Rozdział 24.

247 25 1
                                    

Daniel

Wróciłem z treningu wyjątkowo późno. Trener dorzucił nam dodatkową godzinę siłowni przed zawodami, więc wchodząc do domu, ledwo podnosiłem nogi. Uwielbiałem, czuć pieczenie mięśni, lecz w tym stanie nadawałem się tylko do łóżka. Już miałem wejść do swojego pokoju, lecz obróciłem się do drzwi z naprzeciwka. Zapukałem, lecz nie otrzymałem odpowiedzi. Było po dziewiątej, więc jeżeli Livia nie włóczyła się nigdzie z Sutton, powinna być u siebie. Choć ostatnio też spędzała wieczory piekąc. W kuchni zachowywała się jak w transie. Czasami zdarzyło mi się przy niej wejść i wyjść, a ona mnie nie zauważyła.

Przyłożyłem ucho do drzwi, słysząc jakieś odgłosy po drugiej stronie. Na pewno, ktoś tam był, więc ponownie zapukałem. Nadal nie spotkałem się z żadną reakcją. Dlatego postanowiłem otworzyć drzwi bez pozwolenia. Pokój był pusty, lecz dźwięki muzyki dobiegające z łazienki, sugerowały, że właśnie tam była. Zaciągnąłem się mieszanką kremów i perfum unoszącą się w sypialni. To był jej zapach.

Zatrzymałam się przy uchylonych drzwiach. Dostrzegłem dziewczynę przed lustrem. Miała na sobie wyłącznie ręcznik owinięty wokół piersi ledwie zakrywający pośladki. Nakładała na twarz jakieś mazie, którymi miała zastawioną całą półkę. Nie widziała mnie, bo skupiała się na swoim odbiciu.

Upięte wysoko włosy odsłaniały kark. Przesunęła po nim palcami, rozciągając przy tym szyję. Zamknęła oczy, a ja nie potrafiłem przestać się w nią wpatrywać. Była piękna. Przypominała dostojnego łabędzia. Miała w sobie delikatność i elegancję. Ale ja najbardziej lubiłem szczyptę ostrości, która nadawała jej smaku, oddalając od nijakości.

Obiegłem wzrokiem całej jej ciało. Jednak to do umysłu najbardziej pragnąłem się dostać. Chciałem poznać jej myśli i sekrety. Wiedzieć, o czym myśli, gdy się dotyka.

Mój kutas drgnął. Nie zdziwiłem się, bo w ostatnim czasie, jedyną twarzą, o której myślałem, robiąc sobie dobrze ręką, była właśnie ona. Nie potrafiłem wyrzucić Livii z głowy, ale też nie chciałem tego robić. Każdego dnia budziłem się i kładłem spać, myśląc o tym, jak to jest czuć jej cipkę. Pragnąłem w końcu urzeczywistnić swoje fantazje. Podobał mi się nasz pocałunek. Odwzajemniła go, czym sama była zaskoczona.

Livia stała się moim celem, a to oznaczało, że prędzej czy później miała znaleźć się w moim łóżku. Nie rozumiałem tylko jednego, dlaczego byłem zazdrosny o każdego faceta, który na nią spojrzał lub choćby przypadkiem dotknął.

Kretyn Miller już nie żył. Byłem gotów skończyć z nim, gdyby nie Perry. Pierdolony psychol. Dowiedziałem się, że ojciec zadba, aby nigdy więcej nie przestąpił progu St. James's Elite Academy. Choć raz zrobił coś przydatnego.

Nie chciałem się ujawnić, aby jej nie przestraszyć, choć bardzo mnie kusiło, aby zerwać z niej ręcznik, posadzić na blacie i zerżnąć. Jeszcze nie teraz. Wiedziałem, że nadejdzie na to właściwy moment.

Muzyka z telefonu Livii nadal grała, więc nie ściągając na siebie uwagi, wycofałem się z pokoju i poszedłem do siebie. Zwaliłem sobie pod prysznicem. Moja wyobraźnia spisała się na medal, bo stworzyła obrazy Livii wijącej się pode mną. Niemal słyszałem jak jęczała, szeptając moje imię. Po wszystkim przebrałem się w piżamę, narzuciłem na siebie sportową bluzę i wyszedłem zapalić. Pływanie powstrzymywało mnie przed częstym sięganiem po papierosy. Nie wiązałem przyszłości ze sportem, ale lubiłem osiągać dobre wyniki.

Oparłem się tyłem o balustradę. Wyjąłem telefon, zaczynając przeglądać media społecznościowe. Jak zawsze moje skrzynki były zawalone wiadomościami. Do DM-ów z Instagrama nawet nie zaglądałem. Najczęściej właśnie tam dziewczyny wysyłały mi swoje nudesy. Nie znosiłem desperatek. Pachniały przeciętnością. Na WhatsApp-ie również nie czekało na mnie nic ciekawego z wyjątkiem wiadomości od Riny. Zignorowałbym ją, gdyby nie rywalizacja, którą prowadziłem z Livią.

Niebo nie jest limitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz