Rune nie mógł się podnieść. Biały sufit nad nim wydawał się lekko falować, gdy dusza Koskela powoli wracała do porażonego zimnem ciała. Po dziwnym uczuciu skucia lodem nie pozostało już ani śladu: zniknęło równie nagle, jak się pojawiło, ale nadal nie mógł się poruszyć.
Kotłujące się myśli i paraliżujący strach przykuły go do misternie zdobionego dywanu, odbierając władzę w kończynach.
– Rune? – Dobiegł go głos Acharela, a po chwili piękna twarz pojawiła się przed jego oczami, zasłaniając śnieżną biel sklepienia. – Co ty robisz?
– Odpoczywam – odpowiedział po chwili, przełykając gorzką pigułkę strachu.
Cichutki głosik podpowiadał Rune, że Alastair go nie zabije. Za bardzo bał się Acharela, a młody Koskela zupełnie zapomniał, że mężczyzna, o którym śnił nocami i Szkarłatny Kruk to jedna i ta sama osoba.
Rzeźnik Wielkiej Wojny, o którym przez setki lat będą ze strachem mówić kolejne pokolenia arystokracji i mieszczan. Istota, która będzie nawiedzać w snach wieśniaków i biedotę.
– To dość osobliwe miejsce do odpoczynku – zauważył, splatając dłonie za plecami. Delikatny uśmiech zagrał na jego ustach, a blask świec odbił się w złotych tęczówkach, w których migotało rozbawienie. – Zaręczam ci, że moje komnaty są dużo wygodniejsze.
– Zapraszasz mnie do swojego łóżka? – odpysknął Rune, przechylając się na bok, by wstać. Nim zdążył usiąść silne palce Acharela owinęły się wokół jego ramienia i namiestnik z łatwością postawił go na nogi.
– Wolałbym, żebyś wydobrzał, zanim zaszyjemy się w pościeli – westchnął, opuszczając powoli dłoń. Przesunął palcami po rękawie szarej marynarki i zatrzymał się na kościstym łokciu Rune, patrząc na niego wymownie.
– Mówiłem ci, że nie będę wyglądał tak jak kiedyś – żachnął się Koskela, odsuwając się o krok, by Acharel go nie dotykał. Słowa namiestnika ubodły go, tym bardziej że jeszcze chwilę temu leżał w jego ramionach.
Jednak Acharel go nie rozebrał. Brzydził się. Jakkolwiek by go nie pragnął, nie chciał dotykać jego ciała.
– Jesteś na dobrej drodze – odpowiedział swobodnie Acharel, jakby w ogóle nie zauważył napięcia na twarzy Rune. – Sam zobacz – dodał, wskazując gestem na wiszące nieopodal lustro. Nie czekając, aż nowy sekretarz podejmie decyzję, ruszył schodami w dół, zostawiając go sam na sam z myślami.
Rune przez chwilę się wahał. Obserwował wyprostowanego Acharela, który niespiesznie podążał ku drzwiom na parterze, by po chwili przenieść spojrzenie na oprawione w ciężką złotą ramę lustro. Zachwiał się na piętach, ale w końcu powoli podszedł do gładkiej powierzchni odbijającej obraz zawieszony na ścianie naprzeciwko.
Sapnął zdumiony i cofnął się o krok.
– Niemożliwe... – wymamrotał, przyglądając się uważnie swojemu odbiciu.
Podszedł tak blisko, że niemal stykał się nosem z samym sobą. Acharel miał rację, wyglądał lepiej. Sińce pod oczami znacząco zbladły, a kości jarzmowe nie odznaczały się już tak bardzo na zapadniętych do tej pory policzkach. Przekrzywił nieco głowę do barku i bardzo powoli rozpiął górne guziki koszuli.
