Odsunęłam się od chłopaka, którego imienia nawet nie próbowałam zapamiętać. Kojarzyłam jego twarz z meczów szkolnej drużyny piłkarskiej. Gdy znów chciał złapać mnie za rękę i kontynuować taniec, pokręciłam przecząco głową, a następnie ruszyłam w kierunku schodów na antresolę.
Minęłam Jaspera i Rinę, którzy nie odkleili się od siebie, odkąd weszli do klubu. Znałam Newmana od szkoły podstawowej i nigdy nie widziałam, aby patrzył na jakąkolwiek dziewczynę w ten sposób. Jakby nie widział poza nią świata. Rina wydawała się odwzajemniać te uczucia. Początkowo myśleliśmy, że była z nim dla popularności, ale szybko się okazało, że zadurzyli się w sobie. Na imprezie przed wakacjami opowiadała romantyczną do porzygu historię, jak straciła z nim dziewictwo. Brakowało tylko piosenki „Miłość rośnie wokół nas" z „Króla lwa", różowych obłoczków i unoszącego się waniliowego zapachu.
Ta dwójka nawet wizualnie do siebie pasowała. Ona była ładną blondynką o delikatnej urodzie. Natomiast on również cechował się subtelnymi rysami twarzy jak na mężczyznę. Brązowe włosy miał krócej przystrzyżone po bokach, a te wyżej układały się w lekkie fale. Również był wysoki, ale niższy o kilka centymetrów od Daniela.
Dotarłam do naszej loży, gdzie przywitał mnie żenujący widok jednej z kelnerek siedzącej okrakiem na Rowsonie. Jej spodenki wykonane z podróbki skóry wbijały się w rowek, ukazując mi niemal w pełnej okazałości pośladki, a raczej poślady. Język kobiety przesuwał się po szczęce chłopaka, pozostawiając po sobie wilgotne ślady. Jeszcze trochę, a zaczęłaby go żreć.
- Serio, Rowson? Kelnerka? – Wyraziłam jawne obrzydzenie do jego wyboru.
Chłopak odsunął od siebie twarz kobiety. Rozbawiony popatrzył na mnie, jakbym opowiedziała mu śmieszny żart.
- Zazdrosna? – rzucił bezczelnie.
- To twoja dziewczyna? – zapytała kelnerka.
- Może kiedyś... – Zsunął kobietę ze swoich kolan.
- Po moim trupie.
- Ale nie wykluczasz, że w innym życiu moglibyśmy być ładną parą. – Wskazał na mnie palcem. – Pomyśl o naszych dzieciach... Przekazalibyśmy im idealny materiał genetyczny.
Przypomniałam sobie o podsłuchanej rozmowie ojca z Arthurem.
Cały wypity alkohol podszedł mi niebezpiecznie wysoko.
- Nie ma mowy – warknęłam, jakby jego brednie miałyby cokolwiek wspólnego z rzeczywistością.
Nawet nie chciałam o tym gdybać. Wrzała we mnie krew, a pięści zaciskały się mocno, gdy przypomniałam sobie słowa ojca.
- Nie spinaj się, Livia. Tylko żartuję.
- Dokończymy? – Kelnerka przypomniała o swojej obecności.
- Spadaj. – Wskazał głową na schody.
- Prawdziwy dżentelmen – rzuciłam ironicznie.
- A co chcesz popatrzeć, jak się zabawiamy? – W jego spojrzeniu pojawił się błysk, jakby rozważał swoje słowa na poważnie.
Kelnerka w pośpiechu opuściła antresolę.
Daniel chwycił butelkę wódki z collera i napełnił nią dwa kieliszki.
- Chcesz? – zapytał, nie patrząc na mnie.
- Nie.
Najpierw opróżnił jeden kieliszek, następnie drugi i zagryzł ćwiartką cytryny.
- Jesteś erotomanem? Pieprzysz wszystko, co się rusza.
CZYTASZ
Niebo nie jest limitem
ChickLitSt. James's Elite Academy to liceum dla bogatych, zepsutych dzieciaków, które nie znają słowa NIE. W tym liceum nie rządzi dyrektor czy nauczyciele. Władza należy do uczniów i ich rodziców. Do szkolnej elity należy nieposkromiony Daniel Rowson, syn...