Livia
Daniel nie chciał zdradzić, dokąd mnie zabierał, aż zjechaliśmy z głównej drogi, a moi oczom ukazały się kierunkowskazy na wesołe miasteczko. Z daleka widziałam już dach czegoś, co przypominało cyrkowy namiot i szkielet kolejki górskiej.
- Dlaczego właśnie tu? – zapytałam, czując, jak w moim wnętrzu zbierało się coś dziwnego. Nie potrafiłam nazwać tych emocji, lecz znajdowały się gdzieś pomiędzy nostalgią a lękiem.
- Mówiłaś, że dawno nie byłaś w wesołym miasteczku?
- Niby kiedy?
- W Brighton.
Przypomniałam sobie o momencie, o którym mówił. Tamto wesołe miasteczko było opuszczone, ale z łatwością potrafiłam sobie wyobrazić, jak wyglądało za czasów swojej świetności. Przywołało dobre wspomnienia. Kiedyś wszystko było łatwiejsze.
- Nie mam już dwunastu lat – przypomniałam mu.
- Co z tego? Nie trzeba być dzieckiem, aby dobrze się tu bawić.
- Czy to w ogóle jest otwarte?
Był październik. Dniom częściej towarzyszył deszcz i zachmurzenie niż słońce. Temperatura nie zachęcała do rozrywek na świeżym powietrzu, więc tego rodzaju atrakcje zamykano na jesień i zimę.
- To jedyne wesołe miasteczko w okolicy, które jest jeszcze otwarte. Sprawdziłem. Zamykają się w najbliższą niedzielę.
- Sprawdziłeś?
Daniel zaparkował na prowizorycznym parkingu utworzonym z piachu, kamieni i chwastów. Zgasił silnik i popatrzył na mnie z błyskiem w oku?
- Tak.
- Dlaczego?
- Przecież chciałaś, abym znów był chłopcem, którego kiedyś kochałaś – rzucił z lekkością. – Wysiadaj. – Opuścił samochód.
Zmroziło mnie. Nie potrafiłam ruszyć nogami ani rękami. Nie sądziłam, że mnie wtedy słyszał. Powinien spać. Tylko dlatego odważyłam się wypowiedzieć te słowa na głos.
Spanikowałam. Uderzyła we mnie fala gorąca. Poczułam się, jakby stała naga pośrodku szkolnego korytarza. Moje serce biło coraz szybciej, jakby chciało wyrwać się z piersi.
Otworzyły się drzwi po mojej stronie.
- Wysiadasz?
Kusiło mnie, aby wykorzystać fakt, że był wtedy pijany i się przesłyszał, ale coś mi się wydawało, że nie łyknąłby tej ściemy.
- Wiesz, że chodziło mi o naszą przyjaźń? Byliśmy kumplami. – Udałam wyluzowaną, choć kiepsko mi to wyszło.
On nigdy nie mógł się dowiedzieć, że jako trzynastolatka zaczęłam się w nim zakochiwać. To miała być tajemnica, którą zabiorę do grobu. Gdyby poddano mnie torturom, wyjawiłabym wszystko, z wyjątkiem tego wstydliwego wątku.
Daniel patrzył na mnie w łagodny sposób, a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Pochylił się bliżej, aż mogłam poczuć jego ciepły oddech na swojej skórze.
- Jasne, a o co innego mogłoby chodzić? – Odpiął mi pas, po czym się odsunął.
Trochę mi ulżyło, ale i tak miałam ochotę palnąć sobie w łeb za to, co powiedziałam. Nie byłam wylewna, ale akurat wtedy mój język musiał się rozwiązać. Do tego mówiłam do samej siebie.
- No właśnie o nic. Chodźmy. – Wyskoczyłam z samochodu i wyrwałam przed siebie.
- Od czego zaczynamy? – Podbiegł, wyrównując się ze mną.

CZYTASZ
Niebo nie jest limitem
ChickLitSt. James's Elite Academy to liceum dla bogatych, zepsutych dzieciaków, które nie znają słowa NIE. W tym liceum nie rządzi dyrektor czy nauczyciele. Władza należy do uczniów i ich rodziców. Do szkolnej elity należy nieposkromiony Daniel Rowson, syn...