Od dawna nie przyglądał się sobie w lustrze. Owszem, odruchowo nadal pobieżnie sprawdzał, czy dobrze wygląda, ale od kiedy Acharel zostawił go przed wojną, starannie omijał wzrokiem swoją twarz w odbiciu. A od kiedy głód zajrzał w oczy rodzinie Koskela i mieszkańcom Rågeleje pilnował, by nie patrzeć też na swoje nagie ciało. Zbyt dużo tkwiło w nim żalu za utraconą urodę.
Przyjrzał się obojczykom w lustrze i wypuściwszy powietrze z płuc, przesunął po nich opuszkami palców. Bez wątpienia nie odznaczały się już tak bardzo na białej skórze.
– Rune, powóz czeka – odezwał się spokojnie Acharel i odbicie jego twarz wyłoniło się zza ciężkiej ramy, gdy pochylał się ku niemu.
– Myślałem, że... – zaczął Rune, obracając głowę ku niemu. Słowa utknęły sekretarzowi w gardle, gdy nie dostrzegł nikogo. Pusty, spowity półmrokiem korytarz rozciągał się na kilkadziesiąt metrów, ale nigdzie nikogo nie dostrzegł. Obrócił się gwałtownie w stronę lustra, ale jego odbicie również stało samotnie w Loppukanava. – Widziałem... – wymamrotał, przesuwając wzrokiem po złotej ramie. Powoli badał misterne zdobienia, jakby szukał odpowiedzi na to, co przed chwilą zobaczył, aż w jego polu widzenia pojawiło się odbicie czarnego kruka siedzącego na zdobionym wazonie pod ścianą. Ptak przechylił okryty błyszczącymi piórami łepek, przyglądając się Rune paciorkowymi oczami. Otworzył dziób i zakrakał tak głośno, że Koskela zakrył dłońmi uszy, obracając się gwałtownie do tyłu.
Wazon stał pusty.
Rune zadarł głowę do góry, szukając ptaszyska pod sufitem, ale nie dostrzegł nawet cienia rozłożystych skrzydeł.
– Rune! – Tym razem głos Acharela dobiegał z dołu i pobrzmiewała w nim nuta rozbawienia.
Rune raz jeszcze omiótł wzrokiem przestronne korytarze pałacu, po czym obrócił się na pięcie i puścił biegiem po schodach, przeskakując po dwa stopnie. Z duszą na ramieniu oddalał się od przeklętego lustra, nie oglądając się za siebie. W ostatniej chwili wyhamował tuż przed namiestnikiem.
– Przepraszam, musiałem... wydawało mi się, że... – zaczął, ale nie mogąc znaleźć odpowiednich słów na to, co się wydarzyło na górze, zasznurował usta i pokręcił gwałtownie głową. – Jestem gotowy – powiedział w końcu.
Acharel przez chwilę przyglądał mu się bez słowa. Wydawało się, że bada każdą rysę na twarzy Rune, aż w końcu powoli podniósł rękę i delikatnie uniósł opuszkami palców brodę Koskela. Ten zamrugał zdumiony, nie spuszczając wzroku z hipnotyzujących oczu namiestnika. Myśli zakotłowały mu się w głowie i na chwilę świat stracił yna ostrości, gdy Acharel pochylił się do przodu. Powoli, z gracją złożył na czole Rune ulotny pocałunek.
– Jesteś słodki, nawet gdy przypominasz zdziwioną sowę – odpowiedział z bezczelnym uśmiechem.
Angina nadal mnie trzyma, ale przynajmniej jestem w stanie jako tako pisać. Trzymajcie się śnieżynki, wyczekujemy zimy! Wtedy mam nadzieję rozpalić Wasze zmysły ❆☃❆
CZYTASZ
Serce Boga Wojny [boyxboy]
Fantasy♛ Erotyk dark fantasy BxB ♛ Port Rågeleje to spowita niekończącą się zimą perła Grævlingehøj - największego kontynentu, na którego czele od setek lat stała Rada Śnieżnej Zamieci. Tak było do czasu, gdy podczas corocznych obchodów Przesilenia Zimoweg...