniczki.

– Kurde mamo, bo zrobię się zazdrosna – zażartowałam, ciągnąc Kamila za rękę, abyśmy siedli przy stole razem ze wszystkimi. – Ze mną nigdy nie robiłaś tyle rodzajów ciastek.

– Bo ty przychodziłaś i mówiłaś „mamo zrób mi", a Kasia bardzo mi pomogła – odpowiedziała z uśmiechem, na co dziewczynka wyprostowała się dumnie.

Odwróciłam wzrok w kierunku Kamila, po którym widać było, jak bardzo uszczęśliwia go fakt, że jego siostra tak dobrze dogaduje się z moimi rodzicami.

– Nie przydaliśmy się podczas pieczenia, to chociaż pomożemy dekorować – odparł mój chłopak, biorąc do rąk jedno z ciastek.

– Tylko nie podjadaj! – upomniała go siostra, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem i zabraliśmy się do roboty.

Praca mijała w niezwykle radosnej atmosferze, a umilała ją tak dobrze mi znana muzyka świąteczna, lecąca w tle. Była ona puszczana w tym domu od lat i stanowiła jeden z głównych składników moich wspomnień, wiążących się z tym okresem.

Bardzo obawiałam się, że po wcześniejszej rozmowie dotyczącej moich studiów, może być niezręcznie, a panujący nastrój mógłby okazać się trochę dołujący, jednak na szczęście nic takiego nie miało miejsca.

Nigdy bym nie pomyślała, że moi rodzice przyjmą moja moją wiadomość, tak pozytywnie. Nie było mi łatwo zacząć tej rozmowy, jednak muszę przyznać, że obecność Kamila bardzo mi pomogła. Wiedziałam, że on mnie rozumie i od początku popierał moją decyzję.

Naprawdę, nie miałam pojęcia, jak to wszystko miało się dalej potoczyć, ale byłam dobrej myśli. Wierzyłam, że wszystko się ułoży i wierzyłam, że mój chłopak będzie się o mnie troszczył, wspierał mnie i pomoże odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

W którymś momencie mój tata wstał i bez słowa udał się do swojego gabinetu.

„Ten człowiek myśli o pracy nawet w święta" – pomyślałam. Całkowicie zmieniłam zdanie, kiedy po kilku minutach wrócił, trzymając w rękach duży granatowy album w solidnej oprawie.

– Mam coś, co może cię zainteresować – zwrócił się do Kamila, kiedy usiadł naprzeciwko nas.

W trakcie, kiedy mój ojciec szukał odpowiedniej strony, mój chłopak spojrzał na mnie pytająco, jednak nie miałam pojęcia, co znajduje się w środku. Właściwie pierwszy raz w życiu widziałam ten album.

Kiedy w końcu odnalazł zdjęcie, którego szukał, wyjął je z folii i obrócił w naszym kierunku. Fotografia ukazywała dwóch młodych mężczyzn. Siedzieli oni na wąskiej kanapie w pustym pokoju, w którym oprócz tego jednego mebla nie znajdowało się nic więcej. Pomimo tego, oboje szeroko uśmiechali się do aparatu. Od razu rozpoznałam swojego ojca, wiec więc drugi z mężczyzn to zapewne...

Hope Dies LastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz