Livia
Cały weekend spędziłam u Sutton. Gdy wrócił jej ojciec, skłamałyśmy, że w cztery osoby robiliśmy projekt na francuski. Musiałyśmy jakoś wytłumaczyć plamę na dywanie w salonie i połamane krzesło w jadalni. Mężczyzna nie drążył, więc przybiłyśmy sobie piątkę.
W poniedziałkowy poranek, jak tylko zajechałam na szkolny parking, czekał na mnie Lenox. Otworzył mi drzwi, więc zaczęłam podejrzewać, że miał mi coś do powiedzenia.
- Livia, bardzo cię przepraszam – zaczął, gdy otwierałam usta, aby się przywitać. – Niewiele pamiętam z imprezy, ale wydaje mi się, że zrobiłem coś głupiego.
Próbowałeś mnie pocałować.
- Przesadziłem z alkoholem. – Spuścił głowę.
- Zdarza się każdemu. – Zamknęłam drzwi samochodu i złapałam chłopaka pod ramię, prowadząc w kierunku wejścia do szkoły.
- Nie mi.
- Wszystko jest okay. Poszedłeś grzecznie spać. – Dla otuchy poklepałam go po ramieniu.
Nie zamierzałam go uświadamiać o próbie pocałunku. Był pijany i może nawet nie miał pojęcia, kogo chciał pocałować.
- Jeszcze raz przepraszam.
- Nie ma sprawy.
Razem zatrzymaliśmy się przy szafkach, a potem poszliśmy na historię.
Lunch zjadłam tylko z Riną i Sutton, która w milczeniu spisała ode mnie pracę domową z matematyki. Przez co zostałam zmuszona wysłuchać wszystkiego, co dziewczyna Jaspera miała do powiedzenia na temat samorządu. Jadaczka się jej nie zamykała. Tryskała ekscytacją i podnieceniem, jakby Newman lizał jej cipkę pod stołem, a ona miała za chwilę dojść. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek to powiem, ale brakowało mi głupich żartów Colina, który ulotnił się gdzieś z Rowsonem. Jasper nie zabrał ze sobą Riny, bo był na testach lekarskich razem z całą drużyną. Natomiast Lenox miał zebranie klubu filmowego, w którym pełnił funkcję operatora.
Swoje milczeniu podczas lunchu Sutton zamierzała nadrobić po lekcjach. Gdy przepakowywałam torbę przy szafce, dopadła do mnie, żądając rozmowy w cztery oczy. Zgodziłam się, choć mój pierwotny plan obejmował powrót do domu – domu Rowsonów. Dałyśmy sobie dziesięć minut, po czym miałyśmy się spotkać na trybunach basenowych.
Wyciągając z szafki książkę do historii, na podłogę wypadła duża koperta. Podniosłam ją, lecz nie przypominałam sobie, abym kiedykolwiek wcześniej ją widziała. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Brązowy papier bez żadnych oznaczeń. Zajrzałam do środka, ponieważ nie była zaklejona. Dostrzegłam dwa polaroidy, które od razy wyciągnęłam. Na pierwszym widniał czarny, koronkowy zestaw bielizny położony na czymś białym, co mogło być kołdrą. Na drugiej fotografii na tych samych stringach leżał flakonik z perfumami Chloé. Bielizna wydała się znajoma, szczególnie że malutka metka widniejąca przy obu elementach ukazywała jedną z moich ulubionych marek. Te konkretne perfumy również stały na mojej toaletce. Zaczęłam się zastanawiać, czy te rzeczy należały do mnie. Jednak równie dobrze mogły je posiadać wszystkie dziewczyny w tym liceum.
Ponownie zajrzałam do koperty, sprawdzając, czy wszystko z niej wyjęłam. Okazało się, że znalazła się w niej jeszcze nieduża karteczka z nadrukowaną notatką: Masz dobry gust, Livia.
Nie spodobało mi się to, co przeczytałam. Notatka sugerowała, że bielizna i perfumy należą do mnie. Tylko nadal w to niedowierzałam, bo jakim cudem, ktoś mógł wejść w posiadanie moich rzeczy?
CZYTASZ
Niebo nie jest limitem
ChickLitSt. James's Elite Academy to liceum dla bogatych, zepsutych dzieciaków, które nie znają słowa NIE. W tym liceum nie rządzi dyrektor czy nauczyciele. Władza należy do uczniów i ich rodziców. Do szkolnej elity należy nieposkromiony Daniel Rowson, syn...