Jasper
- Gdzie byłeś? – Rina usiadła obok mnie, częstując tonem przepełnionym pretensjami. – Czekałam na ciebie. Nie odbierałeś telefonu.
Miałem nadzieję, że to przez niewyspanie, ale pierwszy raz jej piskliwy głos, a nawet słodki zapach perfum wydały mi się irytujące. Była jak moja wiecznie niezadowolona matka. Ojciec mógł przynajmniej uciekać od niej, wymigując się pracą i wyjazdami służbowymi. Ja Rinę widywałem codziennie w szkole.
- Przepraszam, miałem coś do załatwienia – oświadczyłem, odwracając wzrok w drugą stronę, gdzie siedział Lenox.
Spałem trzy godziny, przez co próg mojej cierpliwości był tego dnia bardzo niski.
- Gdzie byłeś? – Dziewczyna przysunęła się jeszcze bliżej, racząc mnie swoimi przesłodzonymi perfumami. Nie pojęła mojej aluzji, gdy bez okazji kupiłem jej drogie perfumy o zdecydowanie lżejszym, kwiatowym aromacie.
Nie dzieliłem się z Riną wszystkimi tajemnicami. Nie była jak Livia czy Sutton, które wiedziały, co należało zatrzymać dla siebie. Dlatego nie mogłem powiedzieć jej prawdy o zeszłej nocy. W końcu facet zmarł i w grę wchodziły prochy. Nie chciałem powtórki po tym, co wydarzyło się w Brighton. Dziewczyna zrobiła mi awanturę, że przez Daniela, rodzice musieli odebrać ją z komisariatu. Natomiast, gdy dowiedziała się, że Sutton brała kokainę, chyba ze sto razy pytała mnie, czy też ćpam. Miałem tego dość, więc musiałem odpowiedzieć jej kłamstwem.
- Rowson wyciągną mnie na imprezę na spontanie. Trochę nas poniosło.
- Dlatego nie ma go w szkole? – dopytała.
- Pewnie tak.
- Sutton i Livia były z wami? Ich też nie ma w szkole – zauważył Colin.
Miałem ochotę obciąć mu ten język. Zawsze potrafił włożyć kij w mrowisko i to nieświadomie.
- Spotkaliśmy się na mieście. – Znów skłamałem.
- Livia wróciła bezpiecznie do domu? Nie odpisuje na moje wiadomości. – Włączył się Lenox.
Chciałem tylko spokojnie zjeść lunch. Jednak nie miałem ku temu możliwości. Każdy zalewał mnie pytaniami, jakby świat kręcił się tylko wokół mnie, Daniela i Livii. Dlaczego to zawsze my stanowiliśmy epicentrum wszystkiego? Czasami byłem zmęczony, że oczy wszystkich cały czas były zwrócone na naszą trójkę.
- Sutton śpi, a Livia pojechała gdzieś z Danielem – odpowiedziałem na podstawie informacji przekazanych mi pięć minut wcześniej przez przyjaciela.
- Gdzie? – Lenox drążył.
Popatrzyłem na chłopaka, który nawet nie próbował ukryć swojego przesadnego zainteresowania życiem Livii. Dotychczas robił to dość dyskretnie, ale i tak każdy wiedział, że to, co do niej czuł, wykraczało poza przyjaźń. Wszyscy o tym wiedzieli, z wyjątkiem samej zainteresowanej. Green mógł mieć każdą laskę w szkole, a marnował czas na Livię. Wydawał się konkretnym kolesiem, więc nie rozumiałem, dlaczego nie wyznał jej swoich uczuć. Przez kilka lat podśmiewaliśmy się z niego, nazywając jej wiernym psem, aż w końcu się nam znudziło.
- Nie wiem. Napisz do nich. – Wzruszyłem ramionami, bo w przeciwieństwie do Lenoxa, mnie nie interesowało, co ze sobą robili.
- Napisałem, ale ona nie odpisuje.
Chyba nie zdawał sobie sprawy, że brzmiał jak desperat.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi nic o imprezie? – Rina nie zakończyła swojego bombardowania.
![](https://img.wattpad.com/cover/372990418-288-k873511.jpg)
CZYTASZ
Niebo nie jest limitem
ChickLitSt. James's Elite Academy to liceum dla bogatych, zepsutych dzieciaków, które nie znają słowa NIE. W tym liceum nie rządzi dyrektor czy nauczyciele. Władza należy do uczniów i ich rodziców. Do szkolnej elity należy nieposkromiony Daniel Rowson, syn...